07.03.1998 - Górnik Zabrze - Legia Warszawa 2:0

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
7 marca 1998 (sobota), godzina 17:30
1. liga 1997/98, 18. kolejka
Górnik Zabrze 2:0 (2:0) Legia Warszawa Zabrze, stadion Górnika
Sędzia: Ryszard Wójcik (Opole)
Widzów: 6 410
Herb.gif HerbLegiaWarszawa.gif
Kuźba 27 g
Kuźba 36
1:0
2:0
Yellow card.gif Kozioł 5 (F), Zieliński 82 (F), Staniek 90 (F)
(1-4-4-2)
Andrzej Bledzewski
Łukasz Gorszkow
Marek Piotrowicz
Grzegorz Lekki
Rafał Kocyba
Robert Wilk
Michał Probierz
Dariusz Dźwigała
Mieczysław Agafon (70 Kamil Kosowski)
Marcin Kuźba (87 Tomasz Sobczak)
Arkadiusz Kampka (74 Piotr Gierczak)
SKŁADY (1-3-5-2)
Grzegorz Szamotulski
Igor Kozioł
Jacek Zieliński
Paweł Skrzypek
Bartosz Karwan
Sylwester Czereszewski
Jacek Magiera (46 Dariusz Czykier)
Ryszard Staniek
Tomasz Sokołowski (46 Jacek Kacprzak)
Cezary Kucharski
Marcin Mięciel
Trener: Jan Żurek Trener: Mirosław Jabłoński

Dodatkowe informacje

Błąd przy generowaniu miniatury: Brak pliku
Bilet meczowy.
  • Według innego źródła widzów ponad 9 000.

Relacje

Sport

Taniec zwycięstwa

Zabrzański Górnik obchodzi w tym roku pięćdziesiąte „urodziny” i piłkarze na dzień dobry sprawili sobie oraz kibicom pierwszy prezent. Wynik 84. w historii spotkania obu drużyn brzmi sensacyjnie, zważywszy że Legia poprzednio przegrała na wyjeździe w marcu... ubiegłego roku. O żadnym przypadku nie było jednak mowy. Szczególnie w pierwszej połowie goście byli bezradni wobec determinacji i zaangażowania Górnika, który sprawiał wrażenie, jakby od tego meczu zależało utrzymanie w lidze. Legia natomiast była jeszcze w zimowym letargu. Przebudziła się po przerwie, jednak wystarczyło to zaledwie do kwadransa gry (między 60 a 75 minutą meczu) na poziomie godnym wicemistrza Polski. Przez pozostałe 75 minut meczu swoje warunki stawiał na boisku Górnik.

Niemal bezbłędnie zagrała zabrzańska obrona, choć trener Jabłoński ustawił w ataku trzech napastników. Ilość nie przeszła w jakość. Słabo wypadł Kucharski, trochę lepiej Mięciel. Jednak o sukcesie zabrzan zadecydowała przede wszystkim gra czterech piłkarzy. Dźwigała i Probierz przerywali praktycznie każdy atak Legii, wyprowadzając co kilka minut groźny atak. Z przodu doskonały mecz zagrali uzupełniający się Kampka i Kuźba, nie oglądany w takiej dyspozycji od dawna. O jego nocie zadecydowały nie tylko bramki, ale 85 minut gry na naprawdę wysokim poziomie. „Który z kadrowiczów był najlepszy? - Zdecydowanie „olimpijczyk” Kużba" - mówił po meczu Edward Lorens. I żal było tylko Igora Kozioła, który w żaden sposób nie mógł sobie z napastnikiem Górnika poradzić.

Wielki mecz to nie był, głównie za sprawą Legii. Gospodarze wiedząc, że otwarta gra może zakończyć się katastrofą, główny nacisk położyli na organizację gry i walkę. A że wywiązali się z tych zadań wręcz bezbłędnie... Na taką Legię to wystarczyło.

Po ładnych akcjach, choć nie zakończonych strzałami, groźnie było pod bramką Szamotulskiego w 11 i 21 minucie. Do piłek nie doszli Kuźba i Kampka. W 22 min stuprocentowej sytuacji nie wykorzystał Wilk. Strzał Kuźby zablokowali obrońcy, a Wilk z trzech metrów przeniósł piłkę... nad poprzeczką. Akcję poprzedzającą pierwszą bramkę rozpoczął Kampka. Z lewej strony centrował Agafon, idealnie na głowę Kuźby. Jego strzał - zanim trafił do bramki - odbił się jeszcze od pleców Kozioła i zupełnie zmylił Szamotulskiego. To był najlepszy okres gry Górnika. Za moment strzał głową Piotrowicza minął słupek. W końcu nadeszła 36 minuta i Górnik przeprowadził akcję, dla której warto było odwiedzić stadion. Na środku boiska po raz kolejny przejął piłkę Probierz, rozegrał ją z Wilkiem i prostopadłym podaniem obsłużył Kuźbę. Ten w pełnym biegu strzelił z szesnastu metrów z pierwszej piłki. Uderzenie było kapitalne i piłka wpadła w samo „okienko”. Co na to Legia? W pierwszej połowie oddała jeden groźny strzał (Magiera) i ograniczyła się do oglądania gry Górnika.

Mecz wyrównał się po przerwie, jednak tylko przez wspomniane wyżej piętnaście minut, przewaga, grających już w innym składzie i ustawieniu, gości była wyraźna. Cóż jednak z tego, skoro obrona Górnika nie popełniała błędów i poza dwoma strzałami Mięciela, pod bramką Bledzewskiego nie działo się nic godnego uwagi. W końcówce, kiedy Legia przestała już wierzyć w sukces, Górnik zaatakował ponownie. Tylko między 87 a 90 min dwukrotnie mógł podwyższyć wynik Gierczak i raz Kosowski. A potem był taniec zwycięstwa ustawionych w kole zabrzan.

Michał PROBIERZ: - Wygrał cały zespół. Każdy z nas dał dziś z siebie wszystko, i o to chodzi. Byliśmy bardzo skoncentrowani, zdając sobie sprawę ze stawki spotkania i rangi rywala. Legia zagrała słabiej, w czym również mieliśmy swój udział. Dziś „swój dzień" miał Marcin Kuźba, za tydzień może to być kto inny. Jesteśmy dobrze przygotowani i nie popadamy w samozachwyt. Wiosna jest długa, a walka o utrzymanie dopiero się rozpoczęła. Trudno jednak nie być optymistą.

Mirosław JABŁOŃSKI: - W pierwszej połowie graliśmy beznadziejnie. Górnik opanował środek pola, grał agresywnie i był lepszy. Mieliśmy przeciwstawić to samo, jednak bez żadnych efektów. W drugiej połowie gra się wyrównała i może zmieniłoby się coś po strzeleniu kontaktowej bramki. Nie udało się. Z naszej strony dominował chaos, a Górnik w obronie zagrał bezbłędnie. Gratuluję Górnikowi, który wygrał absolutnie zasłużenie.

Jan ŻUREK: - Obawialiśmy się tego meczu ze zrozumiałych względów. Nie był to jednak strach, bo w piłkę grają tylko ludzie. Wiedziałem, jak pokonać Legię i chodziło o to, by zrealizować przedmeczowe założenia. Chłopcy wywiązali się z nich niemal bezbłędnie. Nie ma w tym żadnej filozofii. Konsekwencja, walka, zaangażowanie, koncentracja przez 90 minut. Nie było straconych piłek, tworzyliśmy kolektyw. Marzył nam się taki początek. Wygraliśmy i gramy dalej.

Dariusz Czernik, Sport nr 46 z dnia 09.03.1998r.