06.05.1956 - Wisła Kraków - Górnik Zabrze 7:1

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
6 maja 1956
1. liga 1956, 7. kolejka
Wisła Kraków 7:1 (1:1) Górnik Zabrze Kraków, stadion Wisły
Sędzia: Marian Koczner (Gdańsk)
Widzów: 20 000
HerbWislaKrakow.gif Herb.gif
Machowski 6

Adamczyk 46
Machowski 48 k
Adamczyk 53
Adamczyk 69 g
Morek 75
Morek 83
1:0
1:1
2:1
3:1
4:1
5:1
6:1
7:1

Jankowski 22
Stanisław Kalisz
Jerzy Piotrowski
Leszek Snopkowski
Ryszard Budka
Adam Michel
Ryszard Jędrys
Marian Machowski
Kazimierz Kościelny
Stanisław Adamczyk
Kazimierz Budek
Marian Morek
SKŁADY Józef Machnik
Henryk Hajduk
Antoni Franosz
Karol Dominik
Eryk Nowara
Marian Olejnik
Henryk Szalecki
Alfred Kokot
Edward Jankowski
Henryk Czech
Manfred Fojcik
Trener: Artur Woźniak Trener: Augustyn Dziwisz

Relacja

Sport

Na przeciąg pół godziny straciła Wisła sympatię widowni, aby... odzyskać ją ponownie i przekonać nawet najbardziej zagorzałych sceptyków, że w obecnej formie ma wszelkie dane ubiegania się o tytuł najlepszego zespołu.

Drużyna krakowska zdobyła bardzo szybko prowadzenie ale zupełnie nieoczekiwanie przeszła do gry "na stojąco" i dała się zaskoczyć szybko i ambitnie walczącym górnikom. Mniej więcej od 30 minuty zabrzanie zdobyli dość wyraźną przewagę, a niezadowoleni z takiego obrotu sprawy widzowie chóralnymi okrzykami domagali się od piłkarzy krakowskich zademonstrowania poziomu uzasadniającego wysoką lokatę Wisły. "Bardziej fachowi" żądali od wiślaków natychmiastowego zerwania z systemem półgórnej gry i przejścia na grę dołem. Kiedy zaś jedna z nieudanych pułapek ofsajdowych jakie często zastawiała obrona Wisły, otwarła przed Jankowskim wolne pole do rajdu, który środkowy napastnik Zabrza zakończył celnym strzałem w róg bramki — wówczas górnicy zdobyli jeszcze większą przewagę, a nad stadionem zaistniała atmosfera wielkiej niespodzianki.

Doszło do niej istotnie, lecz w całkowicie odmiennym wydaniu, niż to ogólnie oczekiwano. Mianowicie krakowska drużyna przemieniła się w ciągu 10 minut przerwy ze „śpiącej królewny" w zuchwałego ..waligórę uderzającego na przeciwnika śmiało, szybko i skutecznie. Jeszcze wskazówka zegara boiskowego nie odbyła drogi jednej minuty, gdy wysławiony w uliczkę Adamczyk poszedł na przebój i z linii pola karnego strzelił w górny róg, zdobywając ponownie prowadzenie dla swoich barw. W 2 minuty później za podcięcie napastnika Wisły w chwili oddawania strzału podyktował sędzia jedenastkę którą Machowski zamienił pewnie na trzecią bramkę. Nastąpił koncert gry Wisły. Przy frenetycznych oklaskach widowni na bramkę Machnika sunęły ataki wiślaków i nim upłynęło 10 minut gry drugiej połowy, Wisła prowadziła 4:1.

Napad gospodarzy zasilany bezustannie przez pomoc i obronę dobrymi piłkami, popisywał się kapitalnymi zagraniami i czynił wszystko aby najmłodszy w tej linii Kościelny wpisał się na listę strzelców. Stąd też Adamczyk. Machowski i ich koledzy, przeszedłszy przez obronę Górnika, wyciągali z bramki Machnika i w takiej sytuacji oddawali piłkę do "wykończenia" Kościelnemu, ale ten mając przed sobą trzy razy pod rząd pustą już bramkę, zdołał we wszystkich trzech razach wycelować jeszcze poza słupek. O wiele skuteczniejszym strzelcem był Adamczyk który po dobrym dośrodkowaniu Machowskiego zdobył główką piatą bramkę, oraz Morek — zdobywca szóstej i siódmej bramki.

