09.11.1974 - Górnik Zabrze - Lech Poznań 3:0

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
9 listopada 1974 (sobota), godzina 16:30
1. liga 1974/75, 12. kolejka
Górnik Zabrze 3:0 (2:0) Lech Poznań Zabrze, stadion Górnika
Sędzia: Adam Szura (Wrocław)
Widzów: 8 000
Herb.gif HerbLechPoznan.gif
Kwaśny 3
Szarmach 35
Gzil 57
1:0
2:0
3:0
(1-4-3-3)
Maksymilian Trela
Jan Wraży
Jerzy Gorgoń
Henryk Wieczorek
Joachim Gorzawski
Lucjan Kwaśny
Alojzy Deja
Józef Kurzeja
Ireneusz Lazurowicz
Stanisław Gzil
Andrzej Szarmach
SKŁADY
Jan Karwecki
Krzysztof Grala
Jerzy Nowak (71 Grzegorz Tomkowiak)
Jan Stępczak
Hieronim Barczak
Teodor Napierała
Roman Jakóbczak (60 Krzysztof Rutkowski)
Józef Szewczyk
Ryszard Szpakowski
Zbigniew Milewski
Włodzimierz Wojciechowski
Trener: Teodor Wieczorek Trener: Janusz Pekowski

Dodatkowe informacje

  • Bramka Lucjana Kwaśnego była jubileuszowym trafieniem nr 600 w najwyższej klasie rozgrywkowej na własnym boisku.

Relacja

Sport

Solenizant usatysfakcjonowany

ZABRZE: - Ładny prezent sprawili piłkarze Górnika swemu trenerowi Teodorowi Wieczorkowi, który w sobotę obchodził imieniny i urodziny. Wysokie zwycięstwo 3:0 nad Lechem, jakby nie było zespołem czołówki ekstraklasy świadczy iż zabrzanie mają już największy kryzys za sobą i zaczynają odzyskiwać utracone zaufanie. Inna sprawa, że poznaniacy w niczym nie przypominali teamu zajmującego wysoką lokatę w ligowej tabeli. Grali bez przekonania we własne siły, popełniali seryjnie wiele podstawowych błędów, sprawiali wrażenie drużyny, której jedynym marzeniem jest porażka w jak najmniejszych rozmiarach. I właśnie chyba poznański kompleks „Górnika” miał decydujący wpływ na przebieg sobotniego spotkania, chociaż trzeba przyznać, że gospodarze wreszcie wydają się być w odpowiedniej kondycji, znacznie także poprawili szybkość, a przede wszystkim prezentowali się zupełnie dobrze jako zespół mający bardzo dobrego dyrygenta, Alojzego Deję.

Spotkanie rozpoczęło się bardzo pomyślnie dla zabrzan – ich pierwsza akcja zainicjowana i przeprowadzona przez Wieczorka zakończona podaniem do wychodzącego na wolną pozycję Kwaśnego przyniosła im prowadzenie. Ta bramka podziałała jak zimny prysznic na zespół Lecha – przez ponad 20 min. nie byli w stanie zorganizować jednego, przemyślanego przedsięwzięcia. A że obrońcy grali bardzo niepewnie, Górnik miał w krótkim czasie trzy okazje podwyższenia rezultatu, z których najlepszą zmarnował w 21 min. Szarmach tracąc kontrolę nad piłką w najbliższej odległości bramki Karweckiego. Dopiero w 26 min. poznaniacy po raz pierwszy – strzelał Szewczyk – zatrudnili Trelę, a w szybkim kontrataku po dośrodkowaniu Lazurowicza „główkę” Szarmacha wyłapał z największym trudem Karwecki.

W 26 min. rozstrzygnęły się w zasadzie losy pojedynku. Bardzo niezdecydowany Nowak długo bawił się piłką aż odebrał mu ją Deja, który natychmiast obsłużył długim podaniem Gzila, a centrę skrzydłowego Górnika zamienił Szarmach na drugiego gola, przy dość niemrawej postawie bramkarza Lecha. Do końca pierwszej połowy goście nie potrafili zagrozić górnikom. I trzeba stwierdzić, że bynajmniej nie dlatego, iż gospodarze tak świetnie grali – po prostu zespół Jakubczaka nie realizował żadnej koncepcji. Defensorzy co chwila razili niecelnymi podaniami, natomiast druga linia i napastnicy większość akcji rozgrywali na stojąco a po utracie piłki nie cofali się na własną połowę. Wyglądało to tak, jakby goście występowali w towarzyskim spotkaniu bez stawki.

Po przerwie zabrzanie nadal mieli inicjatywę. Już w 49 min. Deja wykorzystując kolejne nieporozumienie defensorów Lecha, wspaniałym strzałem z 20 m trafił w spojenie słupka z poprzeczką. W 57 min. górnicy znowu popisali się składną akcją. Często absorbujący obrońców Lecha, Wraży podciągnął piłkę w okolice pola karnego, przerzucił ją do Deji, który głową przedłużył podanie do Szarmacha. Szarmach ostro strzelił, ale piłka przeszłaby prawdopodobnie wzdłuż bramki gdyby nie zdecydowane wejście Gzila, który wykorzystując chwilę niezdecydowania obrony przeciwnika, zmienił kierunek lotu i posłał ją do siatki. Do końca spotkania zawodnicy Lecha nie potrafili odzyskać równowagi – ich poczynania były niezwykle chaotyczne, prowadzone w wolnym tempie toteż spokojnie interweniujący obrońcy Górnika łatwo je likwidowali. Natomiast zabrzanie nie rezygnowali z podwyższenia wyniku, ale trzykrotnie Szarmach w sytuacjach sam na sam z Karweckim nie umiał zmusić bramkarza poznańskiej drużyny do kapitulacji - stąd niższa nota, gdyż poza tym kapitan Górnika był niezwykle aktywny, bardzo pracowity, trudny do upilnowania – a w 80 min. „główka” Gorgonia trafiła w poprzeczkę.

Tak więc wysokie zwycięstwo Górnika mogło wypaść jeszcze bardziej okazale, gdyby zabrzanie w ostatnich fragmentach swych dobrze zawiązywanych akcji lepiej się koncentrowali, a może po prostu starali się z większą dokładnością. Lech zawiódł na całej linii – poza Szewczykiem nie było w tym zespole piłkarza, który zasługiwałby na wyróżnienie. Czyżby poznaniacy po dobrych występach nagle przechodzili jakieś gwałtowne załamanie formy? Wszystko możliwe, choć wtajemniczeni twierdzą, że niektórym piłkarzom „zaszkodziły” reprezentacyjne nominacje. Nie chce się w to wierzyć gdyż gra jaką zaprezentowali w Zabrzu może ich szybko usunąć poza krąg zainteresowań selekcjonerów.

Sport nr 225 (4319) z dnia 11 listopada 1974