10.03.1984 - Ruch Chorzów - Górnik Zabrze 1:2

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
10 marca 1984 (sobota), godzina 16:00
1. liga 1983/84, 16. kolejka
Ruch Chorzów 1:2 (0:1) Górnik Zabrze Chorzów, stadion Ruchu
Sędzia: Józef Grzesiuk (Suwałki)
Widzów: ok. 10 000
HerbRuchChorzow.gif Herb.gif

Siudek 47
0:1
1:1
1:2
Brzeziński 32

Pałasz 51
Szewczyk Yellow card.gif Gunia, Zgutczyński
Józef Wandzik
Waldemar Fornalik
Krzysztof Gawara
Krystian Walot
Mirosław Jaworski
Roman Grzybowski
Mieczysław Szewczyk
Henryk Perlak (46 Tadeusz Jakubczyk, 50 Albin Mikulski)
Józef Nowak
Krzysztof Warzycha
Włodzimierz Siudek
SKŁADY Eugeniusz Cebrat
Bogdan Gunia
Józef Dankowski
Joachim Klemenz
Marek Piotrowicz
Marek Majka
Waldemar Matysik
Ryszard Komornicki (75 Erwin Koźlik)
Andrzej Zgutczyński
Andrzej Pałasz
Leszek Brzeziński (84 Werner Leśnik)
Trener: Alojzy Łysko Trener: Hubert Kostka

Dodatkowe informacje

  • Spotkanie ligowe z Ruchem nr 56 (derby nr 78).
  • Spotkanie ocenione na 3 gwiazdki według Sportu.
  • Skład i noty Ruchu wg Sportu: Wandzik 6, Fornalik 5, Gawara 5, Walot 5, Jaworski 3, Grzybowski 4, Szewczyk 5, Perlak 2, Jakubczyk n., Mikulski n., Nowak 5, Warzycha 6, Siudek 6.
  • Skład i noty Górnika wg Sportu: Cebrat 4, Gunia 6, Dankowski 5, Klemenz 4, Piotrowicz 6, Majka 6, Matysik 6, Komornicki 5, Koźlik n., Zgutczyński 6, Pałasz 7, Brzeziński 8, Leśnik n.

Relacja

Tydzień po meczu pucharowym, górnicy otrzymali szansę na rewanż, tym razem w lidze. Leszek Brzeziński zakończył karę, co było dużym wzmocnieniem jedenastki trenera Huberta Kostki. Poza tym większych zmian w kadrze nie było, włączono do niej jedynie kilku juniorów. Duże kłopoty personalne miał natomiast Ruch. Wrona i Kamiński pauzowali za czerwone kartki, Jaworski został powołany na mecz do Taszkientu, Grzybowski, Walot i Jakubczyk mieli za sobą ciężkie choroby i nie było wiadomo, czy będą w stanie zagrać. Optymizm nie opuszczał jednak obu drużyn.

Górnik przegrał pucharową szansę, ale umocnił nadzieję na odegranie poważnej roli w szpicy tabeli. Przed inauguracją rozgrywek był szósty, ale do drugiej pozycji miał tylko dwa punkty straty, do lidera – trzy. Szansa ta musiała wyzwolić dodatkową porcję energii górnikom, bo oto wreszcie wygrali.

Sędzia Józef Grzesiuk, mając jeszcze w pamięci perypetie Romana Kostrzewskiego w Zabrzu, wyszedł z szatni blady, przygotowany na najgorsze. Niektórzy zawodnicy zakładali podwójne ochraniacze na nogi. Na szczęście, niepotrzebnie. Mecz w niczym nie przypominał bowiem horroru, wręcz przeciwnie – prawie wszyscy piłkarze zachowywali się jak dżentelmeni, nie szaleli również sympatycy obu zespołów.

Przed spotkaniem trener Alojzy Łysko ostrzegał swoich podopiecznych, przypominając, że w każdym zwycięstwie tkwi zarodek porażki. Miał rację. Zabrzanie pokonali rywali tą samą bronią – grą z kontry. Większość akcji była doskonale przygotowana i świetnie wykonana. W rezultacie Józef Wandzik dwa razy musiał wyciągać piłkę z siatki, chociaż niewiele brakowało, żeby powtórzył tą czynność jeszcze dwa, trzy razy. Najpierw, w 32 minucie Andrzej Pałasz wykorzystał słaby punkt w obronie niebieskich, jakim była jej lewa strona i zaserwował Leszkowi Brzezińskiemu idealne wręcz podanie, z którego ten drugi zrobił właściwy użytek strzelając nie do obrony. Potem obaj ci świetnie dysponowani tego dnia zawodnicy zamienili się rolami – w 51 minucie podawał Brzeziński, a strzelał Pałasz. W międzyczasie Mieczysław Szewczyk i Włodzimierz Siudek przeprowadzili akcję, która dała Ruchowi honorowego gola.

Wielu zastanawiało się, jak to możliwe, aby w przeciągu tygodnia Ruch stracił tak wiele ze swoich atutów. W tym meczu trzeba było jednak przerzucić się na atak pozycyjny, który nie był najmocniejszą stroną Ruchu. Ponadto rzucał się w oczy brak Wrony, potrafiącego przez 90 minut biegać z piłką na pole karne przeciwnika. Ruch zupełnie zapomniał również, że warunkiem osiągnięcia korzystnego rezultatu na boisku jest oddanie pewnej ilości strzałów na bramkę rywali, tymczasem tłocząc się na środku boiska ułatwia się zadanie drużynie przeciwnej. W tej sytuacji zabrzanie stosując kilka razy bardzo prosty manewr przyspieszenia, zmiany tempa gry – osiągnęli cel. Ich kapitan, Bogdan Gunia najbardziej cieszył się jednak z tego, że w domu będzie miał spokojną niedzielę. Po pucharowej porażce żona nie rozmawiała z nim przez 4 dni!

Oba zespoły zakończyły sezon na wysokich lokatach. Górnik na 4. miejscu, Ruch trzy pozycje niżej.