10.06.1967 - Stal Rzeszów - Górnik Zabrze 0:3

Z WikiGórnik
Wersja z dnia 18:28, 4 gru 2016 autorstwa M (dyskusja | edycje) (link)
(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)
Skocz do: nawigacja, szukaj
10 czerwca 1967
1. liga 1966/67, 25. kolejka
Stal Rzeszów 0:3 (0:2) Górnik Zabrze Rzeszów
Sędzia: Prącik (Kraków)
Widzów: 7 000
HerbStalRzeszow.gif Herb.gif
0:1
0:2
0:3
Lubański 32 g
Lubański 35
Kohut 73 s

Majcher (Urbański)
Skiba
Kohut
Szalacha
Gnida
Winiarski
Rosół
Dziama
Jan Domarski
Krajczy
Stawarz
SKŁADY
Hubert Kostka
Alfred Olek
Stanisław Oślizło
Rainer Kuchta
Henryk Latocha
Erwin Wilczek
Joachim Kubek
Ernest Pol
Zygfryd Szołtysik
Włodzimierz Lubański
Jerzy Musiałek (Jan Kowalski)

Relacje

Sport

Rzeszów oczarowany Górnikiem. 2 colty zabrzan: Lubański i Pol

Rzeszów (tel. wł) – Górnik rozegrał w Rzeszowie bardzo dobry mecz. Wprawdzie końcowy wynik jest nieco za wysoki, ponieważ Stal miała okresy dobrej gry i na honorową bramkę na pewno zasłużyła, ale nie to jest najważniejsze. Istotne jest, że w momencie, kiedy drużyna z Zabrza poczuła się mocno zagrożona na pozycji lidera, w porę potrafiła skonsolidować swoje szeregi i zagrać w takim stylu, że przeciwnik musiał bezwarunkowo skapitulować.

A trzeba powiedzieć, że w sobotę w Rzeszowie panowały wyjątkowo niesprzyjające warunki. Pod dwóch dniach padającego niemal bez przerwy deszczu, tuż przed rozpoczęciem zawodów nad miastem rozszalała się wiosenna ulewa i na zieloną murawę boiska spłynął istny potok wody. Z podziwem obserwowaliśmy piłkarzy obydwu zespołów, którzy na płycie tak śliskiej jak świeżo wyszlifowana tafla Torkatu, rozpoczęli mecz w imponującym stylu. Górnik od początku był dobry. Opanował przede wszystkim środek boiska, gdzie para Wilczek – Kubiczek wspomagania w razie potrzeby przez Szołtysika i Pola, walczyła nieustępliwie o każdą piłkę, budując mocny fundament pod późniejszy sukces.

Już na samym początku meczu, w 6 i 7 minucie, Musiałek miał dwie znakomite pozycje wypracowane przez Lubańskiego, ale rozpędzony nie potrafił w odpowiednim momencie wyhamować i gospodarze uniknęli strat. Z resztą goście też mogą mówić o szczęściu. Raz bowiem Dziama spowodował olbrzymie zamieszanie w szeregach obrony Górnika, a potem potężny strzał Domarskiego trafił w nogę Oślizły i piłka wróciła w pole.

Po tak emocjonującym wstępie, nieoczekiwanie losy pojedynku rozstrzygnęły się dosłownie w ciągu czterech minut. Stało się to za sprawą Lubańskiego, który nie znajdując zrozumienia u swoich kolegów sam podjął się roli egzekutora. Pierwszą bramkę strzelił w niezwykle efektowny sposób. Przyjął mianowicie na głowię piłkę z rzutu rożnego i, uprzedzając spóźnioną interwencję Majchra, zdobył prowadzenie dla Górnika. Druga bramka była prezentem lewego obrońcy gospodarzy, który mając do wyboru 10 swoich kolegów, wybrał Lubańskiego, a ten przykładnie wykorzystał okazję i podwyższył wynik na 2:0.

Po przerwie mecz niewiele stracił na atrakcyjności, mimo, że gospodarze wiedzieli już, że punkty pojadą do Zabrza. W dalszym ciągu groźny w ataku i dobry w obronie Górnik przez 20 minut musiał oddać inicjatywę drużynie rzeszowskiej, która bardzo ambitnie próbowała chociaż częściowo nadrobić starty. Zwłaszcza, kiedy w 57 minucie Pol przestrzelił z odległości nie większej jak 5 metrów, stalowcy poczuli się raźniej i atakując z animuszem zmusili zabrzan do maksymalnego wysiłku. Dwa razy „atomowe” strzały obrońcy Skiby z rzutów wolnych minęły cel o centymetry, potem zagroził bramce Górnika 0 Krajczy, a potem… padła trzecia bramka dla gości. Gnida pozwolił sobie na zgoła niepotrzebny pojedynek z Polem i stracił piłkę, którą Ernest momentalnie zagrał do Kowalskiego, Nastąpiło ukośne podanie w kierunku bramki, a tam rozpędzony Kohut niefortunnie wyręczył napastników Górnika.

Po meczu powiedzieli:

Marian Olejnik , kierownik Górnika: - „Bardzo podobał mi się ten mecz, rozegrany w niezwykle trudnych warunkach. Tym razem Górnik nie sprawił zawodu i we wszystkich formacjach prezentował się bardzo dobrze. Największą niespodziankę sprawił nam Pol.”

Stefan Jordanek, wiceprezes Stali: - „Mamy kłopoty w związku z kontuzją Marciniaka. Przesunięty do przodu Krajczy nie wzmocnił pierwszej linii, natomiast na środku pola wytworzyła się widoczna luka, na czym bardzo mocno ucierpiała gra całej jedenastki. Zwycięstwo Górnika zasłużone, ale nieco za wysokie.”

T. Filipowicz, Sport nr 69 z dnia 12.06.1967 r.

Kronika Górnika Zabrze

Górnik Zabrze mistrzem Polski! Wbrew oczekiwaniom sympatyków piłki nożnej najważniejsze rozstrzygnięcia w naszej ekstraklasie nie zapadły w ostatniej kolejce serii rozgrywek. Stało się tak dzięki dość nieoczekiwanym wynikom osiągniętym w sobotę i niedzielę na boiskach Rzeszowa, Łodzi, Krakowa i Bydgoszczy. Tytuł mistrza Polski na rok 1967 osiągnęła drużyna Górnika Zabrze, która pokonała na wyjeździe Stal Rzeszów 3:0 i wobec niespodziewanej porażki Zagłębia 0:2 z ŁKS-em osiągnęła przewagę 3 punktów nad swoim największym rywalem z Sosnowca.

Zabrzanie mecz w Rzeszowie rozpoczęli ostrożnie, ograniczając się w pierwszych minutach do kontrataków, przeprowadzanych lewą stroną przez Musiałka i Lubańskiego. Pierwszy z tej dwójki dwukrotnie znalazł się na dogodnych pozycjach, ale - na szczęście dla gospodarzy - nie zdołał ich wykorzystać. Po upływie pół godziny goście przyśpieszyli tempo i z kolei sami natarli, czego efektem były dwie bramki, zdobyte przez najlepszego napastnika na boisku, świetnie grającego w tym dniu Włodzimierza Lubańskiego. Wynik meczu został ustalony w 73. minucie, kiedy po dośrodkowaniu Kowalskiego, Kohut niefortunnie skierował piłkę do własnej bramki.