15.11.1987 - Górnik Zabrze - Olimpia Poznań 3:1: Różnice pomiędzy wersjami
m (herb) |
|||
(Nie pokazano 1 wersji utworzonej przez jednego użytkownika) | |||
Linia 4: | Linia 4: | ||
| runda = 14. kolejka | | runda = 14. kolejka | ||
| drużyna1 = {{Górnik}} | | drużyna1 = {{Górnik}} | ||
− | | herbdruzyna1 = | + | | herbdruzyna1 = |
| wynik = 3:1 | | wynik = 3:1 | ||
| wynik_poszczegolne_czesci = (1:0) | | wynik_poszczegolne_czesci = (1:0) | ||
| drużyna2 = [[Olimpia Poznań]] | | drużyna2 = [[Olimpia Poznań]] | ||
− | | herbdruzyna2 = | + | | herbdruzyna2 = {{Herb|nazwaklubu = OlimpiaPoznan}} |
| miejsce = {{Zabrze}} | | miejsce = {{Zabrze}} | ||
| sędzia = Michał Listkiewicz (Warszawa) | | sędzia = Michał Listkiewicz (Warszawa) | ||
Linia 33: | Linia 33: | ||
== Relacje == | == Relacje == | ||
+ | |||
+ | === Sport === | ||
+ | |||
+ | ''Zgodnie z planem'' | ||
Zabrze. Początek spotkania Krzysztof Baran oglądał z ławki rezerwowych, | Zabrze. Początek spotkania Krzysztof Baran oglądał z ławki rezerwowych, | ||
a jeszcze dalej do zabrzańskiego boiska miał Marek Kostrzewa, uczący się pilnie języka francuskiego w Cherbourgu. Miejsce Barana zajął w pierwszej połowie Orzeszek, natomiast zamiast drugiej hasał po lewej stronie Warzycha. I to ze znakomitym skutkiem. Już w 8 minucie Bzdęga nie widział innej możliwości zatrzymania szczególnie wyjątkowego nabytku zabrzan jak faula na polu karnym, co w chwilę później bez problemu zamienił na bramkę strzałem z 11 metrów Iwan. | a jeszcze dalej do zabrzańskiego boiska miał Marek Kostrzewa, uczący się pilnie języka francuskiego w Cherbourgu. Miejsce Barana zajął w pierwszej połowie Orzeszek, natomiast zamiast drugiej hasał po lewej stronie Warzycha. I to ze znakomitym skutkiem. Już w 8 minucie Bzdęga nie widział innej możliwości zatrzymania szczególnie wyjątkowego nabytku zabrzan jak faula na polu karnym, co w chwilę później bez problemu zamienił na bramkę strzałem z 11 metrów Iwan. | ||
− | W ciągu następnych 7 minut tenże Warzycha mógł sam zapewnić swej drużynie prowadzenie różnicą trzech bramek, ale najpierw na wysokości zadania stanął Bzdęga, a następnie sprytnie uderzona piłka zatrzymała się wprawdzie w siatce, ale nie po tej co trzeba stronie. Zresztą, opis wszystkich sytuacji, które mogły a nawet – biorąc pod uwagę piłkarskie aspiracje Urbana i spółki – powinny zakończyć się zdobyciem następnych bramek, zająłby tyle miejsca, że nie wystarczyłoby już go na pozostałe sprawozdania. Ale że nonszalancja nikomu jeszcze w takich sytuacjach nie pomogła, na drugi gol przyszło czekać do 62 minuty. Najpierw szarżował Iwan, powstrzymywał go przed linią pola karnego Bzdęga, potem Majka idealnie z rzutu wolnego podał na głowę Cyronia, a ten stojąc sam kilka metrów przed bramką nie miał innej możliwości. Dopiero wówczas goście zdobyli się na odważną i sensowną odpowiedź. Duchowski wyprowadził w pole zabrzańskich obrońców i z bliska pokonał Wandzika. Okazało się, że defensywa Górnika monolitem nie jest, co próbował wkrótce sprawdzić jeszcze raz Mencel. Czasu miał niby dość, ale doświadczenia nie za wiele. Wandzik znów był górą. Ostatnie słowo należało jednak do gospodarzy. Irytujący do tej pory Baran wreszcie przypomniał sobie w jakim celu został sprowadzony do Zabrza i w kiedyś klasyczny dla siebie sposób po raz trzeci zmusił do kapitulacji Bzdęgę. | + | W ciągu następnych 7 minut tenże Warzycha mógł sam zapewnić swej drużynie prowadzenie różnicą trzech bramek, ale najpierw na wysokości zadania stanął Bzdęga, a następnie sprytnie uderzona piłka zatrzymała się wprawdzie w siatce, ale nie po tej co trzeba stronie. Zresztą, opis wszystkich sytuacji, które mogły a nawet – biorąc pod uwagę piłkarskie aspiracje Urbana i spółki – powinny zakończyć się zdobyciem następnych bramek, zająłby tyle miejsca, że nie wystarczyłoby już go na pozostałe sprawozdania. Ale że nonszalancja nikomu jeszcze w takich sytuacjach nie pomogła, na drugi gol przyszło czekać do 62 minuty. Najpierw szarżował Iwan, powstrzymywał go przed linią pola karnego Bzdęga, potem Majka idealnie z rzutu wolnego podał na głowę Cyronia, a ten stojąc sam kilka metrów przed bramką nie miał innej możliwości. |
+ | |||
