03.08.1991 - Górnik Zabrze - Zagłębie Lubin 2:0

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
3 sierpnia 1991 (sobota), godzina 17:00
1. liga 1991/92, 2. kolejka
Górnik Zabrze 2:0 (0:0) Zagłębie Lubin Zabrze, stadion Górnika
Sędzia: Krzysztof Perek (Poznań)
Widzów: 4 956
Herb.gif HerbZaglebieLubin.gif
Cyroń 65 g
Koseła 77
1:0
2:0
Ozimek Yellow card.gif Wójcik
(1-4-4-2)
Marek Bęben
Jacek Grembocki
Tomasz Wałdoch
Wojciech Ozimek
Piotr Jegor
Ryszard Staniek
Tomasz Nowok
Dariusz Koseła
Krzysztof Zagórski
Andrzej Orzeszek (46 Waldemar Kamiński)
Ryszard Cyroń
SKŁADY (1-4-4-2)
Krzysztof Koszarski
Bogdan Pisz
Sławomir Wałowski
Andrzej Wójcik
Dariusz Lewandowski
Robert Stachurski (69 Mariusz Urbaniak)
Piotr Czachowski (75 Janusz Najdek)
Stefan Machaj
Zbigniew Szewczyk
Aleksandr Gicełow
Mariusz Olbiński
Trener: Jan Kowalski Trener: Marian Putyra

Relacja

Sport

Do ostatniej minuty

Zabrze. W trudnych warunkach przyszło rozgrywać mecz Górnika z Zagłębiem Lubin. Ulewa przed spotkaniem rozmiękczyła i nasączyła wodą płytę i przez pierwsze pół godziny piłką bardziej rządził przypadek niż zawodnicy. Ale trzeba oddać chwałę gościom za to, że te „przypadki” częściej kończyły się ich okazjami do zdobycia gola. Już w 2 minucie źle wyprowadzona przez Marka Bębna piłka padła łupem Stefana Machaja, który zdecydował się na strzał z pierwszej piłki z odległości prawie 40 metrów. Chybił minimalnie.

O przypadku nie mogło być już jednak mowy w 12 minucie. Podanie Wałowskiego trafiło do Olbińskiego. Ten wbiegając w pole karne Górnika zdecydował się na ostry strzał sparowany przez golkipera na róg, po którym Stachurski doszedł do główki na piątce. Ale i tym razem Bęben był na posterunku. Na pożegnanie z przypadkami mieliśmy akcję w 29 minucie. Kiks Koseły zakończył się podaniem Stachurskiego z prawego skrzydła w okolice bramki zabrzan. Interweniujący Ozimek zmylił Bębna i bramkarz Górnika miał kłopoty z ujarzmieniem skórzanej kuli łapiąc ją tuż przed linią. Żeby wyczerpać opis sytuacji podbramkowych gości dodajmy jeszcze bombę Olbińskiego z 18 metrów, po której przez bodaj pięć minut drżały końce palców Bębna i poprzeczka.

Co robili przez ten czas zabrzanie? Próbowali grać na źle czującego się w takich warunkach Orzeszka. Dało to jedynie strzał głową z 15 metrów w 20 minucie, po którym Koszarski nie miał problemów z wychwyceniem piłki. Bez trudu wyłapał także uderzenie z rzutu wolnego w wykonaniu Cyronia (40 min. - 18 metrów) oraz sparował na róg bombę Koseły (43 min. - 30 metrów). O wiele ciekawsze wrażenie pozostawiła przednia formacja zabrzan z wprowadzonym po przerwie filigranowym Kamińskim. Jego wejście okazało się trenerskim strzałem w dziesiątkę. Pod bramką Koszarskiego zrobiło się naprawdę gorąco. W 55 min. Jegor uderzył z taką siłą, że łapiący na pierś piłkę bramkarz lubinian miał kłopoty z utrzymaniem futbolówki. W 63 min. Kamiński wyłuskał piłkę Stachurskiemu, przedarł się lewym skrzydłem i zacentrował na przedpole Zagłębia gdzie Cyroń i Staniek nie zdołali dopaść futbolówki, a Zagórski źle w nią trafił. Skoro nie udało się z lewej strony ,,Kamyk" przebiegł na prawe skrzydło i zamieszał po tamtej stronie. Efektem był pierwszy gol. Ryszard Cyroń uderzył piłkę głową. Lob był tak zaskakujący, że Koszarski nie zdołał zapobiec utracie gola. Zdołał uczynić to w 68. minucie po podaniu Nowoka i rajdzie Stańka oraz w 76 minucie, kiedy to najpierw sparował uderzenie Koseły, będąc z nim sam na sam, a i z dobitką Zagórskiego poradził sobie wybijając ją na róg!

Drugi raz Koszarski okazał się bezradny w 77 minucie. Znowu centra Kamińskiego, muśnięcie głową piłki przez Cyronia i nadbiegający Koseła wreszcie trafił. Ta akcja poderwała do gry gości. Co prawda byli już wtedy bez kontuzjowanego w pierwszej połowie, ale grającego do 75 minuty z zaciśniętymi zębami Czachowskiego (debiut nie wypadł zbyt okazale), ale i tak stworzyli sobie dwie wyśmienite szanse. W 79 min. Gicelow strzelał z 5 metrów głową, Bęben wykazał się wyśmienitym refleksem, a minutę później ten sam napastnik biegł z piłką u nogi i dwa razy podchodził do golkipera gospodarzy, żeby dwa razy przegrać!

I na tym wypada zakończyć opis wydarzeń (rajd Nowoka w 83 minucie przerwał "poślizg" w polu karnym) piłkarskich a przejść do oceny pracy arbitra. Już w 3 minucie odgwizdał spalonego gdy Wałdoch otrzymał piłkę od rywala, a w 66 minucie faul Wałowskiego na Stańku w obrębie piątki "potraktował" jako zagranie, które trzeba ukarań rzutem... rożnym. O innych mniej rzucających się w oczy epizodach nie ma sensu wspominać.

Jerzy Dusik, Sport nr 145, 5 sierpnia 1991