05.09.1979 - Górnik Zabrze - GKS Katowice 2:2

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
5 września 1979 (środa), godzina 16:30
1. liga 1979/80, 8. kolejka
Górnik Zabrze 2:2 (2:2) GKS Katowice Zabrze, stadion Górnika
Sędzia: Kazimierz Jankowski (Gdańsk)
Widzów: ok. 12 000
Herb.gif HerbGKSKatowice.gif


Gorgoń 22
Marcinkowski 41
0:1
0:2
1:2
2:2
Grzywaczewski 14
Konkolewski 20
Yellow card.gif Bożyczko

Waldemar Cimander
Bernard Jarzina
Jerzy Gorgoń
Tadeusz Dolny
Zygmunt Bindek
Krzysztof Szwezig
Henryk Wieczorek
Stanisław Curyło
Edward Socha
Janusz Marcinkowski
Marian Zalastowicz (64 Leszek Brzeziński)
SKŁADY
Mika
Pałka
Matys
Brzeźniak
Nowak
Łuczak
Grzywaczewski
Bożyczko (85 Kuta)
Górnik (65 Krzyżoś)
Konkolewski
Hubert Fait
Trener: Władysław Żmuda Trener: Stanisław Oślizło

Relacja

Sport

Remisowe derby Górników

Zabrze: Górnicze derby nie przyniosły rozstrzygnięcia i z takim „werdyktem” całkowicie zgodzili się katowiczanie. Górnik miał bowiem znaczną przewagę oraz wypracował sobie wiele dogodnych pozycji strzeleckich, lecz na szczęście dla gości nie potrafił ich zdyskontować bramkami. Ale początek tego spotkania był zgoła sensacyjny. Albowiem katowiczanie po 20 min. prowadzili 2-0. Gospodarze wprawdzie nacierali, ale już pierwszy kontratak katowiczan przyniósł im prowadzenie. Dziwna to była bramka: z lewej strony Grzywaczewski, z dość ostrego kąta strzelił w kierunku Cimandera i chyba zabrzański bramkarz ten strzał sparowałby z łatwością. Sęk w tym, że piłka otarła się o głowę Gorgonia, całkowicie zmieniając swój lot i trafiła w samo okienko bramki Górnika. Zabrzanie jakoś się tą stratą nie przejęli, ruszyli do przodu, ale znowu kolejny kontratak gości okazał się zimnym prysznicem. W 20 min. pod bramką Cimandera powstało olbrzymie zamieszanie, z czego skorzystał Konkolewski, strzelając ostro w wewnętrzną stronę słupka. Jeszcze na linii bramkowej sytuację chciał ratować Gorgoń, ale daremnie. Goście prowadzili już 2-0. Zabrzański „olbrzym” wziął sobie do serca to, co się działo z jego udziałem – na korzyść gości – i w 120 sekund później bardzo ładnym strzałem pokonał z najbliższej odległości Mikę.

Katowicki bramkarz spisywał się w tym spotkaniu bez zarzutu, a dwie jego kapitalne parady po główkach Wieczorka i Bindka wywołały na trybunach huragan braw. Mika jednak był bezradny w 41 minucie, kiedy to grający dotychczas słabiutko Marcinkowski zdecydował się na strzał z 20 m. Był to strzał najwyższej marki, a Mika absolutnie nie mógł nic zrobić. Nieco wcześniej, po jednej z nielicznych składnych akcji zabrzan, Curyło trafił w poprzeczkę. A tuż po przerwie Marcinkowski z najbliższej odległości strzelił głową ponad bramką Miki. Dodajmy, że w 2 minuty później tenże Mika bardzo przytomnie interweniował po akcji Zalastowicza i nie dopuścił do utraty gola. Wprawdzie w 62 minucie Mike już wymanewrowano, ale po strzale Brzezińskiego piłkę z samej linii wyekspediował w pole Pałka.

Niewątpliwie faworytem tego meczu był Górnik, ale tenże faworyt może mówić o szczęściu, że przy stanie 0-2 goście nie zdobyli jeszcze jednej bramki. W takiej sytuacji straty byłyby już nie do odrobienia. Natomiast przy remisie katowiczanie obrali taktykę zwalniania gry i wybijania z rytmu rywala, co im się całkowicie powiodło. Osobnym rozdziałem w tym pojedynku był gdański arbiter, który wydał szereg mylnych decyzji i całkowicie się pogubił, nie panując nad sytuacją na boisku. W zespole zabrzan nieźle grała defensywa, gracze drugiej linii pracowali w pocie czoła, natomiast zawiedli napastnicy. Jeśli idzie o katowiczan, to mieli oni swojego najlepszego zawodnika w bramkarzu Mice oraz ambitnie i twardo walczących Pałce i Łuczaku.

Jan Fiszer, Sport nr 175 z dnia 6.09.1979 r.