17.11.1967 - Dynamo Kijów - Górnik Zabrze 1:2: Różnice pomiędzy wersjami

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
Linia 11: Linia 11:
 
Górnicy zdali egzamin na szóstkę w tym spotkaniu. Najwłaściwiej sukces ten ocenił [[Włodzimierz Lubański]]: ''-Byliśmy w Kijowie silni jednością poczynań, przeogromną chęcią nieustępliwej walki o zwycięstwo i kiedy tego pragną wszyscy zawodnicy zwycięstwo przychodzi łatwiej!'' [[Plik:17_10_1967_Dynamo_Kijów_Górnik_Zabrze_2.jpg|200px|thumb|right|Pod bramką Zabrzan.]]W jaki sposób doszło do jednej z największych sensacji w europejskim futbolu? Wydaje się, że poza doskonałym sportowym morale, o zwycięstwie Górnika w Kijowie zadecydowała opracowana i jeszcze lepiej zrealizowana taktyka gry.  W obozie zabrzan dość długo zastanawiano się, czy skorzystać z [[Roman Lentner|Lentnera]] i grać w ustawieniu 4-3-3 czy też wprowadzić do zespołu juniora [[Alojzy Deja|Deję]] i stosować rzadko ówcześnie w Polsce praktykowany wariant 4-4-2. Z dużym wyczuciem i znajomością rzeczy wybrano tę drugą opcję. W rzeczywistości miała ona na celu opanowanie przede wszystkim środkowej strefy boiska i niepozwolenie przeciwnikowi na grę, jaką zwykle stosował i do jakiej był przyzwyczajony.  
 
Górnicy zdali egzamin na szóstkę w tym spotkaniu. Najwłaściwiej sukces ten ocenił [[Włodzimierz Lubański]]: ''-Byliśmy w Kijowie silni jednością poczynań, przeogromną chęcią nieustępliwej walki o zwycięstwo i kiedy tego pragną wszyscy zawodnicy zwycięstwo przychodzi łatwiej!'' [[Plik:17_10_1967_Dynamo_Kijów_Górnik_Zabrze_2.jpg|200px|thumb|right|Pod bramką Zabrzan.]]W jaki sposób doszło do jednej z największych sensacji w europejskim futbolu? Wydaje się, że poza doskonałym sportowym morale, o zwycięstwie Górnika w Kijowie zadecydowała opracowana i jeszcze lepiej zrealizowana taktyka gry.  W obozie zabrzan dość długo zastanawiano się, czy skorzystać z [[Roman Lentner|Lentnera]] i grać w ustawieniu 4-3-3 czy też wprowadzić do zespołu juniora [[Alojzy Deja|Deję]] i stosować rzadko ówcześnie w Polsce praktykowany wariant 4-4-2. Z dużym wyczuciem i znajomością rzeczy wybrano tę drugą opcję. W rzeczywistości miała ona na celu opanowanie przede wszystkim środkowej strefy boiska i niepozwolenie przeciwnikowi na grę, jaką zwykle stosował i do jakiej był przyzwyczajony.  
  