+ | Dopiero wówczas goście zdobyli się na odważną i sensowną odpowiedź. Duchowski wyprowadził w pole zabrzańskich obrońców i z bliska pokonał Wandzika. Okazało się, że defensywa Górnika monolitem nie jest, co próbował wkrótce sprawdzić jeszcze raz Mencel. Czasu miał niby dość, ale doświadczenia nie za wiele. Wandzik znów był górą. Ostatnie słowo należało jednak do gospodarzy. Irytujący do tej pory Baran wreszcie przypomniał sobie w jakim celu został sprowadzony do Zabrza i w kiedyś klasyczny dla siebie sposób po raz trzeci zmusił do kapitulacji Bzdęgę. | ||
3-1, łatwo, lekko, choć może niezbyt przyjemnie dla oka. Ale i to wystarczyło na pokonanie zespołu, który z ponad półgodzinnym opóźnieniem zorientował się, że może i na tym stadionie powalczyć nie tylko o uniknięcie porażki za minus jeden punkt. | 3-1, łatwo, lekko, choć może niezbyt przyjemnie dla oka. Ale i to wystarczyło na pokonanie zespołu, który z ponad półgodzinnym opóźnieniem zorientował się, że może i na tym stadionie powalczyć nie tylko o uniknięcie porażki za minus jeden punkt. | ||
− | ''Mirosław Nowak, Sport | + | ''Mirosław Nowak, Sport nr 224 z 16 listopada 1987'' |
[[Kategoria:Mecze w ekstraklasie w sezonie 1987/88|1987.11.15]] | [[Kategoria:Mecze w ekstraklasie w sezonie 1987/88|1987.11.15]] | ||
[[Kategoria:Olimpia Poznań|1L1987.11.15]] | [[Kategoria:Olimpia Poznań|1L1987.11.15]] |
Aktualna wersja na dzień 19:19, 27 sty 2015
15 listopada 1987 (niedziela) 1. liga 1987/88, 14. kolejka |
Górnik Zabrze | 3:1 (1:0) | Olimpia Poznań | Zabrze, stadion Górnika Sędzia: Michał Listkiewicz (Warszawa) Widzów: 8 000 |
Iwan 8 k Cyroń 61 g Baran 84 |
1:0 2:0 2:1 3:1 |
Duchowski 62 | ||
(1-4-4-2) Józef Wandzik Jacek Grembocki Józef Dankowski Marek Piotrowicz Robert Warzycha Marek Majka Ryszard Komornicki Andrzej Iwan (72 Krzysztof Kołaczyk) Jan Urban Andrzej Orzeszek (46 Krzysztof Baran) Ryszard Cyroń |
SKŁADY | (1-3-1-4-2) Jerzy Bzdęga Bernard Siebert Remigiusz Marchlewicz Ryszard Łukasik Waldemar Sobkowiak Marek Siwa (87 Mariusz Gromek) Jacek Duchowski Sławomir Najtkowski Andrzej Borówko Jerzy Kaziów Jacek Mencel (66 Jan Przybyło) | ||
Trener: Marcin Bochynek |
Dodatkowe informacje
- Według innego źródła widzów ponad 10 000.
Relacje
Sport
Zgodnie z planem
Zabrze. Początek spotkania Krzysztof Baran oglądał z ławki rezerwowych, a jeszcze dalej do zabrzańskiego boiska miał Marek Kostrzewa, uczący się pilnie języka francuskiego w Cherbourgu. Miejsce Barana zajął w pierwszej połowie Orzeszek, natomiast zamiast drugiej hasał po lewej stronie Warzycha. I to ze znakomitym skutkiem. Już w 8 minucie Bzdęga nie widział innej możliwości zatrzymania szczególnie wyjątkowego nabytku zabrzan jak faula na polu karnym, co w chwilę później bez problemu zamienił na bramkę strzałem z 11 metrów Iwan.
W ciągu następnych 7 minut tenże Warzycha mógł sam zapewnić swej drużynie prowadzenie różnicą trzech bramek, ale najpierw na wysokości zadania stanął Bzdęga, a następnie sprytnie uderzona piłka zatrzymała się wprawdzie w siatce, ale nie po tej co trzeba stronie. Zresztą, opis wszystkich sytuacji, które mogły a nawet – biorąc pod uwagę piłkarskie aspiracje Urbana i spółki – powinny zakończyć się zdobyciem następnych bramek, zająłby tyle miejsca, że nie wystarczyłoby już go na pozostałe sprawozdania. Ale że nonszalancja nikomu jeszcze w takich sytuacjach nie pomogła, na drugi gol przyszło czekać do 62 minuty. Najpierw szarżował Iwan, powstrzymywał go przed linią pola karnego Bzdęga, potem Majka idealnie z rzutu wolnego podał na głowę Cyronia, a ten stojąc sam kilka metrów przed bramką nie miał innej możliwości.
Dopiero wówczas goście zdobyli się na odważną i sensowną odpowiedź. Duchowski wyprowadził w pole zabrzańskich obrońców i z bliska pokonał Wandzika. Okazało się, że defensywa Górnika monolitem nie jest, co próbował wkrótce sprawdzić jeszcze raz Mencel. Czasu miał niby dość, ale doświadczenia nie za wiele. Wandzik znów był górą. Ostatnie słowo należało jednak do gospodarzy. Irytujący do tej pory Baran wreszcie przypomniał sobie w jakim celu został sprowadzony do Zabrza i w kiedyś klasyczny dla siebie sposób po raz trzeci zmusił do kapitulacji Bzdęgę.
3-1, łatwo, lekko, choć może niezbyt przyjemnie dla oka. Ale i to wystarczyło na pokonanie zespołu, który z ponad półgodzinnym opóźnieniem zorientował się, że może i na tym stadionie powalczyć nie tylko o uniknięcie porażki za minus jeden punkt.
Mirosław Nowak, Sport nr 224 z 16 listopada 1987