09.08.1969 - Górnik Zabrze - Ruch Chorzów 1:1

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj

1. kolejka

Spotkanie ligowe nr 29 (derby nr 42) – 9 sierpnia 1969 (sobota, godz.19.00)

Górnik Zabrze 1:1 (0:0) Ruch Chorzów

3 gwiazdki „Sportu”

Frekwencja: ponad 30 000

Sędzia: Środecki (Wrocław)

Strzelcy bramek:

1-0 - Jerzy Wyrobek 58 min. (samobójcza)

1-1 - Bronisław Bula 85 min. (karny)

Skład i noty Górnika wg „Sportu”:

Hubert Kostka 2,5, Alfred Olek 2, Henryk Latocha 2,5 (89. Karol Kapciński – nie klas.), Stanisław Oślizło 2, Jerzy Gorgoń 2, Alojzy Deja 2, Erwin Wilczek 2,5, Hubert Skowronek 3, Zygfryd Szołtysik 3,5, Włodzimierz Lubański 3, Jerzy Musiałek 2

Trener Géza Kolocsay

Skład i noty wg „Sportu”:

Henryk Pietrek 2, Antoni Piechniczek 2, Antoni Nieroba 2,5, Jerzy Wyrobek 3, Piotr Drzewiecki 2, Zygmunt Maszczyk 2, Bronisław Bula 4, Józef Bon 3 (46. Józef Gomoluch 1,5), Joachim Marx 3, Edward Herman 2,5, Eugeniusz Faber 2,5

Trener Jerzy Nikiel

Górnikowi i Ruchowi przypadł zaszczyt zainaugurowania 36. mistrzostw I ligi. Chorzowianie uczestniczyli we wszystkich dotychczasowych zmaganiach, w wielu z nich odgrywali pierwszoplanowe role. Górnik – jeden z najmłodszych potentatów (w lidze wystąpił po raz 15.) osiem razy stawał już wtedy na podium.

I jedni i drudzy wiązali z tym sezonem wielkie nadzieje. Chorzowianie, już z nowym trenerem, Jerzym Nikielem, ligowymi rozgrywkami mieli zainaugurować uroczystości 50-lecia klubu. Kibice liczyli więc na kolejny tytuł z tej okazji. Zabrzanie, po utracie tytułu, do ligi przystępowali natomiast z zamiarem rewanżu.

Na długo przed uroczystą inauguracją sezonu 1969/1970, zabrakło miejsc na stadionie w Zabrzu. Na trybunach znalazło się wielu znanych piłkarzy. Byli w komplecie zawodnicy Zagłębia z Sosnowca i Wałbrzycha. Przyszłych rywali oglądali również górnicy Szombierek. Zabrzanie wystąpili w tradycyjnym zestawieniu, natomiast chorzowianie z debiutującymi Jerzym Wyrobkiem i Joachimem Marxem. Syn „Pingola” już w pierwszym występie otrzymał specjalne zadanie, polegające na pilnowaniu Włodzimierza Lubańskiego. Nie odstępował go ani na krok, towarzyszył mu w każdej ucieczce w środkowe rejony boiska, kontrolował wyjścia na flanki. Natomiast znany z wysokich umiejętności strzeleckich Marx przyjął na swoje barki funkcje rozgrywającego.

Od początku meczu niebiescy mieli dość wyraźną przewagę, kilka strzałów Bronisława Buli i Eugeniusza Fabera minimalnie minęło bramkę Kostki. W miarę upływu czasu, sympatycy Ruchu zaczęli jednak przebąkiwać o powtórce mistrzowskiego meczu z wiosny, kiedy to chorzowianie atakowali, a Górnik wygrał 2:0. Faktycznie, zabrzanie uruchomili cały arsenał różnych sztuczek, aby zahamować impet przeciwnika i zaskoczyć jakąś finezyjną akcją. Do przerwy bramka jednak nie padła.

Druga odsłona meczu rozpoczęła się od silnego uderzenia zabrzan. Odnalazł się Lubański, dając w kilku indywidualnych akcjach próbki powrotu do wielkiej formy. Na pełnych obrotach grał Zygfryd Szołtysik. Ta para nie miała jednak odpowiedniego wsparcia w Hubercie Skowronku i Jerzym Musiałku, ale w momencie, kiedy ważyły się losy meczu piłka znalazła się w siatce… chorzowian. Nastąpił długi przerzut do dwóch stoperów Wyrobka i Nieroby, między którymi znalazł się również Lubański. Henryk Pietrek źle ocenił przebieg wypadków, opuścił bramkę i Wyrobek posłał piłkę do pustej siatki. Nikt nie ma jednak pretensji do młodego „Pingola”, winić można było jedynie bramkarza. Wydawało się, że górnicy pójdą za ciosem. Rzeczywiście, w pięć minut później po dokładnym podaniu Lubańskiego, Musiałek mógł przypieczętować sukces, ale piłka po jego strzale poszybowała wysoko nad poprzeczką.

Ruch szybko pozbierał się po utracie bramki, przeprowadzał akcję za akcję. Już w 77 minucie mógł doprowadzić do remisu, kiedy to Gomoluch z daleka posłał piłkę na bramkę. Kostka instynktownie zdołał ją sparować, dopadł ją Marx. Miał kilka wariantów, wybrał najgorszy, posyłając piłkę w ręce leżącego Kostki. Piłkarze Ruchu złapali się za głowy, kibice w milczeniu oczekiwali dalszego przebiegu wydarzeń. W 85 minucie Faber wdarł się na pole karne i padł na ziemię. Sędzia bez wahania wskazał na „jedenastkę”. Opanowany Bula ustawił piłkę i nie dał żadnych szans Kostce. 1:1. Do ostatniego gwizdka obie drużyny strzegły już tylko wyniku. Remis był jednak wiernym odzwierciedleniem przebiegu wydarzeń.