16.10.1985 - Górnik Zabrze - Widzew Łódź 4:0: Różnice pomiędzy wersjami

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
Linia 25: Linia 25:
 
  | trener2                  = Bronisław Waligóra
 
  | trener2                  = Bronisław Waligóra
 
}}
 
}}
 +
 +
[[Plik:16 10 1985 Gornik Zabrze - Widzew Lodz bilet.jpg|300px|thumb|right|Bilet meczowy.]]
 +
 +
[[Plik:16 10 1985 Gornik Zabrze - Widzew Lodz biletb.jpg|300px|thumb|right|Inny bilet meczowy.]]
  
 
== Dodatkowe informacje ==
 
== Dodatkowe informacje ==
  
==Sport nr 203 17.10.1985==
+
* Według innego źródła widzów 20 000.
Autor: Adam Barteczko
+
 
 +
=== Sport ===
  
"10 dla Urbana"
+
''10 dla Urbana''
  
 
Trener Leszek Jezierski zapraszając na łamach „Trybuny Ludu’’ na mecz w Zabrzu, powiedział m. in.: „Wiem jak tam Jest. Górnicy od pierwszej minuty rzucają się na rywali jakby to był mecz o mistrzostwo świata. Robią taki młyn, że zanim człowiek zorientuje się o co chodzi, na zegarze widnieje już wynik 2—0. Co najmniej...”.
 
Trener Leszek Jezierski zapraszając na łamach „Trybuny Ludu’’ na mecz w Zabrzu, powiedział m. in.: „Wiem jak tam Jest. Górnicy od pierwszej minuty rzucają się na rywali jakby to był mecz o mistrzostwo świata. Robią taki młyn, że zanim człowiek zorientuje się o co chodzi, na zegarze widnieje już wynik 2—0. Co najmniej...”.
 +
 
Okazało się, że trener Pogoni miał w stu procentach rację.
 
Okazało się, że trener Pogoni miał w stu procentach rację.
 +
 
Gospodarze zaczęli jednak bardziej ostrożnie niż się powszechnie spodziewano. Szanowali piłkę, atakowali, ale z myślą o grożących im kontrach. W 7 minucie Bolesta po raz pierwszy znalazł się w niewyraźnej sytuacji, ubiegł jednak nacierających ostro Urbana i Zgutczyńskiego. Nieco bardziej wyrafinowana była riposta Kamińskiego i Smolarka w 11 minucie. Wandzik też nie dał się zaskoczyć. Później oglądaliśmy kilka ciekawych zagrań pary Iwan — Urban. Po jednym z nich eks-krakowianin miał już przed sobą tylko bramkarza...
 
Gospodarze zaczęli jednak bardziej ostrożnie niż się powszechnie spodziewano. Szanowali piłkę, atakowali, ale z myślą o grożących im kontrach. W 7 minucie Bolesta po raz pierwszy znalazł się w niewyraźnej sytuacji, ubiegł jednak nacierających ostro Urbana i Zgutczyńskiego. Nieco bardziej wyrafinowana była riposta Kamińskiego i Smolarka w 11 minucie. Wandzik też nie dał się zaskoczyć. Później oglądaliśmy kilka ciekawych zagrań pary Iwan — Urban. Po jednym z nich eks-krakowianin miał już przed sobą tylko bramkarza...
 
Najciekawszy fragment pierwszej połowy przypadł na końcowy kwadrans. Najpierw dwa zażarte pojedynki sam na sam stoczyli ze sobą Smolarek i Matysik. w obu przypadkach „wmieszał się” do tej rywalizacji Bogdan Gunia, co prawdopodobnie uchroniło Górnika przed stratą bramek. W 33 minucie odnotowaliśmy główkę Kostrzewy i żółtą kartkę dla Dankowskiego za przyjęcie piłki w stylu koszykarza (rękami). Skoro to zagranie arbiter ocenił tak surowo, to zdziwiliśmy się, że za chwilę Surlit mógł zrobić to samo zupełnie bezkarnie.
 
Najciekawszy fragment pierwszej połowy przypadł na końcowy kwadrans. Najpierw dwa zażarte pojedynki sam na sam stoczyli ze sobą Smolarek i Matysik. w obu przypadkach „wmieszał się” do tej rywalizacji Bogdan Gunia, co prawdopodobnie uchroniło Górnika przed stratą bramek. W 33 minucie odnotowaliśmy główkę Kostrzewy i żółtą kartkę dla Dankowskiego za przyjęcie piłki w stylu koszykarza (rękami). Skoro to zagranie arbiter ocenił tak surowo, to zdziwiliśmy się, że za chwilę Surlit mógł zrobić to samo zupełnie bezkarnie.
Po tych wydarzeniach w roli głównej wystąpił najlepszy piłkarz na boisku — Jan Urban. Stoczył on zażarty bój niemal z wszystkimi obrońcami Widzewa, zakończony bezbłędnym, niesamowicie silnym strzałem z 16 m pod poprzeczkę! W ten sposób
 
