04.08.1979 - Górnik Zabrze - Arka Gdynia 2:1

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
4 sierpnia 1979 (sobota)
1. liga 1979/80, 3. kolejka
Górnik Zabrze 2:1 (1:0) Arka Gdynia Zabrze, stadion Górnika
Sędzia: Andrzej Ogorzewski (Łódź)
Widzów: ok. 10 000
Herb.gif HerbArkaGdynia.gif
Gorgoń 33 w
Szwezig 77
1:0
2:0
2:1


Pietrzykowski 79
(1-4-3-3)
Waldemar Cimander
Bernard Jarzina
Jerzy Gorgoń
Tadeusz Dolny
Zbigniew Rolnik
Krzysztof Szwezig
Henryk Wieczorek
Stanisław Curyło
Andrzej Pałasz
Edward Socha
Marian Zalastowicz (71 Werner Leśnik)
SKŁADY (1-4-3-3)
Czyżniewski
Pietrzykowski
Bochentyn
Bieliński
Kaczmarek
Krystyniak
Kupcewicz (34 Zagożdżon)
Miszewski
Kurzepa
Korynt
Kwiatkowski
Trener: Władysław Żmuda Trener: Czesław Boguszewicz

Relacja

Sport

Lepsze rezerwy zabrzan

ZABRZE. - W trudnych warunkach atmosferycznych przyszło grać górnikom ze zdobywcą Pucharu Polski. Nie dość, że padał ulewny deszcz, to jeszcze w obydwu zespołach zabrakło po kilku zawodników, którzy z reguły mają istotny wpływ na przebieg meczu. Mowa przede wszystkim o Szymurze, Lazurowiczu i Hutce z Górnika oraz o Dybiczu, Kupcewiczu (grał tylko dwa kwadranse) i Bikiewiczu w zespole gości. Zabrzanie zwyciężyli zasłużenie, ale był to ich najsłabszy występ po powrocie do ekstraklasy. Zmęczenie dało się we znaki głównie Szwezigowi, Sosze i Curyle, a debiutujący w Górniku eks-polonista Zalastowicz jeszcze nie znalazł wspólnego języka z nowymi partnerami. Zanim słów kilka o przebiegu pojedynku jedna uwaga: tym razem noty dla zawodników, zamiast sprawozdawcy, postawili trenerzy: Władysław Żmuda i Czesław Boguszewicz. Być może w niektórych przypadkach nazbyt surowe, choć z drugiej strony w grze obydwu zespołów było wiele niedokładności, a czasem chaosu. W obydwu zespołach zabrakło liderów, a więc graczy potrafiących przejąć na siebie ciężar walki. Zabrzanie prowadzili ofensywę środkiem pola, właśnie tam gzie było o to najtrudniej. O dziwo, powiodło się, choć nie bez pomocy gdyńskich defensorów. Pietrzykowski sfaulował Szweziga w miejscu, z którego Gorgoń lubi i potrafi mocno strzelić. "Mur" był źle ustawiony, za to strzał Gorgonia bez zarzutu! Wcześniej, po akcji środkiem boiska, piękną "główką" popisał się Pałasz lecz Czyżniewski znakomitą paradą zdołał przerzucić piłkę nad poprzeczką. Na dobrą sprawę, Arka w pierwszej połowie miała tylko jedną pozycję: Korynt strzelił mocno po ziemi, lecz Cimander był na miejscu. Po przerwie, w 57 min. strzelał Wieczorek, jednak bez bramkowego efektu, gdyż golkiper gości wybił piłkę w pole, nastąpił wówczas błyskawiczny kontratak gdynian, w którego finale sam na sam z Cimandrem znalazł się Kwiatkowski. Napastnik Arki zdołał silnie strzelić, tyle, że niezbyt celnie Cimander nogą odbił piłkę. Po tym zagrożeniu - ze strony gdynian - gospodarze na pewien okres zwiększyli tempo gry. Efektem była znakomita pozycja Curyły, wypracowana przez Pałasza, lecz strzał tego pierwszego zdołał bramkarz Arki obronić. Był on jednakże bezradny w 79 min., kiedy znalazł się oko w oko ze Szwezigiem, przy czym tę pozycję pomocnikowi Górnika znowu wypracował Pałasz. Bramkarz Arki wybiegł, lecz za późno, ponieważ Szwezig precyzyjnym lobem posłał piłkę do siatki. 2 - 0, to był Górnika sygnał do... zwolnienia gry! Arka skorzystał a z okazji i po akcji prawą stroną, przy dość biernej postawie obrońców, Pietrzykowski silnym strzałem w krótki róg zmienił wynik na 1 - 2. Ledwie 480 sekund pozostało Arce na doprowadzenie do ewentualnego wyrównania, a to było za mało, zwłaszcza, że górnicy starali się, by piłka przebywała w jak największej odległości od ich bramki.

JAN FISZER, Sport Nr 152 (5509), Poniedziałek 6 sierpnia 1979 r.