I to był pierwszy sukces. [[Erwin Wilczek|Wilczek]], [[Alfred Olek|Olek]], [[Zygfryd Szołtysik|Szołtysik]] i [[Alojzy Deja|Deja]], którzy tworzyli w zespole Górnika drugą linię, doskonale wywiązali się ze swego zadania. Z tej formacji na szczególną uznanie zasłużyli [[Alfred Olek|Olek]] i [[Zygfryd Szołtysik|Szołtysik]]. Pierwszy z nich całkowicie wyłączył z gry asa atutowego Dynamo Sabo, który zazwyczaj był mózgiem drużyny kijowskiej. Natomiast [[Zygfryd Szołtysik|Szołtysik]] doskonale współpracował z [[Włodzimierz Lubański|Lubańskim]] i zdobył dla Górnika wyrównującą, można by rzec, psychologiczną bramkę. Trudne zadanie spoczywało w Kijowie na obrońcach Górnika, zwłaszcza na [[Stefan Florenski|Florenskim]] i [[Rainer Kuchta|Kuchcie]]. Z przyjemnością patrzyło się przede wszystkim na grę niemłodego już [[Stefan Florenski|Florenskiego]]. Zawodnik ten doskonale sobie radził z groźnym przebojowcem i zazwyczaj najlepszym strzelcem Dynamo Byszowcem, nie pozwolił mu na dochodzenie do pozycji strzałowych w ogóle, likwidował większość akcji w środkowej strefie pola karnego Górnika i ułatwiał w ten sposób ciężką pracę stoperowi [[Stanisław Oślizło|Ośliźle]]. [[Rainer Kuchta|Kuchta]] zaś staczał dramatyczne pojedynki z szybkim i bojowym skrzydłowym Dynamo, Chmielnickim i najczęściej wychodził z nich zwycięsko. Za  nimi stał bramkarz Kotka, jeden z najbardziej pozytywnych bohaterów tego meczu. Dopiero tam w Kijowie w pełni potwierdził swoje reprezentacyjne umiejętności, ogromną bojowość, ambicję, spokój i pewność każdej interwencji. [[Hubert Kostka|Kostka]] był kilkakrotnie nieprzepisowo atakowany, ale do końca wytrwał na posterunku, ba - w końcowej fazie meczu przy stanie 2:1 dla Górnika - obronił rzut karny! Okazał się sprytniejszy i bardziej przebiegły niż wielki mistrz w egzekwowaniu jedenastek, zazwyczaj niezawodny Sabo. [[Plik:17_10_1967_Dynamo_Kijów_Górnik_Zabrze_3.jpg|200px|thumb|right|Kostka broni rzut karny.]]Swój wielki wyczyn [[Hubert Kostka|Kostka]] przypłacił bolesną kontuzją - naderwanie ścięgna podłużnego brzucha.
+
I to był pierwszy sukces. [[Erwin Wilczek|Wilczek]], [[Alfred Olek|Olek]], [[Zygfryd Szołtysik|Szołtysik]] i [[Alojzy Deja|Deja]], którzy tworzyli w zespole Górnika drugą linię, doskonale wywiązali się ze swego zadania. Z tej formacji na szczególną uznanie zasłużyli [[Alfred Olek|Olek]] i [[Zygfryd Szołtysik|Szołtysik]]. Pierwszy z nich całkowicie wyłączył z gry asa atutowego Dynamo Sabo, który zazwyczaj był mózgiem drużyny kijowskiej. Natomiast [[Zygfryd Szołtysik|Szołtysik]] doskonale współpracował z [[Włodzimierz Lubański|Lubańskim]] i zdobył dla Górnika wyrównującą, można by rzec, psychologiczną bramkę. Trudne zadanie spoczywało w Kijowie na obrońcach Górnika, zwłaszcza na [[Stefan Florenski|Florenskim]] i [[Rainer Kuchta|Kuchcie]]. Z przyjemnością patrzyło się przede wszystkim na grę niemłodego już [[Stefan Florenski|Florenskiego]]. Zawodnik ten doskonale sobie radził z groźnym przebojowcem i zazwyczaj najlepszym strzelcem Dynamo Byszowcem, nie pozwolił mu na dochodzenie do pozycji strzałowych w ogóle, likwidował większość akcji w środkowej strefie pola karnego Górnika i ułatwiał w ten sposób ciężką pracę stoperowi [[Stanisław Oślizło|Ośliźle]]. [[Rainer Kuchta|Kuchta]] zaś staczał dramatyczne pojedynki z szybkim i bojowym skrzydłowym Dynamo, Chmielnickim i najczęściej wychodził z nich zwycięsko. Za  nimi stał bramkarz Kotka, jeden z najbardziej pozytywnych bohaterów tego meczu. Dopiero tam w Kijowie w pełni potwierdził swoje reprezentacyjne umiejętności, ogromną bojowość, ambicję, spokój i pewność każdej interwencji. [[Hubert Kostka|Kostka]] był kilkakrotnie nieprzepisowo atakowany, ale do końca wytrwał na posterunku, ba - w końcowej fazie meczu przy stanie 2:1 dla Górnika - obronił rzut karny! Okazał się sprytniejszy i bardziej przebiegły niż wielki mistrz w egzekwowaniu jedenastek, zazwyczaj niezawodny Sabo. Swój wielki wyczyn [[Hubert Kostka|Kostka]] przypłacił bolesną kontuzją - naderwanie ścięgna podłużnego brzucha. [[Plik:17_10_1967_Dynamo_Kijów_Górnik_Zabrze_3.jpg|200px|thumb|right|Kostka broni rzut karny.]]
  
