03.11.1963 - Górnik Zabrze - Polonia Bytom 1:2

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
3 listopada 1963
1. liga 1963/64, 10. kolejka
Górnik Zabrze 1:2 (1:0) Polonia Bytom Zabrze, stadion Górnika
Sędzia: Fronczyk (Kraków)
Widzów: 15 000
Herb.gif HerbPoloniaBytom.gif
Pol 33 1:0
1:1
1:2

Pogrzeba 55
Pogrzeba 66
Hubert Kostka
Waldemar Słomiany
Stanisław Oślizło
Stefan Florenski
Karol Kapciński
Jan Kowalski
Joachim Czok
Erwin Wilczek
Włodzimierz Lubański
Ernest Pol
Roman Lentner
SKŁADY Szymkowiak
Dymarczyk
Winkler
Wieczorek
Orzechowski
Grzegorczyk
Banaś
Anczok
Pogrzeba
Liberda
Jóżwiak
Trener: Ewald Cebula, Feliks Karolek, Hubert Skolik

Relacja

Sport

Dramatyczne derby w Zabrzu. Polonia pieczętuje jesienny laur wojskowych z Warszawy.

Górnicy przegrali na własnym boisku z Polonią. Przegrali z przeciwnikiem, który przed tygodniem denerwował swych zwolenników kompletnym bezhołowiem w spotkaniu z Legią. Co się stało? Gwałtowna zwyżka formy bytomian, czy wyjątkowo fatalny dzień drużyny Oślizły i Pola?

Na porażkę obrońców tytułu złożyło się kilka przyczyn. Oto naszym zdaniem najważniejsze:

1) Brak w linii ataku Szołtysika i Musiałka;

2) Świetna gra Szymkowiaka w bramce Polonii;

3) Błędna ocena pozycji Pogrzeby przez sędziego Fronczyka, przy zdobyciu pierwszej bramki;

4) Niepewna postawa obrony.

Kibice Górnika powiedzą zapewne, że rozstrzygającym o wyniku momentem był błąd sędziego Fronczyka. Jesteśmy odmiennego zdania. Błąd ten nie miałby na pewno poważniejszych następstw, gdyby atak gospodarzy umiał wykorzystać posiadaną przewagę. Niestety, formacja ta wczoraj kulała. Brak Szołtysika i Musiałka dawał się szczególnie we znaki w sytuacjach podbramkowych. Górnicy przesiadywali okresami na przedpolu przeciwnika i całe zagadnienie polegało wtedy na szybkich rozegraniu piłki oraz przeglądzie sytuacyjnym. Zalet tych jednak brakowało wczoraj Wilczkowi, Lubańskiemu i Czokowi. Doskonale dysponowany Ernest Pol i bardzo dobry przed przerwą Lentner, byli w zasadzie zdani na własne siły. Obaj dwoili i troili, aby wymanewrować defensywę Polonii i stworzyć swym partnerom „czystą pozycję”. Cóż z tego że wymanewrowali ją kilkakrotnie. Wilczek i Lubański z reguły „pudłowali” lub spóźniali się z decyzją o ułamki sekundy. Pamiętamy oczywiście, że w ostatnich meczach Górnika także Szołtysik i Musiałem dalecy byli od swych normalnych możliwości. Wydaje się jednak, że gdyby przynajmniej jeden z nich znajdował się wczoraj na boisku, obydwa punkty przypadłyby Górnikowi.

Opinię naszą potwierdza do pewnego stopnia wypowiedź Jurka Musiałka: - Przegraliśmy – stwierdził w pomeczowej rozmowie – bo w ataku naszym nie było strzelca. O naszej porażce nie zadecydował w takim stopniu błąd pana Fronczyka, jak niewykorzystanie stuprocentowej szansy przez Lubańskiego przy stanie 1:0. Gdybyśmy uzyskali drugą bramkę, wówczas padłyby zapewne trzecia i czwarta.

Otóż to. Bez strzelania bramek nie można wygrywać.

Jako drugą przyczynę niepowodzenia Górnika wymieniliśmy świetną postawę Szymkowiaka. Bramkarz Polonii rozegrał wczoraj znów znakomita partię. Bronił brawurowo w każdej sytuacji a w kilku zademonstrował najwyższą klasę. W takiej formie widzieliśmy „Szymka” po raz ostatni w meczu Polonia-Górnik na Stadionie Śląskim (4:1). Czy można mieć wobec tego pretensje do Lubańskiego czy Wilczka, że potrafili zmusić go do kapitulacji? Można. W dwóch wypadkach mieli oni pozycje przy których najlepsi bramkarze świata nie powinni mieć szansy skutecznej interwencji. I dla tego pasując Szymkowiaka na bohatera nr.1 wczorajszych derbów, nie usprawiedliwiamy niedolęstwa Lubańskiego i Wilczka. Bramka zdobyta przez Ernesta Pola jest zresztą wymownym dowodem, że nawet na najlepiej dysponowanego „Szymka” jest sposób jeśli napastnik stanie na wysokości zadania.