mistrz Polski objął prowadzenie, ale mało kto spodziewał się, że jest to dopiero początek popisu zabrzan. To, co działo się w drugiej połowie kompletnie zbiło z tropu nie pokonanych do tej pory łodzian. Znowu rządził i dzielił wspaniały tego dnia Jan Urban, a jego koledzy strzelali kolejne bramki. Wynik podwyższył w 53 minucie Andrzej Iwan, wykorzystując niepewną reakcję Bolesty po strzale Komornickiego. Na tym się nie skończyło... W 64 minucie Marek Majka zamienił kolejny błąd gości w trzecią bramkę.
 
Widzew próbował się jeszcze „odgryźć”, głównie za sprawą solowych rajdów Włodzimierza Smolarka — Wandzik był zawsze na swoim miejscu. Benefis mistrzów Polski zakończył (któż by inny?) Jan Urban, który niczym Michel Platini umieścił piłkę w ,,okienku” bramki Bolesty. Strzał był tak precyzyjny, że o mały włos piłka nie zakleszczyła się między słupkiem i poprzeczką.
 
Zdaje się, że gwarancją obejrzenia dobrego spotkania jest udział w nim Górnika. Zabrzanie znowu pokazali dobry futbol, ale wystąpili tym razem w roli zwycięzców nie pokonanego do tej pory Widzewa. Rzeczywiście Leszek Jezierski „miał nosa”: gospodarze momentami grali faktycznie jak o mistrzostwo świata.
 
  
 +
Po tych wydarzeniach w roli głównej wystąpił najlepszy piłkarz na boisku — Jan Urban. Stoczył on zażarty bój niemal z wszystkimi obrońcami Widzewa, zakończony bezbłędnym, niesamowicie silnym strzałem z 16 m pod poprzeczkę! W ten sposób mistrz Polski objął prowadzenie, ale mało kto spodziewał się, że jest to dopiero początek popisu zabrzan. To, co działo się w drugiej połowie kompletnie zbiło z tropu nie pokonanych do tej pory łodzian. Znowu rządził i dzielił wspaniały tego dnia Jan Urban, a jego koledzy strzelali kolejne bramki. Wynik podwyższył w 53 minucie Andrzej Iwan, wykorzystując niepewną reakcję Bolesty po strzale Komornickiego. Na tym się nie skończyło... W 64 minucie Marek Majka zamienił kolejny błąd gości w trzecią bramkę.
  
[[Plik:16 10 1985 Gornik Zabrze - Widzew Lodz bilet.jpg|300px|thumb|right|Bilet meczowy.]]
+
Widzew próbował się jeszcze „odgryźć”, głównie za sprawą solowych rajdów Włodzimierza Smolarka — Wandzik był zawsze na swoim miejscu. Benefis mistrzów Polski zakończył (któż by inny?) Jan Urban, który niczym Michel Platini umieścił piłkę w ,,okienku” bramki Bolesty. Strzał był tak precyzyjny, że o mały włos piłka nie zakleszczyła się między słupkiem i poprzeczką.
  
[[Plik:16 10 1985 Gornik Zabrze - Widzew Lodz biletb.jpg|300px|thumb|right|Inny bilet meczowy.]]
+
Zdaje się, że gwarancją obejrzenia dobrego spotkania jest udział w nim Górnika. Zabrzanie znowu pokazali dobry futbol, ale wystąpili tym razem w roli zwycięzców nie pokonanego do tej pory Widzewa. Rzeczywiście Leszek Jezierski „miał nosa”: gospodarze momentami grali faktycznie jak o mistrzostwo świata.
  
* Według innego źródła widzów 20 000.
+
''Adam Barteczko, Sport nr 203 17.10.1985''
  
 
[[Kategoria:Mecze w ekstraklasie w sezonie 1985/86|1985.10.16]]
 
[[Kategoria:Mecze w ekstraklasie w sezonie 1985/86|1985.10.16]]
 
[[Kategoria:Widzew Łódź|1L1985.10.16]]
 
[[Kategoria:Widzew Łódź|1L1985.10.16]]

