04.03.1970 - Lewski Sofia - Górnik Zabrze 3:2

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
4 marca 1970
Puchar Zdobywców Pucharów 1969/70, 1/4 finału
Lewski Sofia 3:2 (2:1) Górnik Zabrze Sofia
Sędzia: Istvan Zsolt (Węgry)
Widzów: 60 000
HerbLewskiSofia.gif Herb.gif

Asparuchow 30
Panow 36

Asparuchow 89g
0:1
1:1
2:1
2:2
3:2
Szołtysik 5


Banaś 52
Kamenski
Peszew
Zeczew
Iwkow
Aładziow
Panow
J. Kiryłow
P. Kiryłow
Asparuchow
Kotkow
Mitkow (46. Kastow)
SKŁADY Hubert Kostka
Rainer Kuchta
Stanisław Oślizło
Jerzy Gorgoń
Henryk Latocha (27. Stefan Florenski)
Alfred Olek
Erwin Wilczek
Alojzy Deja
Zygfryd Szołtysik
Włodzimierz Lubański
Jan Banaś
Trener: Christo Czakarow Trener: Michał Matyas

Relacja

Do pierwszego meczu przeciwko Lewskiemu Sofia piłkarze Górnika przygotowywali się na tournée w Ameryce Południowej, podczas którego rozegrali 10 meczów między innymi z reprezentacjami Peru oraz Kolumbii. W Polsce panowała wtedy sroga zima, więc pobyt na półkuli południowej był bardzo korzystny podczas budowania formy na ćwierćfinał Pucharu Zdobywców Pucharów.

Do Sofii górnicy udali się samolotem z Warszawy już na 4 dni przed meczem. Lot obył się bez najmniejszych zakłóceń. Po przylocie do Sofii gdzie na lotnisku czekali na naszą drużynę przedstawiciele Lewskiego oraz dziennikarze, Polacy rozlokowali się w jednym z najbardziej reprezentacyjnych hoteli – hotelu „Balkan”. Jeszcze tego samego dnia drużyna Górnika odbyła pierwszy trening.

Kiedy piłkarze wjeżdżali autokarem spod hotelu na stadion zapalankowcy (tak nazywają w kraju róż kibiców) na palcach pokazywali rozmiary klęski Górnika. Cztery, pięć zero to najczęściej powtarzający się wynik. Przepowiednie się nie sprawdziły. Górnik przegrał pierwszy mecz wielkiej stawki, ale bądźmy szczerzy, po meczu znajdował się bliżej półfinału niż zwycięzca. Jedna bramka straty z tak groźnym rywalem jakim niewątpliwie był Lewski to strata minimalna.

Kiedy na płytę wkroczyły oba zespoły stadion „zatrząsł się w posadach”. Wszystko na początku układało się po myśli zabrzan. Już w 5 minucie zdobyli prowadzenie. Bramka ta liczyła się właściwie… potrójnie. Wpłynęła mobilizująco na piłkarzy Górnika, uspokoiła ich nerwy. Grali oni z większą swobodą, akcje nabierały rozmachu i gra toczyła się na połowie zdeprymowanych Bułgarów. W 8 minucie w dogodnej sytuacji znalazł się Banaś, w 25 minucie po chytrze rozegranym przez Deję rzucie wolnym bliski szczęścia był Banaś. Nie wykorzystał jednak pozycji sam na sam z Kamenskim.

Lewski nie dawał jednak za wygraną. Zeczew na krok nie odpuszczał Lubańskiego, kontrolując wszystkie jego ruchy. W poczynaniach zawodników z Sofii było jednak widać spore zdenerwowanie.

Przez pół godziny wszystko w zespole Górnika „grało”. Wprawdzie w 27 minucie zerwany mięsień wyeliminował z gry Latochę, ale jego zastępca Florenski szybko dostroił się do poziomu kolegów: Oślizły i Gorgonia. Młody Gorgoń stoczył wiele wygranych pojedynków z Asparuchowem, a Oślizło stanowił skuteczną przedostatnią instancję.

W 30 minucie szanse się wyrównały. Asparuchow strzelił daleka, piłka odbiła się od Oślizły i wpadła do siatki. Cóż za paradoks: zamiast prowadzić 2:0 – 1:1. W 6 minut później Panow zaskoczył Kostkę strzałem z odległości 25 metrów i było 2:1. Reprezentacyjny bramkarz nie zrobił nawet kroku do piłki! Kibice Lewskiego odzyskali w tym momencie głos, Polacy zaś w pośpiechu chowali transparenty.

W meczach o wielką stawę historia lubi się powtarzać. Bramka Banasia wypracowana przez Szołtysika wprowadziła znów chaos w szeregi Lewskiego. Na nic zdały się wysiłki wszędobylskiego Asparuchowa. Groźny strzelec Kotkow w żaden sposób nie mógł się wyzwolić spod kontroli Olka, młody Panow nie miał wystarczająco dużo sił, a wprowadzony w drugiej połowie Kostow również nie mógł dużo zdziałać.

Doskonały nastrój w ekipie zabrzan oraz szeregach prawie 2 tysięcy jego zwolenników zepsuła jednak 89 minuta gry. Gdyby trzecia bramka dla Lewskiego padła wcześniej nikt nie mógłby narzekać na złośliwość losu. Ale od remisu dzieliło górników zaledwie 40 sekund. Oślizło zagrał piłkę ręką, sędzia podyktował rzut wolny. Kostow podał piłkę wprost na głowę Asparuchowa i niezdecydowany Kostka po raz trzeci musiał wyjąć piłkę z siatki. Losy meczu zostały przesądzone w jakże dramatycznych okolicznościach! Po zakończeniu meczu w szatni Lewskiego panował mimo zwycięstwa prawie grobowy nastrój. Piłkarze zdawali sobie sprawę, że nikła wygrana na własnym terenie daje małe nadzieje an przedostanie się do półfinału.

Za najlepszych piłkarzy Górnika uznani zostali Zygfryd Szołtysik, Alfred Olek, Stanisław Oślizło, Alojzy Deja i Jerzy Gorgoń. Zawiódł natomiast Hubert Kostka. W drużynie Lewskiego najlepszy był strzelec dwóch bramek Gundi Asparuchow. Komentatorzy podkreślali jednak zgodnie, że spodziewali się więcej po drużynie z Sofii.

Zabrzanie wynik meczu przyjęli z umiarkowanym optymizmem. Cieszyły szczególnie bramki zdobyte na wyjeździe. Wszyscy byli jednak bardzo rozczarowani z powodu straty poniesionej w ostatniej minucie.

Źródła

  • Trybuna Robotnicza z 3.03.1970r.
  • Sport z 5.03.1970r.
  • Przegląd Sportowy z 7.03.1970r.