10.04.1966 - Wisła Kraków - Górnik Zabrze 1:1

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
10 kwietnia 1966
1. liga 1965/66, 17. kolejka
Wisła Kraków 1:1 (0:0) Górnik Zabrze Kraków
Sędzia: Jan Łazowski (Warszawa)
Widzów: 20 000
HerbWislaKrakow.gif Herb.gif

Lendzion 79
0:1
1:1
Lubański 62

Stroniarz
Monica
Kawula
Budka
Kotlarczyk
Wójcik
Lendzion
Gach
Sykta
Studnicki
Skupnik
SKŁADY
Jan Gomola
Waldemar Słomiany
Stanisław Oślizło
Edward Olszówka
Rainer Kuchta
Stefan Florenski
Erwin Wilczek
Ernest Pol
Jerzy Musiałek (Zygfryd Szołtysik)
Włodzimierz Lubański
Roman Lentner
Trener: Czesław Skoraczyński Trener: Władysław Giergiel

Relacje

Kronika Górnika Zabrze

Kolejny pojedynek na szczycie odbył się w Wielką Sobotę roku 1966. Krakowianie, chcąc liczyć się w dalszej walce o mistrzowski tytuł musieli to spotkanie bezwzględnie wygrać. Remis 1:1 uznany został za wynik sprawiedliwy, na gola Lubańskiego odpowiedział precyzyjnym lobem Lendzion na 10 minut przed zakończeniem spotkania. Mecz mógł się jednak potoczyć zupełnie inaczej, gdyby w 41. minucie karnego wykorzystał Lubański...

Sport

Lubański spudłował jedenastkę. Punkt honoru Białej Gwiazdy

Kraków. Tak więc Wisła przedłużyła rekord niepokonanej na swoim boisku o dalsze... przynajmniej 14 dni. Jeśli zaś – podkreślamy to na wstępie – w następnym meczach zademonstruje formę i serce do walki jakie wykazała w meczu przeciw Górnikowi – to rekord ten może stać się jeszcze bardziej imponujący. Strzelając pierwszą w wiosennej rundzie bramkę, zdobyła Wisła jednocześnie punkt wyjątkowej wagi, gdyż odebrała go zdecydowanemu liderowi naszej ekstraklasy, którego bramkarza przez 250 minut rozgrywek mistrzowskich bieżącego roku nikt nie potrafił zmusić do kapitulacji.

Można by długo jeszcze rozwodzić się nad tego rodzaju rekordami, wydaje się jednak o wiele słuszniejsze rozpocząć sprawozdanie od wypowiedzi trenera Górnika Władysława Giergiela. Stwierdziwszy, że uważa wynik za sprawiedliwy, wykładnik sił i przebiegu wydarzeń na boisku trener podkreślił, że defensywa Wisły zagrała wprost popisowo. Wyjątkowych popisem była przede wszystkim obrona rzutu karnego przez Stroniarza. Lubański, który zdaniem Giergiela, potrafi w czasie treningu wyegzekwować 30 rzutów karnych bez pudła, nie potrafi tego zrobić w 41 minucie w meczu przeciw Wiśle. Na moment przed tym Budka, mając zasłonięte przez Lubańskiego pole widzenia, a walcząc przeciw zdecydowanie wkraczającemu Wilczkowi, źle obliczył fałsz piłki i dotknął jej ręką.

Efektowną robinsonadą Stroniarz sparował strzał Lubańskiego z 11 metrów, a wkraczający natychmiast obrońcy Wisły uniemożliwili dobitkę. Nie była to zresztą jedyna z wielkich i popisowych parad bramkarza Wisły. Będąc często w ogniu walki zbierał Stroniarz zasłużone oklaski za śmiałe i efektowne „szczupaki”, którymi zażegnywał niebezpieczeństwo pod swoją bramką. Obok świetnych momentów bramkarz Wisły miał jednak i słabsze. Tak np. w 24 minucie – po bombie Szołtysika piłka wymknęła mu się z rąk, ale Wójcik na linii bramkowej uratował sytuacje.

Pomimo zaszczytnego wyniku, Wisła ustępowała przeciwnikowi. Głównie pod względem dynamiki podań i zagrań oraz w dziedzinie umiejętności rozwijania kontruderzeń z głębi własnego pola. Czymże więc wyrównywała te niedostatki? Przykładową wprost ofiarnością i pracowitością co sprawiało, że napastnicy przegrawszy pojedynek z defensywą Górnika natychmiast zjawiali się pod swoją bramką, by walczyć tam o odzyskanie utraconej piłki.

