07.09.1988 - Górnik Zabrze - Jeunesse Esch 3:0

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
7 września 1988 (środa), godzina 17:30
PEMK 1988/89, 1/16 finału
Górnik Zabrze 3:0 (2:0) Jeunesse Esch Zabrze, stadion Górnika
Sędzia: Vadim Żuk (Białoruska SRR)
Widzów: 13 120
Herb.gif HerbJeunesseEsch.gif
Warzycha 34
Urban 45
Urban 73 g
1:0
2:0
3:0
Warzycha 62 Yellow card.gif Schmitz 20, Barboni 52, Scholten 85
(1-4-4-2)
Józef Wandzik
Jacek Grembocki
Józef Dankowski
Marek Piotrowicz
Piotr Jegor
Robert Warzycha
Piotr Rzepka (72 Waldemar Kamiński)
Ryszard Komornicki
Jan Urban
Andrzej Orzeszek (41 Krzysztof Zagórski)
Ryszard Cyroń
SKŁADY (1-4-4-2)
John van Rijswijck
Jacques Müller
Romain Welscher
Pierre Petry
Romain Blasi
Dany Theis
Daniel Ferrasini
Jean-Pierre Barboni
Theo Scholten
Denis Scuto
Gary Schmitz (85 Danilo Ontano)
Trener: Marcin Bochynek Trener: Norbert Müller
Błąd przy generowaniu miniatury: Brak pliku
Bilet meczowy.
Program meczowy.
Sport nr 177 z 8.09.1988r. na zdj Jan Urban walczący o piłkę z piłkarzami Jeunesse Esch, fot. Jacek Tomeczek
Sport nr 198 z 7.10.1988r. zdj. z meczu Jeunesse Esch - Górnik Zabrze, fot. Piotr Lepszy

Relacja

Sport

Górnik: Zapas na drugą rundę

Wśród 128 drużyn widniejących na liście zgłoszeń do rywalizacji w europejskich pucharach znajduje się i polski mistrz kraju - Górnik Zabrze. W przetargu szans na awans Górnika należy oceniać najwyżej. Nie da się ukryć, iż mistrzowi kraju dopisało szczęście w losowaniu. Wprawdzie pamiętamy, że Jeunesse Esch przed trzydziestoma laty pozbawił pucharowych złudzeń ŁKS, ale czynienie jakichkolwiek analogii byłoby niecelowe. W Zabrzu gospodarze - choć nie w najsilniejszym składzie - powinni osiągnąć wystarczającą zaliczkę pozwalającą ze spokojem oczekiwać próby rewanżowej. Oczywiście pod warunkiem maksymalnej konsolidacji i pełnego zaangażowania w grę przez dziewięćdziesiąt minut. Bo łatwe w takich przypadkach próby zlekceważenia teoretycznego słabeusza mogłyby okazać się opłakane.

Fortuna sprawiła, że poza nielicznymi wyjątkami, pary PEMK mają swoich faworytów. Trudno bowiem przypuszczać, by Real nie uporał się z Moss FC, Monaco z Valurem, Porto z HJK Helsinki, Spartak Moskwa z Glentoranem, lecz już potyczki Sparty Praga ze Steauą Bukareszt, Werderu Brema z Dynamem Berlin, Honvedu Budapeszt z Celtikiem, czy Witoszy Sofia z Milanem zwiastują spore emocje. O drugą rundę nie musi się natomiast martwić broniący trofeum PSV Eindhoven, który awansował dalej bez walki.

Luksemburczycy zachwyceni gościnnością

Rywale Górnika w PEMK przylecieli w poniedziałek, zamieszkali w Hotelu Leśnym w Gliwicach, a wczoraj w godzinie dzisiejszego meczu przeprowadzili na stadionie Górnika trening. Gościom przypadł do gustu obiekt naszego mistrza, a w ogóle to byli zachwyceni gościnnością, z jaką spotykają się na każdym kroku.

Po treningu zaimprowizowano konferencję prasową, w której obok trenera Jeunesse Esch Norberta Muellera i opiekuna Górnika Marcina Bochynka uczestniczyło również - nie licząc przedstawicieli prasy śląskiej - czterech żurnalistów, specjalnych wysłanników z Luksemburga. Norbert Mueller powiedział m.in., że celem jego zespołu jest uzyskanie jak najkorzystniejszego rozstrzygnięcia. Wypowiedź szkoleniowca, który dopiero od roku prowadzi zespół, uzupełnił sekretarz klubu. Był on bardziej skromny. Raczej nie myślimy o zwycięstwie, nawet o remisie, chodzi o to, by osiągnąć wynik, który zapewni nam frekwencję w rewanżowych spotkaniach.

Oto skład w jakim goście rozpoczną dzisiejsze spotkanie (w kolejności numerów): Van Rijswijck, Mueller, Walscher, Blasi, Petry, Ferrassini, Scuto, Scholten, Theis, Barboni, Schmitz.