Polonia nie grała wczoraj lepiej niż przed tygodniem z Legią. Z wyjątkiem Szymkowiaka oraz częściowo Wieczorka i Pogrzeby – wszyscy demonstrowali ten sam poziom. W obronie operowało najczęściej ośmiu zawodników popełniając często błędy i kiksy, a w sporadycznych wypadkach „ataku” radziła powolność Liberdy i niezdecydowanie Banasia. W tych warunkach inicjatywa znajdowała się w stale w rękach Górników i nic nie zapowiadało ich porażki. Punktem zwrotnym był do pewnego stopnia błąd sędziego Fronczyka w 55 minucie. Offside Pogrzeby był trudny do uchwycenia z pozycja arbitra głównego, jednakże widziała go większość widzów. Środkowy napastnik Polonii wystartował za wcześnie do prostopadłego padania, ale p. Fronczyk nie dostrzegła naruszenia przepisów. Nie pomogły protesty graczy Górnika. Sędzia liniowy również nie zauważył offsidu i zabrzanie musieli rozpoczynać grę od środka.

W 11 minut później wynik brzmiał już 2:1 dla Polonii. Rajd Jóźwiaka zakończył się rzutem rożnym. Lewoskrzydłowy bytomian zagrał do Banasia, a ten przekazał piłkę idealnym „long-passem” znajdującemu się dwa metry przed bramką Górnika Pogrzebie. Środkowy napastnik wystawił nogę i Kostka nie miał nic do powiedzenia.

W Górniku zawiódł nie tylko atak. Kiepsko grała również obrona. Występujący na prawej stronie Słomiany nie umiał dać sobie rady z Jóżwiakiem. Przegrywał z nim większość pojedynków, źle krył, robił wszystko, aby wykazać jak wielkie ma jeszcze braki w opanowaniu piłki, szybkości i zwrotności. Florenski nie spisywał się lepiej. Miał spore trudności z utrzymaniem Banasia w szachu, mimo że ten zdradzał przed nim wyraźny respekt. Cóż jednak wymagać od Słomianego, jeśli nawet Oślizło popełniał niejednokrotnie błędy, niegodne reprezentacyjnego stopera. A atak Polonii nie operował bynajmniej zaskakującymi zagraniami, błyskawicznymi zmianami pozycji lub prostopadłymi podaniami w luke. Solowe rajdy Jóźwiaka z dośrodkowaniami stanowiły główną, aby nie powiedzieć jedyną broń bytomian w niedzielnym spotkaniu. Podobnie jak przed tygodniem z Legią. Wtedy jednak obrona wojskowych nie dała się ani razu zaskoczyć...

Z przebiegu gry wynotowaliśmy następujące ciekawsze momenty:

1 -10 minuta meczu. Ostre natarcie zabrzan. W 5 minucie Lentner sprytnie przepuszcza piłkę Wilczkowi, lecz ten z odległości 5 metrów wali wdłuż bramki w aut. W 9minucie dwa strzały Czoka broni Szymkowiak bez specjalnego trudu. Poloniści stale zwalniają grę.

10 – 20 minuta. Wyraźna przewaga górników. Większość ich akcji psują jednak Wilczek, Lubański lub Czok. W 18 minucie szybki rajd Jóźwiaka, po którym Kostka broni jego strzał na róg.

W 23 minucie Polonia ma dogodną okazje zdobycia bramki, ale Pogrzeba wywraca się będąc sam na sam z Kostką.

25 – 45 minuta. Górnicy atakują raz lewą raz prawą stroną, przy czym reżyserem większości akcji jest Pol. Szymkowiak broni szereg strzałów, ale w 33 minucie musi skapitulować. Bomba Pola z kilku metrów jest nie do obrony. W 3 minuty później Lubański otrzymuje od Ernesta prostopadłą piłkę i ma otwartą drogę do bramki. Na trybunach cisza, którą za chwilę przerywają gorące oklaski dla Szymkowiaka. Bramkarz Polonii fenomenalnie broni w beznadziejnej sytuacji.

PO PRZERWIE obraz meczu nie ulega większym zmianom. Górnicy nadal mają przewagę, poloniści bronią się, zwalniając w dalszym ciągu tempo. Cel ten udaje im się częściowo osiągnąć. Pol i Lentner zdradzają pierwsze oznaki zmęczenia. W 55 minucie wypad Polonii kończy się zdobyciem wyrównującej bramki przez Pogrzebę. Na trybunach burzliwe protesty przeciwko orzeczeniu sędziego. Gra się zaostrza, coraz częściej dochodzi do obustronnych fauli.

66 minuta. Pogrzeba poprawia wynik na 2:1. Oślizło przechodzi do linii ataku, Kowalski zajmuje jego pozycję. Górnicy stawiają wszystko na jedną kartę, ale nerwy nie pozwalają im na niezbędną precyzje w podaniach. W minucie Pol jest sam na sam z Szymkowiakiem. Znów świetna interwencja „Szymka”, za którą zbiera zasłużone owacje.

70 – 80 minuta. Oblężenie przedpola bytomian. Poloniści bronią się dziesiątką zawodników.

80 – 90 minuta. Ofensywa Górnika dobiegła końca. Poloniści przeprowadzają kilka akcji, z którymi obrona zabrzan ma sporo kłopotów. W 86 minucie Pogrzeba jest o krok od uzyskania hat tricku. Jego ostry strzał z 25 metrów Kostka broni w ostatniej chwili. Końcowy gwizdek sędziego obie drużyny witają z wyraźną ulgą. Gracze Polonii składają sobie wzajemne gratulacje. Rozumiemy ich radość. Wygrali po raz pierwszy z Górnikiem na jego własnym boisku. Dokonali sztuki, jaka nie udała się w tegorocznych mistrzostwach żadnej drużynie.

Tadeusz Bagier, Sport nr 133 z 4 listopada 1963r.