04.04.1998 - Górnik Zabrze - Zagłębie Lubin 1:0

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
4 kwietnia 1998 (sobota), godzina 16:30
1. liga 1997/98, 22. kolejka
Górnik Zabrze 1:0 (0:0) Zagłębie Lubin Zabrze, stadion Górnika
Sędzia: Zbigniew Urbańczyk (Kraków)
Widzów: 3 871
Herb.gif HerbZaglebieLubin.gif
Dźwigała 71 w 1:0
Gorszkow, Lekki, Piotrowicz, Kocyba Yellow card.gif Nuckowski, Górski
(1-3-5-2)
Andrzej Bledzewski
Łukasz Gorszkow
Dariusz Koseła (44 Marek Piotrowicz)
Grzegorz Lekki
Robert Wilk
Michał Probierz (66 Piotr Gierczak)
Dariusz Dźwigała
Rafał Kocyba
Kamil Kosowski (59 Piotr Gruszka)
Marcin Kuźba
Jan Urban
SKŁADY (1-3-5-2)
Piotr Lech
Andrzej Szczypkowski
Dariusz Żuraw
Edward Cecot
Bogusław Lizak
Wojciech Górski
Jero Shakpoke (75 Paweł Piotrowski)
Piotr Przerywacz
Maciej Nuckowski
Radosław Jasiński
Moses Molongo (61 Arkadiusz Klimek)
Trener: Jan Żurek Trener: Andrzej Szarmach

Dodatkowe informacje

Bilet meczowy.
  • Według innego źródła widzów ponad 5 000.

Relacje

Sport

O Dźwigale i wojewodzie

Jedna passa została na Roosevelta podtrzymana, inna przerwana. Górnik pozostał drużyną niepokonaną na własnym boisku, nie tracąc w rundzie wiosennej punktów i bramek. Zagłębie po trzech kolejnych zwycięstwach, zeszło z boiska pokonane.

Najwięcej braw było w Zabrzu przed meczem, kiedy publiczność owacyjnie przywitała Jana Urbana, a chwilę później Andrzeja Szarmacha. Ten pierwszy wystąpił na tym stadionie po raz pierwszy od jesieni 1989 roku. Ten drugi ostatni raz grał w Górniku dwadzieścia dwa lata temu. Wrócił - jako trener Zagłębia Lubin.

Urban wystąpił tym razem w ataku i na dziesięć strzałów Górnika sam oddał sześć, a kilka jego zagrań można pokazywać wszędzie. Szarmach natomiast wystawił tych samych zawodników, którzy wygrali tydzień wcześniej z Widzewem.

Pierwsza połowa należała do Górnika, jednak z przewagi gospodarzy wynikało niewiele. Niby częściej byli przy piłce i starali się zagrozić bramce Lecha, jednak bez żadnego efektu. Górnik nie oddał w tej części gry nawet jednego celnego strzału, a do 40 minuty jedynym piłkarzem, który zagrażał bramce gości był Urban. Goście tymczasem grali uważnie w tyłach i w miarę możliwości atakowali. W 22 minucie omal nie skończyło się to bramką. Strzelał Jasiński, piłka odbiła się od jednego z obrońców Górnika i o centymetry minęła słupek. W 44 minucie ten sam Jasiński miał przed sobą pustą bramkę. Obrona Górnika w tej sytuacji zaspała, zostawiając napastnikowi Zagłębia wolne pole. Gdyby wówczas padła bramka, losy meczu mogły się potoczyć zupełnie inaczej. Jeszcze w ostatniej minucie dwa ładne strzały oddali Kuźba i Gorszkow. Generalnie jednak gra była nijaka. Górnik bardzo chciał, jednak robił to wolno i nerwowo, Zagłębie zadowolone z takiego przebiegu meczu, ograniczało się do przeszkadzania i nielicznych kontr.

Podobnie było w pierwszym kwadransie drugiej połowy. Z jednym wyjątkiem, kiedy po ładnym dośrodkowaniu Kosowskiego, z woleja próbował pokonać Lecha, Marcin Kuźba. Zamysł był dobry, jednak uderzenie mało precyzyjne.