Trudno dziwić się więc, że przy tak ofiarnej i pracowitej postawie drużyny krakowskiej zaczął się rysować gdzieś między 70 a 80 minutą kryzys kondycyjny w jedenastce Białej Gwiazdy. Sytuacja była na tyle groźniejsza, że przeciwnik prowadził wówczas 1:0 i wszystko przemawiało za tym, że raczej podwyższy on stan posiadania i przesądzi sprawę. Wtedy jednak piłkarze krakowscy wyciągnęli właściwe wnioski z lekcji jaką dał im Górnik przez przeszło godzinę gry. Przestali holować piłkę nie raz przez trzy czwarte boiska, ale zaczęli operować długimi i silniejszymi podaniami. Efekt przyszedł w postaci zaskoczenia defensywy Górnika i ... stadion się zatrząsł się w posadach. Padło wyrównanie. Podobnie jak Lubański zdołał ubiec Stroniarza o ułamek sekundy dopaść wcześniej piłki, aby umieścić ją w pustej bramce, tak i Lendzion uprzedził interwencje Gomoli i skierował piłkę do bramki Górnika.

Górnik rozpoczął grę z takim rozmachem, jak gdyby chciał zmieść przeciwnika. Raz po raz sunęły ataki na bramkę Stroniarza. W jej pobliżu operowali z piłką nie tylko Lubański, Musiałek, Lentner, Wilczek i Pol, ale także Słomiany i Floreński. Dopiero po kilku minutach Sykta i Lendzion złożyli pierwszą wizytę pod bramką Gomoli. Lendzion nawet zatrudnił bramkarza Górnika w 10 minucie, ale się z takiej sytuacji i z takiego kąta, pokazał kilkadziesiąt sekund później Lentner. Jeszcze stadion trząsł się od oklasków dla bramkarza Wisły za obronę bomby lewoskrzydłowego Górnika a już Sykta uciekłszy lewą stroną, stworzył partnerom tak wyśmienitą pozycje, że tylko doświadczenie i wielka klasa Oślizły oraz ofiarność Olszówki uchroniły Górnika od straty bramki. Natychmiastowa riposta, zamieszanie pod bramką Wisły i ... kontuzja Musiałka. Jedna z tych, które zdarzają się w ogniu ostrej bezpardonowej walki. Trzeba to podkreślić, gdyż w meczu o wielką stawkę nie było cienia wątpliwości, tendencyjnych fauli – toteż interwencje sędziego w tym zakresie należały do absolutnej rzadkości.

Jak się później okazało, wejście Szołtysika za Musiałka było korzystną wymianą w drużynie Górnika. Pomijam już fakt, że Szołtysik otwarł drogę Lubańskiemu, ściągając na siebie Kotlarczyka i Kawulę na moment przed zdobyciem przez Górnika prowadzenia, ale mały łącznik z Zabrza wchodząc do gry objął pozycję cofniętego łącznika, umożliwiając przez to Polowi pełnienie funkcji rozgrywającego napastnika. Pełne ręce roboty mieli Stroniarz, Kawula, Monica i ich koledzy. W efekcie tego szturmu Wójcik musiał wybijać piłkę z linii bramkowej. Monica „szpagatami” powstrzymywać przeboje Lentnera, Stroniarz, Kuwala i Budka interweniować przy kolejnych rzutach rożnych.

Po przeciwnej stronie największe niebezpieczeństwo zaistniało, kiedy znów Sykta uciekł prawą stroną i z odległości około 20 m kropnął w spojenie słupka i poprzeczki. W 10 min. póżniej, już po zmianie stron, kiedy tempo wyraźnie słabło,kropnął w poprzeczkę Lentner, o włos mijali celkąśliwymi strzałami Pol i Lubański. Wreszcie Lubański wystartował do prostopadłego podania Szołtysika, z olimpijskim spokojem wyczekał momentu, kiedy Stroniarz bezradny znajdzie się u jego nóg i posłał piłkę do pustej bramki.

Zacytowawszy na wstępie wypowiedź trenera Górnika, podaję jeszcze wypowiedź trenera Wisły mgr. Cz. Skoraczyńskiego. Oto jego słowa: „jestem przekonany, ze zaszczytny wynik jak i dobra gra, jeszcze bardziej zmobilizują moich piłkarzy do pilnej i solidnej pracy nad utrzymaniem wysokiej lokaty. Rzecz jasna, że ich ambitnej postawy i dobrej formy jestem w pełni zadowolony. Zadowolony jestem również z tego, że w moim zespole nie było tym razem słabych punktów.”

Stanisław Habzda, Sport Nr. 43(2660), wtorek, 12 kwietnia 1966 r.