11.03.1989 - Śląsk Wrocław - Górnik Zabrze 1:0

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
11 marca 1989 (sobota), godzina 11:00
1. liga 1988/89, 16. kolejka
Śląsk Wrocław 1:0 (1:0) Górnik Zabrze Wrocław, stadion Śląska
Sędzia: Władysław Dąbrowski (Warszawa)
Widzów: 12 785
HerbSlaskWroclaw.gif Herb.gif
Jaworski 42 g 1:0
Prusik Yellow card.gif Grembocki, Piotrowicz
Janusz Jedynak
Waldemar Tęsiorowski
Roman Szewczyk
Paweł Król
Janusz Góra
Mirosław Jaworski
Ryszard Tarasiewicz
Stefan Machaj
Waldemar Prusik
Mirosław Gil
Aleksander Socha (17 Janusz Łuczak, 62 Mirosław Drączkowski)
SKŁADY Józef Wandzik
Jacek Grembocki
Piotr Brzoza
Piotr Jegor
Marek Piotrowicz
Piotr Rzepka (75 Dariusz Koseła)
Robert Warzycha
Jan Urban
Ryszard Komornicki
Krzysztof Zagórski (46 Waldemar Kamiński)
Ryszard Cyroń
Trener: Romuald Szukiełowicz Trener: Marcin Bochynek

Relacja

Sport

Punkty dla szeregowych

Klubowy stadion Śląska nie pomieścił wszystkich widzów. Zainteresowanie meczem było tak duże, jak gdyby drużyna wrocławska nie broniła się przed degradacją, a sięgał przynajmniej po premiowane miejsce w lidze. Wszystkich interesowało co też się zmieniło w Śląsku i na co można liczyć na tle tak wytrawnego przeciwnika, jakim jest mistrz Polski. Dla trenerów obu drużyn ważna była licytacja – kto jest lepiej przygotowany do sezonu. I od razu można odpowiedź, że pod względem kondycyjnym może być remis, ale jeśli weźmie się pod uwagę werwę, wolę walki i nieustępliwość – to z pewnością wszystko przemawia za drużyną wrocławską.

Przecież Śląsk praktycznie nie ma napastników, a tych nie brakuje w Górniku. Zabrzanie wprawdzie mogli się podobać przy inicjowaniu akcji z głębi pola, ale były one szybko przerywane przez wysoko kryjących piłkarzy Śląska. Górnik nie potrafił wypracować sobie czystych pozycji z których mógłby zdobywać bramki. Na przeszkodzie stała własna niemoc, jak też skuteczna gra obrońców Śląska, wśród których znakomicie zadebiutował były piłkarz Szombierek – Szewczyk.

O ile w Górniku nawet przez szkło powiększające, trudno było się zorientować, kto jest wodzem w boiskowej batalii, o tyle w Śląsku było wszystko jasne. Tarasiewicz, najlepszy piłkarz na boisku, był reżyserem i wykonawcą zamierzeń ofensywnych. Dawno nie widziałem tak dobrze usposobionego pomocnika Ślaska. Miał on obok siebie znajdującego się w wysokiej formie Jaworskiego, który szybko zasymilował się w nowej drużynie. Właśnie współpraca pomiędzy nimi położyła gości na łopatki. Tarasiewicz zacentrował w 42 min. prawie spod chorągiewki, a Jaworski dobił piłkę do siatki efektownym szczupakiem. Nieco wcześniej Jaworski po błędzie Wandzika przy wznawianiu gry o mało co nie zdobył gola, być może łatwiej byłoby sięgnąć gospodarzom po sukces, gdyby nie brutalne zagranie Grembockiego, który wysoko podniesioną nogą trafił korkami w Sochę. Skrzydłowemu musiano w ambulatorium założyć 4 szwy pod okiem. Zresztą Grembocki nie przebierał w środkach i dopiero za piątym faulem otrzymał żółtą kartkę.

W ostatnich 20 minutach zabrzanie przycisnęli, ale nie potrafili zdobyć się na strzały. Tylko dwukrotnie Urban próbował zmienić wynik, ale bez efektu. W sumie mistrz Polski występujący bez Dankowskiego (kara za żółte kartki) nie podbił Wrocławia. A Śląsk – to już nie ta sama niemrawa, pozbawiona wyrazu drużyna, która w jesieni była chłopcem do bicia.

Maciej Bilewicz, Sport nr 52 (7856), 13 marca 1989