07.11.1982 - Stal Mielec - Górnik Zabrze 1:2

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
7 listopada 1982
1. liga 1982/83, 13. kolejka
Stal Mielec 1:2 (1:0) Górnik Zabrze Mielec
Sędzia: Andrzej Sękowski (Kraków)
Widzów: 8 000
HerbStalMielec.gif Herb.gif
Buda 29 1:0
1:1
1:2

Brzeziński 65
Brzeziński 67
Stawarz
Skiba
Białek
Kawalec
Kubicki
Hnatio
Oratowski
Ciołek
Buda
Janikowski
Łatka
SKŁADY Aleksander Famuła
Marek Piotrowicz
Tadeusz Dolny
Werner Leśnik
Adam Ossowski
Bogdan Gunia
Krzysztof Szwezig
Andrzej Pałasz
Joachim Klemenz (64. Marian Zalastowicz)
Edward Socha (86. Henryk Zimkowski)
Leszek Brzeziński
Trener: Witold Karas Trener: Zdzisław Podedworny

Relacja

Sport

ZDECYDOWAŁO STO SEKUND

MIELEC. W Mielcu oczekiwano tym razem zwycięstwa drużyny, która nie wygrała od 7 sierpnia br. Ponieważ ma nóż na gardle i w ostatnich trzech spotkaniach nie przegrywała – można więc było zakładać, że postawi wszystko na jedną kartę i wreszcie odbije się od dna. Ale gdzie tam. Mielczanie znów ponieśli porażkę i za tydzień, kiedy przyjdzie im zmierzyć się z wrocławskim Śląskiem – minie równo sto dni od ostatniego zwycięskiego pojedynku (2-1 z Cracovią). Sytuacja jest o tyle paradoksalna, że zespół Górnika potrzebował raptem stu sekund, aby sięgnąć po zwycięstwo! Sto dni i sto sekund, aż wierzyć się nie chce.

Wczorajszy mecz w Mielcu trudno ocenić jednoznacznie i bez zastrzeżeń. Pierwsza połowa minęła pod znakiem przewagi gospodarzy i to przewagi tak zdecydowanej, że większej już być nie mogło. Aż jedenaście razy bronili się goście, wybijając piłkę na róg. Famuła był niepokojony w minutowych odstępach, gospodarze strzelali z dystansu (w 17 minucie piłka trafiła w słupek po wolnym Ciołka) i z bliskiej odległości, a kiedy wszystko to nie przyniosło efektu, wreszcie znalazł sposób Buda i bezpośrednio z rogu umieścił piłkę w siatce.

Goście mieli sporo szczęścia, że skończyło się na tej jednej bramce, ale też stalowcy mogą mieć pretensje wyłącznie do siebie, że nie potrafili wykorzystać trzech pierwszych kwadransów meczu, kiedy przeciwnik był w odwrocie i główny ciężar walki z nacierającymi gospodarzami dość beztrosko złożył na barki bramkarza Famuły. Zabrzanin kilkakrotnie interweniował w znakomitym stylu i był prawdziwą ostoją defensywy.

Po przerwie, przez kilkanaście minut, nic jeszcze nie zapowiadało jakiegoś zaskakującego zwrotu w układzie sił na boisku. W 56 i 57 minucie mielczanie zaatakowali z animuszem – najpierw Hnatio, z za drugim razem Białek, ale skończyło się na tym, że do dziennikarskiego notesu, zamiast strzelca drugiej bramki – trafiło nazwisko sędziego. Już ocena pierwszej akcji, kiedy obrońca Górnika powstrzymywał na polu karnym idącego na przebój mielczanina mogła budzić zastrzeżenia, ale arbiter był najbliżej, wiec przyjmuje, że widział najlepiej i rozstrzygnął sprawiedliwie. Natomiast następną scenę widzieli wszyscy, bowiem po dośrodkowaniu piłki przez Białka trafiła ona do stojącego samotnie Łatki, zaś Piotrowicz dosłownie staranował napastnika gospodarzy i decyzja mogła być tylko jedna – karny. Decyzji nie było jedna żadnej i w związku z tym mam podstawę sformułować zarzut wobec arbitra o wypaczenie końcowego wyniku meczu.

Jeszcze w 68 minucie miał świetną pozycję Janikowski, ale kiedy przestrzelił z najbliższej odległości – zabrzanie doszli do słusznego wniosku, że dalej igrać z losem nie wolno. Ich odpowiedzią były dwie akcje jedna po drugiej zakończone świetnymi strzałami Brzezińskiego, wobec których Stawarz był bezradny. Zwłaszcza pierwsza bramka była wyjątkowo efektowna, natomiast przy drugiej warto pochwalić nie tylko jej autora, ale także asystującego Brzezińskiemu, a wcześniej mało widocznego Pałasza.

Dwa ciosy jeden po drugim, zupełnie powaliły mielczan. Gospodarze do końca nie potrafili już przeprowadzić składnych ataków i finisz przegrali właściwie bez walki. W ostatnich minutach Brzeziński miał nawet szansę, aby po raz trzeci wpisać się na listę zdobywców bramek.

Jan Filipowicz, Sport nr 173 z 8 listopada 1982r.