Z Zabrza bliżej do II rundy

Pucharowa środa. Tak już jest od lat. Ostatnio bywały to jednak dla naszych reprezentantów chude środy, jak będzie tym razem? Najbliżej było do Zabrza, zresztą do II rundy PEMK też. Tak zdecydował los. I trzeba przyznać, że nasz mistrz miał podwójne szczęście, bowiem w aktualnej formie z trudniejszym rywalem miałby spore problemy. A takich nie było na stadionie Górnika. Zabrzanie najmniejszym nakładem sił pokonali "za trzy" mistrza Luksemburga i mimo całego szacunku dla jego ambicji również w rewanżu trudno nie widzieć stuprocentowego faworyta w naszym zespole. Liczyliśmy na zabrzan, jak na przysłowiowego Zawiszę. A więc w najważniejszym turnieju dobry początek.

Biorąc pod uwagę klasę rywala i telewizyjną relację z meczu, fakt obecności na trybunach 13 120 widzów można uznać za coś szczególnego. Ale też widzowie wybierali się na to spotkanie nie po to, by obejrzeć jak najwięcej bramek. Zdobywać je miała oczywiście tylko jedna drużyna: mistrz Polski.

Piłkarze Jeunesse Esch są autentycznymi amatorami. Pracują codziennie w bankach, szkołach, urzędach celnych itd., zbierając się na rozpoczynających się o godz. 19.00 treningach cztery razy w tygodniu. To oczywiście może wystarczyć do zdobycia tytułu mistrza Luksemburga, ale nie daje raczej większych szans na międzynarodowej arenie. Jedyne o co mogli starać się sympatyczni zawodnicy z Esch w Zabrzu, to uniknięcie porażki w rozmiarach kompromitujących. I pod tym względem cel osiągnęli, o czym świadczyła wymownie ich radość po końcowym gwizdku sędziego Żuka.

Różnica piłkarskiej wiedzy dzieląca obydwa zespoły z góry narzuciła taktyczne rozwiązania gościom i gospodarzom. Ci pierwsi robili wszystko, by piłka znajdowała się jak najdalej od ich bramki, ci drudzy - by jak najbliżej bramki przeciwnika. Skomasowanie szyków obronnych, skrócenie pola gry przez piłkarzy Jeunesse, zmusiło górników do sporego wysiłku podczas podejmowania każdej próby przedarcia się na pole karne rywala. Ale, że duża część tych prób sprowadzała się do prowadzenia gry środkiem pola, goście nie mieli większych kłopotów z rozbijaniem nerwowych i momentami chaotycznych akcji podopiecznych Marcina Bochynka. A jeśli już zabrzanom udawało się oszukać obrońców, na przeszkodzie stawał fantastycznie broniący Van Rijswijck. Parę kontrataków w wykonaniu Luksemburczyków można potraktować w zasadzie tylko jako ciekawostkę.

Być może gdyby goście dysponowali większym zapasem sił, nerwów w Zabrzu byłoby jeszcze więcej. A tak sytuacja zaczęła się wyjaśniać od 34 minuty, kiedy to sprytna kombinacja Urbana i Cyronia zakończyła się idealnym wyłożeniem piłki Warzysze. Druga bramka padła w podobnych okolicznościach, po wrzuceniu piłki na środek pola karnego, a szczęśliwym strzelcem był tym razem Urban. Stało się to wszystko w dość łatwy sposób, w przeciwieństwie do samych usilnych zabiegów zabrzan zmierzających do zdobycia goli.

Dwie bramki w pierwszej połowie ponownie przywróciły wiarę w strzelecki festiwal gospodarzy. Rozegrał się Urban, biegał wzdłuż i wszerz boiska Warzycha, dzielił i rządził Komornicki, a Cyroń co kilka minut toczył regularnie pojedynki z Van Rijswijckiem. Pojedynki, z których zwycięsko wychodził bramkarz. I choć wprawdzie na pomeczowej konferencji trener Jeunesse stwierdził, że jego zespół stracił o jedną bramkę za dużo, to jednak bardziej odpowiada prawdzie opinia, że gdyby nie Van Rijswijck, kibice i zawodnicy z Luksemburga nie mieliby aż tak zadowolonych min po meczu.

Sprawiedliwości stało się zadość jeszcze tylko jeden raz, gdy Urban przepiękną "główką" zamienił dośrodkowanie Komornickiego z rzutu wolnego na trzecie trafienie. 3-0 po grze takiej sobie ze słabiutkim choć ambitnym przeciwnikiem. Jak na oczekiwania może za mało, ale jak na perspektywę rewanżu - chyba w zupełności wystarczy. Być może nawet zabrzanie będą mieli łatwiejsze zadanie na wyjeździe niż na własnym boisku. Stara piłkarska prawda mówiąca o tym, że tak się gra, jak przeciwnik pozwala, znalazła swe potwierdzenie i w tym przypadku. Tym razem przeciwnik pozwalał na tak dużo, że aż momentami trudno było sobie z tym poradzić.