 
Trener Dynama przed meczem wyraził pogląd, że przez ich defensywę nie przejdzie nawet mucha. W tym spotkaniu naprzeciw doskonale zgranym obrońcom stanęli w zasadzie dwaj napastnicy Górnika, [[Jerzy Musiałek|Musiałek]] i [[Włodzimierz Lubański|Lubański]]. Pierwszy z nich rzadko dawał sobie z nimi radę, natomiast [[Włodzimierz Lubański|Lubański]] potrafił nieraz znaleźć lukę w tej formacji. W Kijowie [[Włodzimierz Lubański|Lubański]] rozegrał doskonały mecz.  
 
Trener Dynama przed meczem wyraził pogląd, że przez ich defensywę nie przejdzie nawet mucha. W tym spotkaniu naprzeciw doskonale zgranym obrońcom stanęli w zasadzie dwaj napastnicy Górnika, [[Jerzy Musiałek|Musiałek]] i [[Włodzimierz Lubański|Lubański]]. Pierwszy z nich rzadko dawał sobie z nimi radę, natomiast [[Włodzimierz Lubański|Lubański]] potrafił nieraz znaleźć lukę w tej formacji. W Kijowie [[Włodzimierz Lubański|Lubański]] rozegrał doskonały mecz.  

Wersja z 09:28, 17 kwi 2011

17.10.1967 - Dynamo Kijów - Górnik Zabrze 1:2 (1:1)

Szołtysik '15, Lubański '60

Kijów niezwykle uroczyście przywitał zabrzańską drużynę. Tłumy dziennikarzy i fotografów nie zostawiali piłkarzy Górnika samych nawet na krok. Tysiące widzów oglądało również treningi Polaków przeprowadzane na Stadionie Centralnym w Kijowie. Zainteresowanie meczem wybiegło daleko poza granice Kijowa. Awizowano wiele wycieczek z całego ZSRR.

Przedmeczowy dzień piłkarze Górnika poświęcili na zwiedzanie miasta, wieczorem cała ekipa oglądała z kolei program w miejscowym cyrku. Zabrzanie byli dobrej myśli, chociaż zdawali sobie sprawę, że będzie to chyba najtrudniejszy mecz w długoletniej karierze ówczesnego ośmiokrotnego mistrza Polski. Jak mówił jednak sam trener Kalocsay, tak dobrze usposobionych swoich zawodników widział po raz pierwszy odkąd zaczął pracę w Zabrzu. Z kolei trener rywali, Wiktor Masłow, jak i reszta ekipy byli przekonani, że wywalczą przepustkę do ćwierćfinału. Nie robili też tajemnicy, że chcieli wygrać w takim stosunku, by spotkanie na Stadionie Śląskim było już tylko formalnością. Górnicy niewątpliwie jednak byli przygotowani na ciężką walkę z Mistrzem ZSRR i ówczesnym liderem rozgrywek wschodnich sąsiadów Polski.

Górnicy zdali egzamin na szóstkę w tym spotkaniu. Najwłaściwiej sukces ten ocenił Włodzimierz Lubański: -Byliśmy w Kijowie silni jednością poczynań, przeogromną chęcią nieustępliwej walki o zwycięstwo i kiedy tego pragną wszyscy zawodnicy zwycięstwo przychodzi łatwiej!

