05.04.1980 - Śląsk Wrocław - Górnik Zabrze 3:2

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
5 kwietnia 1980
1. liga 1979/80, 20. kolejka
Śląsk Wrocław 3:2 (2:2) Górnik Zabrze
Sędzia: Stanisław Leniewicz (Kraków)
Widzów: ok. 10 000
HerbSlaskWroclaw.gif Herb.gif

Pękala 22
Szarek 34

Pawłowski
0:1
1:1
2:1
2:2
3:2
Hutka 16


Socha 38 g
Kostrzewa
Sobiesiak
Kowalczyk
Garłowski
Kopycki (46. Podgórny)
Faber
Pawłowski
Majewski (70. Nocko)
Pękała
Szarek
Sybis
SKŁADY Waldemar Cimander
Zbigniew Rolnik
Tadeusz Dolny
Henryk Wieczorek
Ireneusz Lazurowicz
Emil Szymura
Joachim Hutka
Stanisław Curyło
Andrzej Pałasz
Edward Socha
Marian Zalastowicz (58. Krzysztof Szwezig)
Trener: Orest Lenczyk Trener: Władysław Żmuda

Relacja

Sport

Było co oglądać!

WROCŁAW. Trudno sobie wyobrazić lepszy prezent świąteczny od tego jakim uraczyli wrocławskich kibiców piłkarze Śląska i Górnika. Tak dobrego meczu jaj sobotni już dawno nie oglądano we Wrocławiu. Obie drużyny narzuciły niezwykle silne tempo, prowadziły otwarta grę przez całe 90 minut. Stworzyły sporo sytuacji podbramkowych i aż do ostatniego gwizdka wszyscy wrocławianie drżeli o końcowy wynik, bowiem górnicy ani przez moment nie rezygnowali ze zdobyczy punktowej i stale zagrażali bramce Kostrzewy. Wygrał Śląski 3:2 zbierając zasłużone oklaski. Kto wie czy nie więcej braw otrzymał zespół Górnika i jego trener Władysław Żmuda za bardzo pomysłową i widowiskową grę. Obyśmy mieli jak najwięcej tak interesujących spotkań w naszej lidze.

Na długo przed meczem trener Górnika Władysław Żmuda stawił się na tak dobrze znanym mu boisku i rozważał czy wystawić przeziębionego Gorgonia. Ostatecznie stoper zabrzańskiej drużyny nie wystąpił we Wrocławiu, co jak się później okazało było sporym osłabieniem Górnika. Goście ani przez moment nie zamierzali we Wrocławiu „murować” dostępu do własnej bramki. Postanowili szukać swojej szansy w szybkich akcjach ofensywnych. Ta taktyka omal nie przyniosła zabrzanom kompletu punktów, lecz zabrakło im łutu szczęścia, a ponadto natrafili na dobry dzień Kostrzewy, który po przerwie bronił jak w transie. Już pierwsze minuty zapowiadały trudny żywot wrocławskiej defensywy, która poddana została najpoważniejszej w tym sezonie próbie. W 9 min. Pałasz dał pierwszą próbkę swoich olbrzymich możliwości i zacentrował niemal wzdłuż bramki, ale nikt z jego kolegów nie pobiegł za piłką. W 16 min. wrocławianie usiłowali zastawić pułapkę ofsajdową, lecz zrobili to nieudolnie i Hutka uzyskał prowadzenie dla Górnika. Radość w drużynie gości nie trwała długo. W 25 min. Sybis egzekwował róg i podał piłkę na głowę Pękali, który pięknym lobem skierował ją do siatki ku zaskoczeniu całej defensywy Górnika. Następnie maleńki skrzydłowy Śląska drugi raz idealnie zacentrował tym razem do Szarka, który musiał aż przyklęknąć aby móc dostać piłkę na głowę. Opłaciło się to jednak, gdyż Cimander ani drgnął i musiał po raz drugi wyjmować piłkę z siatki. Za moment Szymura udowodnił, że umie centrować nie gorzej od Sybisa i tak egzekwował wolnego, że piłka trafiła wprost na głowę Sochy i silnym uderzeniem zmusił Kostrzewę do kapitulacji. Przed przerwą ładnym, lecz minimalnie niecelnym strzałem popisał się Pawłowski. Przy gromkich oklaskach widzów zespoły udały się na krótki odpoczynek.

Po zmianie stron boiska nadal obserwowaliśmy zaciętą walkę o każdą piłkę, o każdy metr boiska. W 49 min. Kowalczyk zdecydował się na rajd od bramki do bramki i oddał piękny strzał, ale Cimander nie dał się zaskoczyć. W 55 min. górnicy przeprowadzili szybki kontratak i czterech piłkarzy Górnika miało przed sobą zaledwie dwóch wrocławskich obrońców. Socha oddał silny strzał w słupek i wrocławscy kibice odetchnęli z ulgą. Tempo ani przez moment nie zmalało. Akcje przenosiły się z spod jednej bramki pod drugą. Sibis i Pałasz staczali zacięte pojedynki z obrońcami, ale obaj mieli po dwóch „aniołów stróżów”. W 70 min. skrzydłowy Śląska lekko odegrał piłkę Pawłowskiemu i kapitan wrocławskiej drużyny silnym strzałem zmusił Cimandera do kapitulacji. Goście jeszcze bardziej wzmocnili tempo i Kostrzewa poddany został ostrej ogniowej próbie broniąc strzały Hutki i Sochy. Od 80 min. wrocławianie grali w dziesiątkę bez kontuzjowanego Nocki. Ale po raz pierwszy od niepamiętnych czasów Śląsk nie cofnął się do defensywy lecz nadal starał się atakować. W końcówce Cimander obronił strzały Pękali i Sybisa. Przy olbrzymich oklaskach widzów obie drużyny opuszczały boisko. Już dawno we Wrocławiu nie oglądano tak ciekawego, pasjonującego widowiska piłkarskiego.

Górnik był zespołem bardziej wyrównanym od Śląska, grającym szybko, pomysłowo i ofensywnie. Bardzo podobał się nam Pałasz, ale trener Górnika uważał, że tego młodego piłkarza stać na jeszcze lepszą grę. Wiele zamieszania robił Socha, dysponując dobrym, silnym strzałem. W drużynie gości nieco słabiej wypadli jedynie Cimander i Dolny.

W Śląsku świetnie zagrał Garłowski, który potrafił powstrzymać Pałasza i kilkakrotnie uchronić swój zespół od utraty bramek, bowiem każde dojście Pałasza do piłki było dla wrocławian bardzo niebezpieczne. Sybis był współautorem wszystkich trzech bramek strzelonych przez Śląsk, a ponadto kilka razy świetnie podawał, lecz koledzy nie zawsze nadążali za jego akcjami. Niewiele im ustępowali Pawłowski i Pękała. Nieco słabiej wypadli na tle szybszych napastników Górnika boczni obrońcy wrocławskiej drużyny oraz Szarek, który po kontuzji nie odzyskał jeszcze pełnej sprawności. Śląsk miał więcej luk w składzie, ale kilku wrocławian wzniosło się w tym meczu na wyżyny umiejętności i ich zasługą jest zwycięstwo.

P.M., Sport nr 69 z 8 kwietnia 1980r.