31.03.1957 - Legia Warszawa - Górnik Zabrze 1:2

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
31 marca 1957
1. liga 1957, 1. kolejka
Legia Warszawa 1:2 (1:1) Górnik Zabrze Warszawa
Sędzia: T. Nowak (Kielce)
Widzów: 40 000
HerbLegiaWarszawa.gif Herb.gif
Kruk 13 1:0
1:1
1:2

Czech 29
Lentner 71
Jan Bem
Horst Mahseli
Henryk Grzybowski
Marceli Strzykalski
Jerzy Woźniak
Edmund Zientara
Lucjan Brychczy
Stefan Żmudzki
Henryk Kempny
Mieczysław Kruk
Czesław Ciupa
SKŁADY Józef Machnik
Jan Pieczka
Antoni Franosz
Henryk Hajduk
Eryk Nowara
Marian Olejnik
Ernest Pol
Edmund Kowal
Edward Jankowski
Roman Lentner
Henryk Czech
Trener: Ryszard Koncewicz Trener: Zoltán Opata

Dodatkowe informacje

  • Według Przeglądu Sportowego widzów ponad 30 000.

Relacja

Przegląd Sportowy

Interesujący mecz w stolicy. Dwa strzały Górnika i na nic zdała się przewaga Legii

Wspaniałą oprawę miał mecz dwóch kandydatów do tytułu mistrzowskiego. Pogoda była cudna. Na stadionie komplet widzów. Atmosfera – godna więc jakiegoś niezwykle ważnego meczu finałowego. Wielkie emocje sugerował już przedmecz o mistrzostwo III ligi, w którym to Legia II pokonała Mazura Ełk 11:0 (7:0).

I rzeczywiście. Początek spotkania był naprawdę ładny – jeśli chodzi o samą grę w polu. Ale już w 3 min. następuje niemiły zgrzyt. Kontuzji ulega pomocnik Marian Olejnik. Górnik gra w dziesiątkę. To pierwszy sygnał dla Legii - rusza do ataku.

Górnik w defensywie. Ogranicza się jedynie do wypadów. Lewoskrzydłowy Czech gra w tyle, biorąc w "opiekę" Brychczego. Nie bardzo mu się to jednak udaje, bo "Kici" jest w gazie. Popisuje się technicznymi fajerwerkami, walczy o piłkę. Dobra gra Brychczego dopinguje jego kolegów. W pierwszym kwadransie napad Legii wyraźnie przewyższał tę samą formację gości.

Ładna, niezwykle ambitna gra wojskowych daje szybko rezultat. W 11 min. tylko porzeczka ratuje Machnika od wyjęcia piłki z siatki. Dwie minuty później żadna siła nie jest w stanie przeszkodzić Legii w uzyskaniu prowadzenia. Zientara decyduje się na długi przerzut do Kruka. Legionista rwie co sił na bramkę Górnika i w pełnym biegu strzela. Wyszła wspaniała "lufa". Legia prowadzi 1:0...

Liczymy, że teraz Górnik poderwie się do ataku. Przecież grają w nim zawodnicy o ustalonej już marce. Gol zdobyty przez Kruka wpłynął jednak bardziej motywująco na Legię. W 16 min. Strzykalski egzekwuje bardzo dobrze rzut wolny, ale Machnik z kocią zwinnością kieruje piłkę na róg, za minutę popisuje się znów ładną obroną strzału Kruka. Goście są jacyś nieśmiali, krepuje ich nieobecność Olejnika. Dwa niecelne strzały oddają: w 18 min. Pohl, a w 26 Nowara.

Owej 26 minucie było jednak sądzone stać się punktem zwrotnym meczu. Górnik zupełnie niespodziewanie wyrównał na 1:1. Przy piłce znalazł się Czech, ograł ociągającego się z wybiegiem z bramki Bema i posłał piłkę do pustej bramki. W tejże minucie wrócił na boisko Olejnik. Nie grał jednak na swej nominalnej pozycji, operując do końca meczu w zasadzie na prawym skrzydle. Trójkę środkową gości tworzyli teraz Kowal – Jankowski - Pohl. Młody Lentner uwijał się na lewej flance.