Wypowiedzi po meczu:

Trener Jeunesse, Norbert MUELLER: - Nie mogę być zadowolony z wyniku, ponieważ przekreśla on nasz awans do następnej rundy. Wydaje mi się, że straciliśmy o jednego gola za dużo. Tego strzelonego tuż przed przerwą mogliśmy uniknąć. Nasz dzisiejszy przeciwnik zaprezentował się średnio, ale wydaje mi się, że ta drużyna nie miała większej motywacji. Pracuję w Jeunesse od niedawna, więc nie mam skali porównawczej, jak zaprezentowali się moi piłkarze w poprzednich edycjach europejskich pucharów. W Górniku Zabrze wyróżniłbym tylko jednego piłkarza, który grał z numerem "9" (Jan Urban).

Jan URBAN: - Jestem przekonany, że zwycięstwo 3-0 wystarczy nam do awansu do drugiej rundy. Wynik dzisiejszego meczu z pewnością nie zadowolił kibiców, ponieważ nie byliśmy wszyscy skoncentrowani tak, jak powinniśmy. Wiedzieliśmy, że możemy spotkanie z Jeunesse wygrać nawet mniejszym nakładem sił. Ze swojego występu jestem nawet zadowolony, choć nie byłem w optymalnej dyspozycji. Mimo to udało mi się zdobyć dwa gole, a to też się liczy. Przy słabszej formie bramkarza Van Rijswijcka wynik z pewnością mógł być wyższy.

Piotr RZEPKA: - Dopóki piłkarze Jeunesse mieli siły, byli dla nas równorzędnym przeciwnikiem. Później wszystko ułożyło się po naszej myśli, ale powinniśmy byli strzelić dwie bramki więcej. Tym niemniej uważam, że zapewniliśmy już sobie awans do drugiej rundy europejskich pucharów.

Kierownik drużyny Edward SOCHA: - Gra nie była na pewno efektowna, ale liczy się przede wszystkim wynik. Ten praktycznie zapewnia nam grę w następnej rundzie PEMK. Chłopcy nie popełnili takiego błędu jak w Dębicy i nie zlekceważyli przeciwnika, choć nie wszyscy nasi piłkarze wyszli na boisko w pełni skoncentrowani. Wierzę, że w następnych meczach zaprezentujemy się dużo korzystniej.

Trener Górnika Marcin BOCHYNEK: - Nasze zwycięstwo powinno być wyższe, ale na przeszkodzie w realizacji tego celu stanął dobrze dysponowany bramkarz gości. Dzisiejszy mecz przekonał chyba wszystkich, że we współczesnym futbolu nie ma już kelnerów. Luksemburczycy właściwie ustępowali nam tylko pod względem przygotowania motorycznego. Ze zwycięstwa swojej drużyny mogę być zadowolony, ale poziom zaprezentowany w dniu dzisiejszym pozostawiał wiele do życzenia. Martwi mnie przede wszystkim fakt, że zawodnicy nie zrealizowali założeń przedmeczowych. Mieliśmy grać skrzydłami, a tymczasem większość akcji była przeprowadzana środkiem boiska. Przy skomasowanej obronie gości nie mogło to przynieść spodziewanych efektów. Tym większe więc uznanie dla Jasia Urbana, który potrafił znaleźć luki w tak szczelnej i gęstej obronie Jeunesse. Na dodatek mieliśmy tylko jednego napastnika z prawdziwego zdarzenia - Ryszarda Cyronia. To trochę za mało, by myśleć o efektownych zwycięstwach.

Wyniki I rundy:

  1. Dynamo Berlin - Werder Brema 3-0
  2. Sparta Praga - Steaua Bukareszt 1-5
  3. Real Madryt - Moss FK 3-0
  4. Pezoporikos Larnaka - IFK Goeteborg 1-2
  5. FC Brugge - Broendby IF 1-0
  6. FC Porto - HJK Helsinki 3-0
  7. Rapid Wiedeń - Galatasaray 2-1
  8. Spartak Moskwa - Glentoran Belfast 2-0
  9. Witosz Sofia - AC Milan 0-2
  10. Flamrun Spartans - 17 Nentori Tirana 2-1
  11. GÓRNIK ZABRZE - Jeunesse Esch 3-0
  12. AE Larisa - Neuchatel Xamax 2-1
  13. Honved Budapeszt - Celtic Glasgow 1-0
  14. Dundalk - Crvena Zvezda Belgrad 0-5
  15. Valur Rejkjavik - AS Monaco 1-0
  16. PSV Eindhoven - wolny los

Sport: nr 176, 7 września 1988; nr 177, 8 września 1988