11.03.1962 - Cracovia - Górnik Zabrze 1:4

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
11 marca 1962 (niedziela), godzina 12:00
1. liga 1962, 1. kolejka
Cracovia 1:4 (1:1) Górnik Zabrze Kraków
Sędzia: Antoni Gorączniak (Poznań)
Widzów: 30 000
HerbCracovia.gif Herb.gif

Kowalik 26
0:1
1:1
1:2
1:3
1:4
Wilczek 6

Szołtysik 51 g
Wilczek 77
Pol 80
Henryk Stroniarz
Antoni Konopelski
Andrzej Rewilak
Stanisław Szymczyk
Zygmunt Malarz
Waldemar Jarczyk (40 Jerzy Ankus)
Krzysztof Hausner
Antoni Zuśka
Zygmunt Marciniak
Janusz Kowalik
Jan Frasek
SKŁADY Hubert Kostka
Stefan Florenski
Stanisław Oślizło
Edward Olszówka
Jan Kowalski
Ernest Pol
Joachim Czok (46 Zygfryd Szołtysik)
Erwin Wilczek
Jerzy Musiałek
Edward Jankowski
Roman Lentner
Trener: Marian Tobik Trener: Augustyn Dziwisz

Relacja

Sport

Pohl... szóstym napastnikiem u boku młodzieży. Cracovia z kondycją na 45 minut

KRAKÓW: Górnik wystąpił w najsilniejszym zestawieniu, co świadczyło, że piłkarze Zabrza liczą się z ewentualnością wyrównanej walki. Dlatego Pohl włożył koszulkę z nr 6 i przez kilka minut był partnerem Kowalskiego w pomocy. Ale „natura pociągnęła wilka do lasu” i Ernest stale uwijał się w przodzie, a w gorących dla Górnika chwilach defensywę wspomagał Jankowski. Te gorące chwile nastały po zdobyciu wyrównania. Wówczas Cracovia poderwała się do kontrataku i stawiając wszystko na jedną kartę zmusiła Kostkę do największej czujności. Heroiczny wysiłek, zmieniający radykalnie sytuację na boisku, spowodował jednak takie wyczerpanie sił w szeregach Cracovii, że w drugiej części meczu ograniczała się ona jedynie do obrony przed falowymi atakami Górnika. W tej części zawodów Kostka tylko raz był zmuszony do interwencji. Raz jeden również w tym okresie bramka stanęła — ale za to w całym tego słowa znaczeniu — otworem przed napastnikami biało-czerwonych. Było to w 74 minucie, gdy wynik brzmiał 1:2. Po kornerze, bitym przez Fraska i po daremnym wybiegu Kostki piłkę otrzymał Zuśka i z kilku metrów rąbnął obok pustej bramki. Natomiast górnicy zaznaczyli wzrastającą z każdą minutą przewagę dziewięcioma kornerami oraz trzema bramkami.

Wysoką klasę, jeśli uwzględnić premierowy charakter spotkania, wykazali w zasadzie wszyscy piłkarze mistrza Polski, a przede wszystkim Pohl, Jankowski, Lentner, Wilczek i Oślizło. Ten ostatni bez większego wysiłku wygrywał niemal każdy pojedynek ze środkową trójką Cracovii, z której Marciniak i jego najbliższy sąsiad Zuśka należeli do najsłabszych na boisku, w takich warunkach cały ciężar ofensywy dźwigali na swoich barkach Hausner i Frasek, wspomagani przez Kowalika, który jednak po zejścia z boiska Jarczyka (kontuzja) musiał często cofać się głęboko. W defensywie Cracovii nad podziw dobrze spisywali się Rewilak i Malarz z tym, że adresowanie wywalczonych przez Malarza piłek pozostawiało dużo do życzenia.

Krótki film z przebiegu spotkania wygląda następująco: w 5 minucie po błyskawicznym ataku, zainicjowanym przez Pohla, Wilczek dopadł piłki o ułamek sekundy przed wybiegającym Stroniarzem i strzelił do pustej bramki. Konopelski, startujący jak burza, dosięgnął piłki jeszcze przed linią bramkową i wybił ją wprost pod nogi Wilczka, którego dobitka z metrowej odległości była już bezapelacyjna. Moment wyrównania powinien skłonić trenera górników do zwrócenia uwagi Ośliźle i jego kolegom, że w żadnym wypadku nie wolno przerwać gry, dopóki nie rozlegnie się gwizdek sędziego. Taki moment wyczekiwania na odgwizdanie spalonego wykorzystał Kowalik, który wystartował do dalekiego podania Fraska i ubiegając usiłującego ratować sytuację Kostkę, posłał piłkę do opuszczonej świątyni. Druga bramka dla Górnika była świadectwem dojrzałości taktycznej najmłodszego i najmniejszego napastnika górników — Szołtysika. Nie pchał on się pomiędzy walczących o górną piłkę krakowian, ale przyczajony za ich plecami wyskoczył nagle i mierzoną główką zdobył prowadzenie dla swoich barw. Później Wilczek ostrym strzałem z b. trudnego kąta nie dał żadnych szans bramkarzowi Cracovii. A wynik ustalił Pohl. Warto jeszcze wspomnieć o rajdzie Jankowskiego, zainicjowanym od połowy boiska, po którym piłka znalazła się wprawdzie w siatce Cracovii, ale arbiter słusznie odgwizdał spalony.

Na zakończenie wyrazy uznania dla Cracovii za przygotowanie boiska którego stan i ogólny obraz nakazały zapomnieć o niedawno panującej zimie.

Stanisław Habzda, Sport nr 30, 12 marca 1962