03.05.1987 - Zagłębie Lubin - Górnik Zabrze 0:0

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
3 maja 1987 (niedziela), godzina 11:00
1. liga 1986/87, 24. kolejka
Zagłębie Lubin 0:0  Górnik Zabrze Lubin
Sędzia: Tadeusz Diakonowicz (Warszawa)
Widzów: ok. 30 000
HerbZaglebieLubin.gif Herb.gif
(1-4-4-2)
Krzysztof Koszarski
Roman Mądrochowski
Romuald Kujawa
Marcin Ciliński
Marek Godlewski
Marian Kowalski (81 Jarosław Chwaliszewski)
Eugeniusz Ptak
Adam Zejer
Jarosław Gierejkiewicz
Piotr Krakowski
Sławomir Kurant
SKŁADY (1-4-4-2)
Józef Wandzik
Mirosław Szlezak
Józef Dankowski
Marek Piotrowicz
Marek Kostrzewa
Andrzej Pałasz
Waldemar Matysik (73 Werner Leśnik)
Ryszard Komornicki
Jan Urban
Ryszard Cyroń (66 Marek Majka)
Andrzej Iwan
Trener: Grzegorz Szerszenowicz Trener: Antoni Piechniczek

Dodatkowe informacje

Program meczowy.
  • Według innego źródła widzów ok. 22 000.

Relacja

Sport

Rozczarowanie

Lubin. Niewiele dobrego można napisać o meczu lubińskiego Zagłębia z liderem ekstraklasy. Z boiska wiało nudą, a część kibiców opuściła trybuny jeszcze przed końcem spotkania. Odnosiło się wrażenie, że drużyny grają na remis, czując przed sobą wzajemny respekt. Nie kto inny przecież, jak Zagłębie pokonało Górnika na jego własnym boisku w rundzie jesiennej. Gospodarze przeważali w toku całego meczu, ale zabrzanie grali dojrzalej, rozsądniej.

Najlepszą sytuację meczu zmarnował Eugeniusz Ptak w 61 minucie, nie trafiając do pustej bramki z... trzech metrów! Chwilę później Józef Wandzik z trudem wygrał powietrzny pojedynek z Adamem Zejerem. Zejer był najlepszym zawodnikiem na boisku, umiejętnie konstruował akcje ofensywne, często też naprawiał błędy obrońców. Poza nim trudno wyróżniać kogokolwiek w obu zespołach. Anemiczne ataki zabrzan były z łatwością rozbijane przez linię defensywną Zagłębia, bądź też lot piłki przecinał Krzysztof Koszarski.

Mecz kończył się przy akompaniamencie gwizdów, gdyż w końcowych minutach piłkarze Górnika grali już ostentacyjnie "na czas", a lubinianie stracili wiarę w zwycięstwo. Trudno się dziwić kibicom, bo w Lubinie nabito ich po prostu w butelkę.

Jacek Broszkiewicz