Gra była teraz zupełnie wyrównana – nie tak pełna dynamiki, jak w pierwszym kwadransie, ale przyjemna dla oka i poparta strzałami napadów. Publiczność w lot ocenia ten stan. Dla obu zespołów sypią się oklaski przy otwartych kurtynach. Piłkarze nie przyjmują tej nagrody na kredyt. W 30 min. "kąśliwy" strzał Brychczego mija o centymetry słupek, w 35 - bomba Lentnera śmiga tuż ponad poprzeczką.

W 39 min. po raz drugi, tym razem na krótko opuszcza boisko Olejnik, po "podcięciu" go przez Woźniaka. Za chwilę mogło być 2:1 dla Legii. Ale wielką klasą błysnął wówczas Machnik dokonując wprost akrobatycznej sztuki. Brychczy i Kruk rozegrali świetne akcje, po której Kruk strzelił co sił na bramkę . Machnik udanie interweniuje, ale przy piłce jest znów Brychczy. Miękko centruje wprost na głowę Kruka strzał, gola jednak nie było. Podnoszący się właśnie z ziemi Machnik, przy huraganie oklasków widowni, wyłapuje i tą piłkę.

Po zmianie stron Legia nawiązała do zeszłorocznych tradycji. Z miejsca przepuściła szturm na bramkę Górnika. W 3 min. – "Kiciego" ubiega bramkarz, 6 min. – tenże zawodnik strzela obok słupka, 7 min. – strzał Kempnego z 3 m broni Machnik na róg, a Ciupa z 5 m nie trafia do bramki.Czy to zawodzą nerwy, czy brak strzeleckich umiejętności? I jedno i drugie, poza tym Górnik broni się znakomicie. Niekiedy na połowie gości jest aż 21 zawodników, ale bramka nie pada. A gdzie jest napad Górnika? Gdzie Pohl, gdzie Kowal ? – padają głosy zdziwienia. Obaj kręcą się na własnej połowie. Ulegamy nawet na moment złudzeniu: oni grają słabiej niż przed rokiem. Ktoś głośno myśli: A jednak wielkie nazwiska to jeszcze nie wszystko. Trzeba grać i strzelać bramki.

Za kilkanaście minut ci sami kibice musieli jednak zmienić zdanie. Dotychczas rzeczywiście atak Górnika nie istniał. "Bombardier" Pohl oddał dwa niecelne strzały, jeszcze mniej Jankowski i Kowal. Ale przyszła znów 26 minuta, tym razem po przerwie. Gdy większość zawodników Legii była w przodzie, wystarczyła jedna udana zagrywka Kowala z Pohlem i podanie do Lentnera ( był chyba na pozycji spalonej), by wynik meczu został przesądzony. Daleki celny strzał w lewy róg i Górnik prowadzi 2:1. Na Legię podziałało to jak zimny. Zszokowani niepowodzeniem gospodarze oddali inicjatywę Górnikowi. Strzelają kolejno Lentner oraz Pohl. Gdyby goście uzyskali teraz nawet trzecią bramę, nikt by się specjalnie nie zdziwił. Tak w tym okresie była Legia "rozklejona".

Na odzyskanie równowagi pozwolił sam Górnik. Goście, zadowoleni z prowadzenia, spoczęli wkrótce na laurach, a w ostatnich dziesięciu minutach grali nawet na czas, kierując raz po raz piłki na aut. Legia podrywała się jeszcze kilkakrotnie do ataku, ale były to akcje pozbawione wiary w powodzenie.

J. Lech, Przegląd Sportowy nr 46, 1 kwietnia 1957

Linki zewnętrzne