W 62 min ładny strzał z rzutu wolnego oddał Przerywacz. Bledzewski wybił piłkę na rzut rożny. Za moment strzał głową Piotrowicza (pierwszy celny Górnika w meczu) obronił Lech. Mecz nabrał kolorów i bardzo szybko padła jedyna tego dnia bramka. Jedyna, za to jaka. Około trzydziestu metrów przed bramką, bliżej linii bocznej, faulowany był Wilk. Do piłki podszedł Dźwigała i cztery tysiące ludzi na trybunach oraz 21 piłkarzy na boisku było przekonanych, że kapitan Górnika będzie dośrodkowywał. Obrońcy zaopiekowali się napastnikami i kiedy Lech wybiegi do centry, Dźwigała oddał kapitalny strzał w krótki róg. Piłka jeszcze nie wpadła do siatki, a Dźwigała już uniósł ręce w górę.

Wówczas zaczął się naprawdę dobry mecz. Już dwie minuty po radości zabrzan, mogli cieszyć się goście, którzy dawno w Zabrzu nie przegrali. Do piłki doszedł Klimek, strzelił z dziesięciu metrów i tylko słupek uratował gospodarzy przed utratą bramki.

To lubinianie byli w tym okresie gry stroną dominującą, jednak groźniejsze były kontry Górnika. Wręcz modelową przeprowadzili gospodarze w 74 minucie. Dośrodkowywał Kuźba, z półwoleja strzelał Wilk, jednak dokładnie w to miejsce gdzie stał Lech. Dwa ostatnie strzały w tym meczu oddał Urban. Pierwszy z woleja, po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Dźwigały, drugi głową po centrze Lekkiego. Gdyby były nieco mocniejsze...

W kuluarach cieszono się z punktów, komentowano bramkę Dźwigały i nie ukrywano niesmaku spowodowanego wypowiedzią wojewody Marka Kempskiego, który jak stwierdził: nie lubi Górnika Zabrze. Gospodarz województwa katowickiego takich rzeczy głośno mówić nie powinien, bo akurat Górnik zrobił przez ostatnie 50 lat zdecydowanie więcej dla rozsławienia tego regionu niż pan Kempski. Stanisław Oślizło, którego w Polsce i na świecie zna z pewnością więcej osób niż wojewodę, wystosował w tej sprawie oficjalne pismo. Do sprawy wrócimy w numerze jutrzejszym.

Dariusz DŹWIGAŁA: - Strzeliłem już podobną bramkę w Zamościu. Koledzy ściągnęli piłkarzy Zagłębia, Lech wyszedł do dośrodkowania i powstała luka. Piłka wpadła dokładnie w to miejsce, gdzie wpaść miała. Lech szedł do centry i nie miał prawa w tak krótkim czasie wrócić na swoje miejsce. Na własnym boisku gramy nerwowo, ale najważniejsze, że wygrywamy. Jak się gra z Urbanem? Wspaniale.

Jan ŻUREK: - Oglądaliśmy Zagłębie dwa razy i potwierdziły się dobre opinie o grze tej drużyny. Może graliśmy za nerwowo, ale stawka każdego spotkania jest ogromna. Na własnym boisku trzeba wygrywać, a nam się to udaje. Darek Dźwigała ćwiczy rzuty wolne i ten strzał na pewno nie był przypadkowy. Dziękuję jemu i dziękuję całej drużynie. Darek Koseła doznał kontuzji pachwiny.

Andrzej SZARMACH: - Zadecydował jeden indywidualny błąd. Do tego momentu gra była wyrównana i chyba my stworzyliśmy groźniejsze sytuacje pod bramką Górnika. Sprawiedliwszy byłby z przebiegu gry remis, ale w piłce liczą się tylko bramki. Wystawiłem tych samych piłkarzy, którzy wygrali z Widzewem. W końcu pokonali mistrzów Polski. Dzisiaj się nie udało.

Dariusz Czernik, Sport nr 66, 6 kwietnia 1998