10.04.1971 - Górnik Zabrze - Ruch Chorzów 1:1

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
10 kwietnia 1971 (sobota), godzina 16:00
Puchar Polski 1970/71, 1/2 finału
Górnik Zabrze 1:1 (1:0) Ruch Chorzów Zabrze, stadion Górnika
Sędzia: Jan Łazowski (Warszawa)
Widzów: ok. 8 000
Herb.gif HerbRuchChorzow.gif
Lubański 3 g 1:0
1:1

Herman 88
Jan Gomola
Jan Wraży
Jerzy Gorgoń
Stanisław Oślizło
Rainer Kuchta
Zygfryd Szołtysik
Alojzy Deja (40 Alfred Olek)
Hubert Skowronek
Jan Banaś
Włodzimierz Lubański
Władysław Szaryński (66 Jerzy Wilim)
SKŁADY Henryk Pietrek
Bernard Bem
Antoni Nieroba
Jerzy Wyrobek
Piotr Drzewiecki
Zygmunt Maszczyk
Bronisław Bula
Eugeniusz Nagiel
Józef Gomoluch
Joachim Marx
Edward Herman
Trener: Ferenc Szusza Trener: Tadeusz Foryś

Relacja

W tygodniu następującym po spotkaniu ligowym obie drużyny spotkały się jeszcze dwukrotnie w ramach półfinału Pucharu Polski. Zabrzanie po drodze pokonali Wawel Kraków, Stal Rzeszów i Gwardię Warszawa. Ruch – Garbarnię Kraków, Wisłę i ROW Rybnik. Rok wcześniej w finale wygrał Górnik, w tym roku tylko jedna drużyna mogła przejść do decydującego spotkania. - To, że Górnik wygrał 1:0 z „niebieskimi” w lidze nie świadczy, iż jest faworytem w Pucharze Polski. Ruch zawsze potrafi grać z Górnikiem, obojętnie czy w Zabrzu czy w Chorzowie. – mówił przed meczem trener zabrzan Ferenc Szusza. Był pełen podziwu dla chorzowian, którzy nie załamywali się licznymi kontuzjami i grali jak za dawnych lat. Bojowe nastroje panowały również w drużynie Tadeusza Forysia: - Oczywiście zdaję sobie sprawę, że wyeliminowanie Górnika z PP nie jest sprawą łatwą, ale przecież realną. W każdym razie dołożymy wszelkich starań, by w finale PP wystąpił Ruch! – mówił szkoleniowiec Ruchu.

Półfinał miał charakter dwumeczu. Najpierw, 10 kwietnia gospodarzem spotkania był Górnik, dwa dni później - Ruch. W Zabrzu gospodarze szybko, bo już w 3 minucie, uzyskali prowadzenie, kiedy Włodzimierz Lubański głową przedłużył podanie Huberta Skowronka do siatki. Bramka ta jakby uśpiła ich czujność, bo zamiast pójść za ciosem i próbować na własnym boisku osiągnąć maksymalnie korzystny wynik, górnicy zaczęli zwalniać grę. Napastnicy tylko sporadycznie zrywali się do energicznej gry, a druga linia jako formacja prawie w ogóle nie istniała, ponieważ ani Zygfryd Szołtysik, ani też Alojzy Deja czy Skowronek nie umieli uporządkować swych akcji w środkowej strefie boiska. W tej sytuacji Ruch, początkowo jakby onieśmielony brakiem w swych szeregach Czaji, Piechniczka i Fabera, zaczął z wolna panować nad sytuacją i zyskiwać optyczną przewagę. Goście byli jednak również dalecy od swych szczytowych możliwości. Akcje ich wielokrotnie rwały się, ale walczyli przynajmniej szybciej, energiczniej i ambitniej.

W drugiej części meczu rozegrał się wyraźnie Bronisław Bula, dzielnie sekundował mu Józef Gomoluch i ta dwójka najczęściej pchała partnerów do przodu, holując piłkę nierzadko z linii własnego pola karnego. Przewaga niebieskich rosła z minuty na minutę. Okresami nie schodzili oni z połowy zabrzan, aż wreszcie padło wyrównanie. Po kolejnym kiksie bardzo niepewnego Stanisława Oślizły i niefortunnej interwencji Zygfryda Szołtysika, piłkę otrzymał na polu karnym Edward Herman i strzałem z bliskiej odległości pokonał Jana Gomolę. Bramka ta była niejako aktem sprawiedliwości, ponieważ poprzedziło ją dłuższe obciążenie pola karnego zabrzan.