05.12.1976 - Lech Poznań - Górnik Zabrze 4:0

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
5 grudnia 1976 (niedziela)
1. liga 1976/77, 15. kolejka
Lech Poznań 4:0 (1:0) Górnik Zabrze Poznań, Stadion im. 22 lipca
Sędzia: Zdzisław Brzozowski (Lublin)
Widzów: 10 000
HerbLechPoznan.gif Herb.gif
Kasalik 28 r
Chojnacki 75
Chojnacki 81
Szpakowski 89
1:0
2:0
3:0
4:0
Yellow card.gif Lazurowicz
Wiesław Zakrzewski
Zbigniew Nowak
Józef Szewczyk
Andrzej Grześkowiak
Hieronim Barczak (20 Andrzej Szostak)
Ryszard Szpakowski
Teodor Napierała
Piotr Grobelny (86 Zbigniew Milewski)
Romuald Chojnacki
Jerzy Kasalik
Mirosław Justek
SKŁADY Andrzej Fischer
Bernard Jarzina
Jerzy Gorgoń
Tadeusz Dolny (46 Jan Dziedzic)
Adam Popowicz
Joachim Hutka
Zygfryd Szołtysik
Józef Kurzeja (79 Alojzy Deja)
Ireneusz Lazurowicz
Marian Wasilewski
Stanisław Gzil
Trener: Jerzy Kopa Trener: Hubert Kostka

Relacja

Sport

Końcówka Lechitów w wielkim stylu

POZNAŃ. (telexem). Lech po raz drugi zwyciężył w sezonie 1976/77. Również tym razem – podobnie jak dwa tygodnie temu ROW – goście opuścili Poznań z bagażem aż czterech bramek.

Jednocześnie było to pierwsze zwycięstwo, które oglądali wszyscy widzowie przybyli na stadion Warty im. 22 Lipca w bieżącym sezonie. Dwa tygodnie wcześniej, właśnie w spotkaniu z ROW-em, tylko nieliczni, ze względu na londyńska mgłę, byli naocznymi świadkami zdobycia wszystkich czterech goli przez gospodarzy. Aby uzupełnić statystykę: był to dopiero drugi wygrany mecz Lecha z Górnikiem w Poznaniu, a pierwszy na stadionie im. 22 Lipca (13 lat temu kolejarze pokonali „wielkiego” Górnika na Dębcu 2-1 i… spadli z I ligi), teraz walczą również o utrzymanie się w niej, a z jakim skutkiem, przekonamy się za pół roku.

Głównymi autorami zaskakująco wysokiego zwycięstwa gospodarzy było dwóch zawodników: Romuald Chojnacki i Jerzy Kasalik. Drugi z nich zdobył pierwszą bramkę meczu bezpośrednio z rogu. Cokolwiek byśmy w tym momencie powiedzieli o fatalnej dyspozycji Andrzeja Fischera i niezdecydowaniu obrońców zabrzan, teoretycznie dobrze ustawionych, fakt pozostaje faktem, że precyzyjnie egzekwowana piłka przez Kasalika, rozpoczęła strzelecki festiwal lechitów.

Najbardziej jednak oklaskiwanym golem, przyjętym wręcz owacyjnie przez senne do tego momentu trybuny, była bramka druga. Po kornerze bardzo dobrze spisujący się dubler chorego Andrzeja Turka – Wiesław Zakrzewski przekazał piłkę do Chojnackiego. Nastąpił szybki, dynamiczny rajd skrzydłowego Lecha, następnie przekazanie piłki do Kasalika, wreszcie idealne wyłożenie piłki Chojnackiemu. Strzał tego ostatniego z około 11 metrów i było już 2-0 dla Lecha.

Ta druga bramka zadecydowała o losach meczu. Do 74 minuty Górnik był – poza chwilami gry równorzędnej – drużyną sprawiającą solidniejsze wrażenie, niż podenerwowany wyjątkowo wysoką dla niego stawką spotkania Lech. Goście już w pierwszych kilkunastu minutach meczu stworzyli kilka groźnych sytuacji. Idealną okazję wywalczenia prowadzenia zaprzepaścił Gzil. Znalazł się on po fatalnym kiksie Nowaka sam na sam z Zakrzewskim. Bramkarz Lecha obronił jego słabiutki strzał nogą w stylu Turka. Później tuż po zdobyciu gola przez Kasalika, w równie dobrej sytuacji znalazł się Gorgoń. Nie zdołał jednak opanować piłki i w dodatku sfaulował desperacko interweniującego Zakrzewskiego.

Wprawdzie do przerwy Lechici prowadzili 1-0, ale nastroje wśród kibiców dalekie były od optymistycznych. Wspominano w iluż to spotkaniach z Górnikiem kolejarze prowadzili w Poznaniu, by potem przegrać lub co najwyżej zremisować. Pierwsze minuty drugiej połowy zdawały się wskazywać, że obawy kibiców nie były płonne. Górnik przeważał, druga jego linia kierowana przez nadal świetnego Szołtysika opanowała środek boiska i wydawało się, że remis będzie szczęśliwym rezultatem dla miejscowych. I wówczas gospodarze przeprowadzili wspomnianą, świetną, skuteczną akcję, która całkowicie podcięła skrzydła Górnikowi.

Ostatni kwadrans należał zdecydowanie do Lecha. Na bramkę Fischera sunął atak za atakiem. Gospodarze wyraźnie wyczuli szansę poprawienia niekorzystnego bilansu bramkowego. Skrzętnie wykorzystali chaos w defensywie zabrzan i zdecydowanie wygrali to ważne dla nich spotkanie.

A więc tym razem zwyciężył Lech, który okazał się zespołem skuteczniejszym. Nareszcie dwójka Chojnacki – Kasalik, po której tak wiele sobie obiecywano, pokazała na co ją stać. Sytuacja drużyny jest nadal trudna, ale przecież nie beznadziejna. 4-0 z Górnikiem prolongowało nadzieje sympatyków futbolu w Grodzie Przemysława.

Andrzej Kuczyński, Sport nr 236 z 6 grudnia 1976r.