03.04.1999 - Polonia Warszawa - Górnik Zabrze 1:0

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
3 kwietnia 1999 (sobota), godzina 12:00
1. liga 1998/99, 20. kolejka
Polonia Warszawa 1:0 (1:0) Górnik Zabrze Warszawa, stadion Polonii
Sędzia: Zbigniew Urbańczyk (Kraków)
Widzów: 2 500
HerbPoloniaWarszawa.gif Herb.gif
Pawlak 37 1:0
Pawlak, Wędzyński, Bąk, Malinowski Yellow card.gif Kosowski, Rocki
(1-3-5-2)
Maciej Szczęsny
Marcin Jałocha (64 Mateusz Bartczak)
Mariusz Malinowski
Tomas Žvirgždauskas
Mariusz Pawlak
Arkadiusz Kaliszan
Grzegorz Wędzyński
Arkadiusz Bąk
Jacek Dąbrowski (89 Jarosław Mazurkiewicz)
Tomasz Moskal (85 Igor Gołaszewski)
Bartosz Tarachulski
SKŁADY (1-4-4-2)
Andrzej Bledzewski
Jacek Wiśniewski
Rafał Kocyba (73 Tomasz Sobczak)
Grzegorz Lekki
Robert Kolasa
Michał Probierz
Mieczysław Agafon (57 Arkadiusz Matejko)
Adam Kompała
Kamil Kosowski
Daniel Gacek
Piotr Gierczak (57 Piotr Rocki)
Trener: Jerzy Engel i Dariusz Wdowczyk Trener: Jan Żurek
Program meczowy.

Relacje

Sport

Gorsze widowisko od widowni

W samo południe walczyły w Wielką Sobotę sąsiadujące w tabeli drużyny Polonii i Górnika. Stawką tej rywalizacji, jak na razie, było piąte miejsce, które przypadło teraz drużynie warszawskiej. W przedświątecznym zawirowaniu, kiedy w domach moc pracy, mężczyźni ponoć szczególnie chętnie wymykają się na trybuny stadionów. Polonia nie ma jednak zbyt wielu kibiców, więc na obiekt przy ulicy Konwiktorskiej nawet w tym dniu nie ciągnęły tłumy widzów. Widownia była więc mała, ale za to jaka! Sami koneserzy! W pełnym słońcu zasiedli na warszawskiej trybunie między innymi Kazimierz Górski, który podpierał się laseczką, oraz spora świta z PZPN. Był wielki kibic Górnika profesor Zbigniew Religa, któremu towarzyszył prezes Stanisław Płoskoń. Światek estrady reprezentowali stali bywalcy – reżyser Andrzej Zaorski i aktor Stefan Friedman. Światek dalekowschodnich sportów walki bronił trener Pawła Nastuli – Wojciech Borowiak. Na trybunach byli także Włodzimierz Lubański i aktualny trener Zagłębia Lubin, Mirosław Jabłoński. Na odwagę zdobył się nawet selekcjoner Janusz Wójcik, który zza czarnych okularów wypatrywał prawdopodobnie nowych ludzi do reprezentacji Polski.

Widownia była więc wyśmienita, ale widowisko bardzo przeciętne. W Polonii nie wystąpił jeszcze kontuzjowany Emmanuel Olisadebe, którego akcje wywoływały niedawno sporo zachwytów.

- Dał się odczuć brak Emmanuela – narzekał po spotkaniu trener polonistów Dariusz Wdowczyk. - To nasze żądło. Tomek Moskal i Bartek Tarachulski są innego typu napastnikami.

Wdowczyk zdawał sobie sprawę, że bez Olisadebe nie ma co liczyć na błyskotliwe kontry. Planował zatem, że Polonia zagra skrzydłami, szeroko, ale z tych zamiarów również nic nie wyszło. Gospodarze zostali zmuszeni do twardej walki w środku pola, gdzie Górnik na początku prezentował się jednak bardzo dobrze. Już w 9 minucie zabrzanie byli bliscy zdobycia bramki. Po rzucie wolnym wykonywanym przez Michała Probierza, główkował Jacek Wiśniewski, ale piłka przeleciała minimalnie nad bramką Polonii. W rewanżu gola dla polonistów mógł strzelić Tomasz Moskal, który kilkanaście minut później mocno kopnął z woleja, lecz piłka również poszybowała nad poprzeczką.

Po pierwszych atrakcjach mecz nieoczekiwanie przerodził się w mało ciekawą imprezę. Było mało strzałów, nie brakowało tylko ostrych fauli i żółtych kartek. Dzielny obrońca Górnika, Jacek Wiśniewski padł w pewnej chwili po starciu z Bartoszem Tarachulskim. „Zderzyliśmy się głowami” powiedział później o tej sytuacji piłkarz z Zabrza, który już do końca meczu grał z obandażowaną głową. Nadal był jednak wyróżniającym się piłkarzem w swoim zespole i nie bał się główkować.

Górnik miał jednak pecha, bo w 37 min trochę przypadkowo stracił bramkę, która rozstrzygnęła losy meczu.

Polonia przeprowadziła akcję lewą stroną. Wydawało się, że piłka wrzucona w pole karne Górnika zostanie szybko wybita na aut, a tymczasem wpadła do siatki.

„Nabiegałem na piłkę, chociaż Bartek Tarachulski składał się do strzału. Krzyknąłem mu, żeby zostawił. Zauważył mnie i natychmiast strzeliłem, ale piłka trochę zeszła mi z nogi i nie wiem czy wpadłaby do bramki. Na szczęście odbiła się rykoszetem od któregoś z obrońców Górnika i wpadła do siatki” opisał później tę sytuację uradowany zdobywca bramki, Mariusz Pawlak.

Od tej pory Polonia zdobyła lekką przewagę. Po jednej z akcji Tarachulskiego z Bąkiem, stoper Grzegorz Lekki chcąc wybić piłkę omal nie wbił gola samobójczego.

Po przerwie gra była jeszcze mniej ciekawa, chociaż Górnik podejmował próby zmiany niekorzystnego wyniku. Chwilami piłkarzom obu drużyn puszczały nerwy i nie tylko podstawiali nogi, lecz także wygrażali pięściami. Sędzia Zbigniew Urbańczyk starał się zbyt zapalczywych zawodników uspokoić żółtymi kartkami, ale nie wyczuwał z kolei rytmu gry. Nieraz wstrzymywał akcję i był zbyt drobiazgowy.

P.M, Sport nr 66 z dnia 06.04.1999 r.