08.12.1973 - Górnik Zabrze - Gwardia Warszawa 3:1

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
8 grudnia 1973 (sobota)
1. liga 1973/74, 15. kolejka
Górnik Zabrze 3:1 (0:0) Gwardia Warszawa Zabrze, stadion Górnika
Sędzia: Adam Szura (Wrocław)
Widzów: 5 000
Herb.gif HerbGwardiaWarszawa.gif

Gzil 56
Banaś 75
Gzil 84
0:1
1:1
2:1
3:1
Śmiałek 52
Szarmach Yellow card.gif
Andrzej Fischer
Jan Wraży
Jerzy Gorgoń
Henryk Wieczorek
Henryk Holewa
Ireneusz Lazurowicz (61 Alojzy Deja)
Zygfryd Szołtysik
Lucjan Kwaśny (46 Józef Kurzeja)
Jan Banaś
Andrzej Szarmach
Stanisław Gzil
SKŁADY Andrzej Sikorski
Adam Lipiński
Władysław Żmuda
Ryszard Kielak
Krystian Michalik
Stanisław Dawidczyński
Zenon Śmiałek
Bohdan Masztaler
Stanisław Terlecki
Zbigniew Kwaśniewski
Andrzej Wiśniewski
Trener: Teodor Wieczorek Trener: Bogusław Hajdas

Dodatkowe informacje

  • Według innego źródła widzów ponad 4 000.

Relacje

Sport

Bramka gwardzistów obudziła zabrzan

Zabrze. „Wszystko dobre, co się dobrze kończy” mówili kibice zabrzan opuszczając widownie przemarznięci i przemoknięci do ostatniej nitki.

W 52 min. po błyskawicznej akcji gwardzistów, Śmiałek nie da Fischerowi żadnych szans lokując piłkę w samym rogu bramki Górnika. Do tego momentu warszawianie nie tylko prowadzili otwartą grę, ale potrafili na bardzo trudnym terenie nadawać ton walce i zmuszali rywala do maksymalnego wysiłku. Zdobyta bramka trochę jednak ich uśpiła. Tymczasem Górnik ani myślał rezygnować z walki. Gospodarze ruszyli do huraganowego ataku, zasypując Sikorskiego gradem strzałów. W 56 min. trójkę napastników Górnika starał się wyręczyć Gorgoń. Po jego ostrym strzale piłka odbiła się od słupka, a nadbiegający Gzil plasowanym strzałem, obok rozpaczliwie interweniującego Sikorskiego umieścił ją w bramce Gwardii. Wyrównanie uskrzydliło Zabrzan do tego stopnia, że na przedpolu Sikorskiego pojawiał się nie tylko Gorgoń, ale także Wraży i Holewa. Gwardziści usiłowali wprawdzie wyprowadzać kontry, lecz ubytek sił nie pozwalał im na stworzenie groźniejszych akcji zaczepnych. Rozpędzenie Górnicy coraz częściej dochodzili do pozycji strzałowych i wreszcie Banaś, w typowym dla siebie stylu, zdobył prowadzenie. Wbrew tradycji Zabrzanie bynajmniej nie zwolnili tempa lecz jeszcze je podkręcili. Zupełnie już odsłonięta Gwardia przyjęła jeszcze jeden cios, który wymierzył jej w 83 min. Gzil.

Przez 50 minut Gwardziści bezbłędnie realizowali taktykę opracowaną przed meczem przez trenerski duet Koncewicz – Hajdas. Dla nikogo na widowni owa taktyka nie stanowiła tajemnicy. Prowadzić otwartą grę , szukać szczęścia w błyskawicznych atakach – oto dewiza warszawian do momentu zdobycia prowadzenia. Później jednak gwardziści popełnili zasadniczy błąd, zbytnio się ciesząc ze zdobytego prowadzenia. Zanim Śmiałek strzelił bramkę , kilkakrotnie Terlecki, Masztaler i Wiśniewski mieli dogodne okazje do pokonania Fischera. Bramkarz Górnika grał jednak bardzo uważnie, raz po raz naprawiał błędy bocznych obrońców. Bo środkiem pola gdzie niepodzielnie panował Gorgoń z wyjątkowo w tym dniu aktywnym Wieczorkiem, gwardziści nie mieli szans zaskakująco strzelić. Wystarczył jednak moment nieuwagi reprezentacyjnego stopera, piłka powędrowała na lewo, a nie pilnowany Śmiałek natychmiast wykorzystał okazję.

Gwardia straciła w Zabrzu obydwa punkty, lecz zjednała sobie uznanie widowni i... rywala. Grając bez swego reżysera, Ryszarda Szymczaka, stołeczna jedenastka przecież potrafiła przez większą część spotkania narzucić gospodarzom swój styl walki.

Kto grał najlepiej? Przez godzinę bardzo nam się podobał żywiołowy Terlecki i niezwykle pracowity Masztaler, a także spokojnie interweniujący Żmuda. W miarę upływu czasu gwardzistów opuszczały sił, nerwy nie dopisywały powodując przerywanie ofensywnych akcji. W Górniku najmocniejszymi punktami byli: bramkarz Fischer, para stoperów Gorgoń – Wieczorek, jak zwykle Szołtysik oraz Gzil, który dzięki dużej szybkości, stale wprowadzał zamieszanie wśród stołecznych defensorów. Na jego plus należy dodać, że wreszcie w parze z efektowną grą poszła tym razem skuteczność.

Andrzej Szarmach znowu ujrzał żółtą kartkę. Podobnie jak w kilku poprzednich meczach i tym razem nie wytrzymał nerwowo, wymierzając jednemu z gwardzistów „sprawiedliwość”.

P.M., Sport nr 230 z dnia 10.12.1973 r.