Czytelnikom wyda się to może dziwne, że wśród wyróżniających się piłkarzy Górnika wymienimy ich bramkarza. Trzeba jednak z całą stanowczością stwierdzić że Machnik nie popełnił żadnego błędu a jego interwencje oddaliły nieraz niebezpieczeństwo od bramki. Na wysoką notę zasłużył również zdobywca honorowej bramki — Jankowski — natomiast grę Hajduka polecimy baczne uwadze sędziów, gdyż złośliwe faule prawego obrońcy Górnika mogą spowodować groźne kontuzje u jego przeciwników.

Słabli w pierwszym okresie Budek i Morek grą w drugiej połowie nakazali puszczenia w niepamięć "poprzednich grzechów" toteż w zwycięskiej drużynie stawiamy wszystkim zawodnikom równe i bardzo wysokie oceny.

St. Lubicz, Sport nr 37 z dnia 7 maja 1956 r.

Przegląd Sportowy

Rekordowy wynik w Krakowie. 6 bramek w ciągu 15 minut zdobyła Wisła w meczu z Górnikiem Zabrze

Wisła wygrała z Górnikiem Zabrze 7:1 (1:1), ustanawiając rekordowy wynik w bieżącym sezonie. Przed tygodniem miała w Sosnowcu swoje "5 minut", które zadecydowały o jej zwycięstwie nad Stalą. W meczu przeciw Górnikowi miała Wisła swój wielki kwadrans na początku drugiej części spotkania. W tym okresie drużyna krakowska zademonstrowała grę na wysokim poziomie. W ciągu tych 16 minut Wisła ruszyła na przeciwnika z lekkim impetem, że wytrąciła mu bodaj najsilniejszą jego broń: szybkość i skuteczność. Na silne tempo gry, jakie górnicy narzucili przed przerwą, odpowiedziała Wisła tempem wprost morderczym. Efekt takiego uderzenia był piorunujący: górnicy, którym z przebiegu, a także i z wyniku pierwszej połowy gry uśmiechała się nadzieja wywiezienia jednego punktu z Krakowa – stracili w ciągu 8 minut 3 bramki, stając nagle w obliczu katastrofy, która istotnie nadeszła. Gdyby Machnik z właściwą dobremu i rutynowanemu bramkarzowi intuicją, nie zagrodził wielokrotnie piłce drogi do bramki i gdyby Kościelny wykorzystał trzy, tak zwane, murowane sytuacje, gdy to bramka górników była już pusta, Wisła odniosłaby dwucyfrowe zwycięstwo.

Pół tuzina bramek zdobytych przez napastników Wisły w drugiej części meczu, nakazuje puścić niepamięć pierwszy okres gry, kiedy to tylko prawa strona ataku zagrała na oczekiwanym poziomie, przysparzając wiele kłopotu defensywie Górnika. Z prawej strony padł też pierwszy piękny strzał na bramkę Machnika, nie dający bramkarzowi górników żadnej szansy obronnej.

Była to szósta minuta gry, kiedy Machowski zdobył prowadzenie. Równie piękny jak Machowskiego był strzał Jankowskiego, dający górnikom wyrównanie. Ten sukces zabrzan poderwał ich do wyższych lotów, w wyniku czego górnicy byli do przerwy stroną atakującą.

Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zmieniła się sytuacja po przerwie. Nastąpił wspomniany wyżej wielki kwadrans Wisły, która całkowitą przewagę w drugiej części meczu potwierdziła skutecznymi strzałami w równych odstępach gry.

W zwycięskiej drużynie na specjalne uznanie zasłużyli Snopkowski i Piotrowski w obronie, Jędrys w pomocy oraz Machowski w napadzie.

W pokonanych najjaśniejszymi punktami byli: Machnik, Olejnik i Jankowski.

Stanisław Habzda, Przegląd Sportowy nr 54, 7 maja 1956 r.

Linki zewnętrzne