Wersja z 09:43, 3 wrz 2013

16 października 1985 (środa)
1. liga 1985/86, 13. kolejka
Górnik Zabrze 4:0 (2:0) Widzew Łódź Zabrze, stadion Górnika
Sędzia: Janusz Eksztajn (Warszawa)
Widzów: ok. 28 000
Herb.gif HerbWidzewLodz.gif
Urban 42
Iwan 53
Majka 64
Urban 82
1:0
2:0
3:0
4:0
Dankowski Yellow card.gif
(1-4-3-3)
Józef Wandzik
Bogdan Gunia
Józef Dankowski
Waldemar Matysik
Marek Kostrzewa
Marek Majka (83 Joachim Klemenz)
Ryszard Komornicki
Jan Urban
Andrzej Zgutczyński
Andrzej Pałasz (72 Adam Ossowski)
Andrzej Iwan
SKŁADY (1-4-4-2)
Henryk Bolesta
Marek Podsiadło
Roman Wójcicki
Kazimierz Przybyś
Krzysztof Kamiński
Jerzy Leszczyk
Marek Dziuba
Krzysztof Kajrys (57 Tadeusz Świątek)
Wiesław Cisek
Krzysztof Surlit (71 Mirosław Jaworski)
Włodzimierz Smolarek
Trener: Hubert Kostka Trener: Bronisław Waligóra
Bilet meczowy.
Inny bilet meczowy.

Dodatkowe informacje

  • Według innego źródła widzów 20 000.

Sport

10 dla Urbana

Trener Leszek Jezierski zapraszając na łamach „Trybuny Ludu’’ na mecz w Zabrzu, powiedział m. in.: „Wiem jak tam Jest. Górnicy od pierwszej minuty rzucają się na rywali jakby to był mecz o mistrzostwo świata. Robią taki młyn, że zanim człowiek zorientuje się o co chodzi, na zegarze widnieje już wynik 2—0. Co najmniej...”.

Okazało się, że trener Pogoni miał w stu procentach rację.

Gospodarze zaczęli jednak bardziej ostrożnie niż się powszechnie spodziewano. Szanowali piłkę, atakowali, ale z myślą o grożących im kontrach. W 7 minucie Bolesta po raz pierwszy znalazł się w niewyraźnej sytuacji, ubiegł jednak nacierających ostro Urbana i Zgutczyńskiego. Nieco bardziej wyrafinowana była riposta Kamińskiego i Smolarka w 11 minucie. Wandzik też nie dał się zaskoczyć. Później oglądaliśmy kilka ciekawych zagrań pary Iwan — Urban. Po jednym z nich eks-krakowianin miał już przed sobą tylko bramkarza... Najciekawszy fragment pierwszej połowy przypadł na końcowy kwadrans. Najpierw dwa zażarte pojedynki sam na sam stoczyli ze sobą Smolarek i Matysik. w obu przypadkach „wmieszał się” do tej rywalizacji Bogdan Gunia, co prawdopodobnie uchroniło Górnika przed stratą bramek. W 33 minucie odnotowaliśmy główkę Kostrzewy i żółtą kartkę dla Dankowskiego za przyjęcie piłki w stylu koszykarza (rękami). Skoro to zagranie arbiter ocenił tak surowo, to zdziwiliśmy się, że za chwilę Surlit mógł zrobić to samo zupełnie bezkarnie.

Po tych wydarzeniach w roli głównej wystąpił najlepszy piłkarz na boisku — Jan Urban. Stoczył on zażarty bój niemal z wszystkimi obrońcami Widzewa, zakończony bezbłędnym, niesamowicie silnym strzałem z 16 m pod poprzeczkę! W ten sposób mistrz Polski objął prowadzenie, ale mało kto spodziewał się, że jest to dopiero początek popisu zabrzan. To, co działo się w drugiej połowie kompletnie zbiło z tropu nie pokonanych do tej pory łodzian. Znowu rządził i dzielił wspaniały tego dnia Jan Urban, a jego koledzy strzelali kolejne bramki. Wynik podwyższył w 53 minucie Andrzej Iwan, wykorzystując niepewną reakcję Bolesty po strzale Komornickiego. Na tym się nie skończyło... W 64 minucie Marek Majka zamienił kolejny błąd gości w trzecią bramkę.

Widzew próbował się jeszcze „odgryźć”, głównie za sprawą solowych rajdów Włodzimierza Smolarka — Wandzik był zawsze na swoim miejscu. Benefis mistrzów Polski zakończył (któż by inny?) Jan Urban, który niczym Michel Platini umieścił piłkę w ,,okienku” bramki Bolesty. Strzał był tak precyzyjny, że o mały włos piłka nie zakleszczyła się między słupkiem i poprzeczką.

Zdaje się, że gwarancją obejrzenia dobrego spotkania jest udział w nim Górnika. Zabrzanie znowu pokazali dobry futbol, ale wystąpili tym razem w roli zwycięzców nie pokonanego do tej pory Widzewa. Rzeczywiście Leszek Jezierski „miał nosa”: gospodarze momentami grali faktycznie jak o mistrzostwo świata.

Adam Barteczko, Sport nr 203 17.10.1985