01.09.1990 - Motor Lublin - Górnik Zabrze 3:1

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
1 września 1990 (sobota), godzina 16:00
1. liga 1990/91, 6. kolejka
Motor Lublin 3:1 (2:1) Górnik Zabrze Lublin
Sędzia: Zbigniew Urbańczyk (Kraków)
Widzów: 3 000
HerbMotorLublin.gif Herb.gif
Pisz 25 w
Wójtowicz 33

Zych 73
1:0
2:0
2:1
3:1


Kraus 35
Pisz Yellow card.gif Kraus, Kołaczyk
(1-4-4-2)
Dariusz Opolski
Grzegorz Komor
Władysław Kuraś
Janusz Dec
Sławomir Wójtowicz
Mirosław Banaszek (82 Piotr Topczewski)
Roman Żuchnik
Bogdan Rajt
Mieczysław Pisz
Andrzej Brzeszczyński (69 Janusz Zych)
Zbigniew Grzesiak
SKŁADY (1-4-4-2)
Marek Bęben
Jacek Grembocki
Piotr Jegor
Mirosław Staniek
Mirosław Szlezak
Krzysztof Zagórski
Robert Warzycha
Dariusz Koseła (67 Krzysztof Kołaczyk)
Ryszard Staniek
Ryszard Cyroń
Ryszard Kraus (46 Henryk Bałuszyński)
Trener: Grzegorz Bakalarczyk Trener: Jan Kowalski

Dodatkowe informacje

  • Według innego źródła żółtą kartką ukarany został także Marek Bęben.

Relacje

Sport

Z dopalaczem

Mieli szczęście górnicy, że największą dolegliwością lubelskiej drużyny była w tym meczu strzelecka nieskuteczność. Może trudno w to uwierzyć, ale gdyby gospodarze wykorzystali połowę z wypracowanych okazji wynik mógł brzmieć nawet 6:1.

Już w 2 min. Banaszek z pięciu metrów spudłował po centrze Grzesiaka. Goście odpowiedzieli dynamiczną akcją, po której „bomba” Zagórskiego (7 min.) trafiła w słupek. Następne minuty przyniosły kolejne akcje lublinian przeprowadzone głównie z kontr. W 11 min. Rajt dośrodkował z prawej strony, ale Brzeszczyński dokonał trudnej sztuki nietrafienia pomiędzy słupki z odległości 4 metrów. Gdy z kolei Rajt po akcji skrzydłem Komora z trzech metrów przeniósł piłkę ponad bramką, kibice Motoru nie zdzierżyli i mimo, że na boisku działo się wiele, zaczęli gwizdać. Ten „koncert” trwał na szczęście tylko cztery minuty.

Ciekawe, o czym myślał bramkarz Górnika, gdy Mieczysław Pisz ustawiał piłkę na 25 metrze od bramki po faulu któregoś z zabrzan. Silnie uderzona piłka odbiła się od rąk niemrawie interweniującego Bębna i utkwiła pod poprzeczką. 29 minuta przyniosła rzut wolny dla zabrzan egzekwowany z taką precyzją przez Warzychę, że Opolski z najwyższym trudem wybił futbolówkę na róg. W 30 min zakrwawiony (kontuzja) Grzesiak opuścił na 5 minut plac gry. Gdy lewoskrzydłowy Motoru przebywał poza linią autową, Brzeszczyński zdublował jego pozycję, i podał do Wójtowicza, którego strzał był formalnością. Gdy lublinianie nie ochłonęli jeszcze po zdobyciu drugiego gola górnicy rzucili się do ataku i po centrze z rogu Warzychy strzał Zagórskiego dobił Kraus na 2:1.

Schodzących na przerwę po kapitalnych 43 minutach piłkarzy żegnały gorące oklaski, co jest w Lublinie niezwykłością. Pierwsze minuty po zmianie stron potwierdziły obawy kibiców, że Motor zechce utrzymać wynik. Potwierdzeniem tego były dwie groźne akcje zabrzan — w 50 i 51 minucie. Strzelali niewidoczni do tej pory Cyroń i Warzycha. Podopieczni trenera Bakalarczyka widząc, że asekuracyjna gra do niczego dobrego nie doprowadzi, wrócili do stylu z pierwszej połówki. Okazji w drugiej odsłonie mieli dużo mniej, ale wystarczająco dużo, aby podwyższyć rezultat. Uczynił to wprowadzony cztery minuty wcześniej Zych dobijając własny strzał po akcji Grzesiaka z Banaszkiem.

Andrzej Kwitek, Sport nr 170, 3 września 1990