16.10.1985 - Górnik Zabrze - Widzew Łódź 4:0

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
16 października 1985 (środa). godzina 17:00
1. liga 1985/86, 13. kolejka
Górnik Zabrze 4:0 (2:0) Widzew Łódź Zabrze, stadion Górnika
Sędzia: Janusz Eksztajn (Warszawa)
Widzów: ok. 28 000
Herb.gif HerbWidzewLodz.gif
Urban 42
Iwan 53
Majka 64
Urban 82
1:0
2:0
3:0
4:0
Dankowski Yellow card.gif
(1-4-3-3)
Józef Wandzik
Bogdan Gunia
Józef Dankowski
Waldemar Matysik
Marek Kostrzewa
Marek Majka (83 Joachim Klemenz)
Ryszard Komornicki
Jan Urban
Andrzej Zgutczyński
Andrzej Pałasz (72 Adam Ossowski)
Andrzej Iwan
SKŁADY (1-4-4-2)
Henryk Bolesta
Marek Podsiadło
Roman Wójcicki
Kazimierz Przybyś
Krzysztof Kamiński
Jerzy Leszczyk
Marek Dziuba
Krzysztof Kajrys (57 Tadeusz Świątek)
Wiesław Cisek
Krzysztof Surlit (71 Mirosław Jaworski)
Włodzimierz Smolarek
Trener: Hubert Kostka Trener: Bronisław Waligóra
Bilet meczowy.
Inny bilet meczowy.

Dodatkowe informacje

  • Według innego źródła widzów 20 000.

Relacje

Sport

10 dla Urbana

Trener Leszek Jezierski zapraszając na łamach „Trybuny Ludu’’ na mecz w Zabrzu, powiedział m. in.: „Wiem jak tam Jest. Górnicy od pierwszej minuty rzucają się na rywali jakby to był mecz o mistrzostwo świata. Robią taki młyn, że zanim człowiek zorientuje się o co chodzi, na zegarze widnieje już wynik 2—0. Co najmniej...”.

Okazało się, że trener Pogoni miał w stu procentach rację.

Gospodarze zaczęli jednak bardziej ostrożnie niż się powszechnie spodziewano. Szanowali piłkę, atakowali, ale z myślą o grożących im kontrach. W 7 minucie Bolesta po raz pierwszy znalazł się w niewyraźnej sytuacji, ubiegł jednak nacierających ostro Urbana i Zgutczyńskiego. Nieco bardziej wyrafinowana była riposta Kamińskiego i Smolarka w 11 minucie. Wandzik też nie dał się zaskoczyć. Później oglądaliśmy kilka ciekawych zagrań pary Iwan — Urban. Po jednym z nich eks-krakowianin miał już przed sobą tylko bramkarza... Najciekawszy fragment pierwszej połowy przypadł na końcowy kwadrans. Najpierw dwa zażarte pojedynki sam na sam stoczyli ze sobą Smolarek i Matysik. w obu przypadkach „wmieszał się” do tej rywalizacji Bogdan Gunia, co prawdopodobnie uchroniło Górnika przed stratą bramek. W 33 minucie odnotowaliśmy główkę Kostrzewy i żółtą kartkę dla Dankowskiego za przyjęcie piłki w stylu koszykarza (rękami). Skoro to zagranie arbiter ocenił tak surowo, to zdziwiliśmy się, że za chwilę Surlit mógł zrobić to samo zupełnie bezkarnie.

Po tych wydarzeniach w roli głównej wystąpił najlepszy piłkarz na boisku — Jan Urban. Stoczył on zażarty bój niemal z wszystkimi obrońcami Widzewa, zakończony bezbłędnym, niesamowicie silnym strzałem z 16 m pod poprzeczkę! W ten sposób mistrz Polski objął prowadzenie, ale mało kto spodziewał się, że jest to dopiero początek popisu zabrzan. To, co działo się w drugiej połowie kompletnie zbiło z tropu nie pokonanych do tej pory łodzian. Znowu rządził i dzielił wspaniały tego dnia Jan Urban, a jego koledzy strzelali kolejne bramki. Wynik podwyższył w 53 minucie Andrzej Iwan, wykorzystując niepewną reakcję Bolesty po strzale Komornickiego. Na tym się nie skończyło... W 64 minucie Marek Majka zamienił kolejny błąd gości w trzecią bramkę.

Widzew próbował się jeszcze „odgryźć”, głównie za sprawą solowych rajdów Włodzimierza Smolarka — Wandzik był zawsze na swoim miejscu. Benefis mistrzów Polski zakończył (któż by inny?) Jan Urban, który niczym Michel Platini umieścił piłkę w ,,okienku” bramki Bolesty. Strzał był tak precyzyjny, że o mały włos piłka nie zakleszczyła się między słupkiem i poprzeczką.

Zdaje się, że gwarancją obejrzenia dobrego spotkania jest udział w nim Górnika. Zabrzanie znowu pokazali dobry futbol, ale wystąpili tym razem w roli zwycięzców nie pokonanego do tej pory Widzewa. Rzeczywiście Leszek Jezierski „miał nosa”: gospodarze momentami grali faktycznie jak o mistrzostwo świata.

Adam Barteczko, Sport nr 203 17.10.1985