W jaki sposób doszło do jednej z największych sensacji w europejskim futbolu? Wydaje się, że poza doskonałym sportowym morale, o zwycięstwie Górnika w Kijowie zadecydowała opracowana i jeszcze lepiej zrealizowana taktyka gry. W obozie zabrzan dość długo zastanawiano się, czy skorzystać z Lentnera i grać w ustawieniu 4-3-3 czy też wprowadzić do zespołu juniora Deję i stosować rzadko ówcześnie w Polsce praktykowany wariant 4-4-2. Z dużym wyczuciem i znajomością rzeczy wybrano tę drugą opcję. W rzeczywistości miała ona na celu opanowanie przede wszystkim środkowej strefy boiska i niepozwolenie przeciwnikowi na grę, jaką zwykle stosował i do jakiej był przyzwyczajony. I to był pierwszy sukces. Wilczek, Olek, Szołtysik i Deja, którzy tworzyli w zespole Górnika drugą linię, doskonale wywiązali się ze swego zadania. Z tej formacji na szczególną uznanie zasłużyli Olek i Szołtysik. Pierwszy z nich całkowicie wyłączył z gry asa atutowego Dynamo Sabo, który zazwyczaj był mózgiem drużyny kijowskiej. Natomiast Szołtysik doskonale współpracował z Lubańskim i zdobył dla Górnika wyrównującą, można by rzec, psychologiczną bramkę. Trudne zadanie spoczywało w Kijowie na obrońcach Górnika, zwłaszcza na Florenskim i Kuchcie. Z przyjemnością patrzyło się przede wszystkim na grę niemłodego już Florenskiego. Zawodnik ten doskonale sobie radził z groźnym przebojowcem i zazwyczaj najlepszym strzelcem Dynamo Byszowcem, nie pozwolił mu na dochodzenie do pozycji strzałowych w ogóle, likwidował większość akcji w środkowej strefie pola karnego Górnika i ułatwiał w ten sposób ciężką pracę stoperowi Ośliźle. Kuchta zaś staczał dramatyczne pojedynki z szybkim i bojowym skrzydłowym Dynamo, Chmielnickim i najczęściej wychodził z nich zwycięsko. Za nimi stał bramkarz Kotka, jeden z najbardziej pozytywnych bohaterów tego meczu. Dopiero tam w Kijowie w pełni potwierdził swoje reprezentacyjne umiejętności, ogromną bojowość, ambicję, spokój i pewność każdej interwencji. Kostka był kilkakrotnie nieprzepisowo atakowany, ale do końca wytrwał na posterunku, ba - w końcowej fazie meczu przy stanie 2:1 dla Górnika - obronił rzut karny! Okazał się sprytniejszy i bardziej przebiegły niż wielki mistrz w egzekwowaniu jedenastek, zazwyczaj niezawodny Sabo. Swój wielki wyczyn Kostka przypłacił bolesną kontuzją - naderwanie ścięgna podłużnego brzucha.

Trener Dynama przed meczem wyraził pogląd, że przez ich defensywę nie przejdzie nawet mucha. W tym spotkaniu naprzeciw doskonale zgranym obrońcom stanęli w zasadzie dwaj napastnicy Górnika, Musiałek i Lubański. Pierwszy z nich rzadko dawał sobie z nimi radę, natomiast Lubański potrafił nieraz znaleźć lukę w tej formacji. W Kijowie Lubański rozegrał doskonały mecz.

Dobra gra całego zespołu Górnika nie była przypadkiem. Nienaganna kondycja i duża szybkość - na tych dwóch elementach trener Kalocsay oparł całą taktykę. Wierzył on w wyniki swojej pracy i dobre przygotowanie zawodników, w czym pomagał mu Ernest Pol.

Gra Górnika w Kijowie była dla miejscowej publiczności i fachowców dużym zaskoczeniem. Trener Maslow za przyczynę porażki z kolei uznawał przemęczenie sezonem. Argument ten można łatwo podważyć, gdyż i piłkarze Górnika ostro finiszowali w polskich rozgrywkach.

Jedenastka Dynamo Kijów - mimo że nie odniosła na własnym boisku sukcesu - nadal musiała być uważana za silną i zdolną do sprawienia niespodzianki nawet w rewanżowym meczu w Chorzowie. Fakt ten podkreślili zresztą po meczu trenerzy i działacze Górnika. Przyrzekli jednak, że przed spotkaniem rewanżowym uczynią wszystko, ażeby utrzymać się w dobrej formie i nie zawieść sympatyków piłkarstwa w kraju, podkreślając dużą klasę przeciwnika i tkwiące w nim ogromne możliwości.

Z zespołu kijowskiego na szczególne wyróżnienie zasługuje napastnik Chmielnicki oraz obrońcy Lewczenko, Turjańczyk, Sosnychin.

Radość ze zwycięstwa była ogromna. Po zakończeniu spotkania kibice wylegli na ulicę, świętowali w plenerze i pijalniach piwa. Odnotowano również zaległości w produkcji w kopalniach spowodowane oglądaniem transmisji. Do klubu z kolei napływały liczne gratulacje i zamówienia biletów ... na mecz rewanżowy.