12.03.1972 - Stal Rzeszów - Górnik Zabrze 0:2

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
12 marca 1972
Puchar Polski 1971/72, 1/4 finału
Stal Rzeszów 0:2 (0:0) Górnik Zabrze Rzeszów - stadion Stali
Sędzia: Edward Norek (Kraków)
Widzów: 15 000
HerbStalRzeszow.gif Herb.gif
0:1
0:2
Banaś 58
Lubański 63

Jan Czajkowski
Stanisław Skiba
Marian Ostafiński
Jan Gawlik
Zygmunt Janiak
Franciszek Skiba
Ryszard Duda
Bolesław Biel (82. Józef Rosół)
Marian Kozerski (67. Stanisław Sieniawski)
Jan Domarski
Janusz Krawczyk
SKŁADY
Hubert Kostka
Jan Wraży
Stanisław Oślizło
Jerzy Gorgoń
Zygmunt Anczok
Zygfryd Szołtysik
Erwin Wilczek
Hubert Skowronek
Jan Banaś
Włodzimierz Lubański
Alojzy Deja
Trener: Nandor Hidegkuti Trener: Antoni Brzeżańczyk

Relacja

W Rzeszowie nie było niespodzianki. Mecz pomiędzy Górnikiem a Stalą zakończył się przekonywującym i zasłużonym sukcesem gości. W pierwszej połowię rzeszowianie postawili trudne warunki drużynie z Zabrza i można powiedzieć, że przeważali na boisku. Jednak mądra i pewna gra Górnika wzbudzała zaufanie i poczucie pewności wśród kibiców. Obrona Górnika w tym spotkaniu stanowiła bardzo solidny mur, praktycznie nie do przejścia dla zawodników z Podkarpacia. Tacy zawodnicy jak Oślizło, Gorgoń czy dobrze grający po kontuzji Anczok likwidowali każde zagrożenie. Po przerwie mecz rozwinął się po myśli zabrzan, co było nie tyle zasługą Szołtysika i Wilczka, którzy opanowali całą środkową strefę boiska, ale przede wszystkim Lubańskiego, który kolejny raz zauroczył całą publikę swoimi mistrzowskimi zagraniami. Wystartował on błyskawicznie na lewym skrzydle i precyzyjnie dośrodkował z linii bocznej, idealnie do Banasia, który strzelił tuż obok Czajkowskiego. Jak przystało na klasowy zespół, Górnik chciał pójść za ciosem i uderzył ze zdwojoną siłą. Już w 60. minucie Banaś mógł po raz drugi strzelić gola jednak minimalnie chybił. Już 2 minuty po tej sytuacji, podanie od Szołtysika, w pełnym biegu przyjął Lubański i mimo asysty, dobrze grającego Ostafińskiego umieścił piłkę w górnym rogu bramki. Spotkanie nie rozczarowało zgromadzonej publiki, gdyż stało na całkiem wysokim poziomie. Po meczu trener Górnika, Antoni Brzeżańczyk zwracał uwagę na trudne warunki pogodowe i dobrą postawę piłkarzy z Rzeszowa. Docenił on także postawę najlepszych zawodników czyli: Lubańskiego, Anczoka, Gorgonia, Wrażego i Szołtysika. Mecz ten zgromadził 15-tysięczną widownie, która na pewno nie żałowała przyjścia na mecz.

Sport

Dobry futbol i efektowne bramki nad Wisłokiem. Mistrzowskie kontry obrońcy Pucharu

RZESZÓW (tel. wł.). W Rzeszowie nie było niespodzianki. Mecz pomiędzy Stalą, a Górnikiem zakończył się przekonywającym i zasłużonym sukcesem gości. Już w pierwszej połowie spotkania, kiedy Stal postawiła gościom duże wymagania i miała okresy dość wyraźnej przewagi, cała jedenastka Górnika swoją grą wzbudzała duże zaufanie i w każdym momencie panowała nad sytuacją. Rzeszowianie próbowali w różny sposób sforsować szczelną obronę gości, ale wszystkie próby kończyły się niepowodzeniem. Obrona drużyny Górnika nie popełniła właściwie żadnego błędu, a tacy zawodnicy, jak Oślizło, Gorgoń oraz dobrze grający po kontuzji Anczok likwidowali każdą próbę zagrożenia już na linii pola karnego. Kostka miał tylko kilka groźniejszych strzałów, które obronił w dobrym stylu i tylko raz, a mianowicie w 30 minucie po centrze Domarskiego goście mogli utracić bramkę, ale Krawczyk atakowany energicznie przez Wrażego rozminął się z piłką i stracił wielką szansę.

Po przerwie mecz rozwinął się po myśli zabrzan. Było to dużą zasługą nie tylko Szołtysika i Wilczka, którzy opanowali grę w środkowej strefie, ale przede wszystkim Lubańskiego, który w 58 minucie pokazał rzeszowskiej publiczności zagranie w stylu, który cała piłkarska Polska pamięta z wielkich meczów pucharowych zabrzańskiej jedenastki. Wystartował błyskawicznie na lewym skrzydle i niemal z linii bocznej boiska zacentrował do środka, a Banaś znalazł się na swoim miejscu i strzelił tuż obok Czajkowskiego. Zabrzanie, jak przystało na klasowy zespół, w lot zorientowali się w sytuacji i uderzyli ze zdwojoną energią. Już w 60 minucie Banaś mógł po raz drugi wpisać się na listę strzelców, ale minimalnie chybił. Już w 2 minuty później świetne podanie piłki przez Szołtysika przejął w pełnym biegu Lubański i mimo asysty bardzo dobrze grającego w całym meczu Ostafińskiego strzelił z ukosa nieuchronnie w przeciwny róg bramki, Czajkowski nie miał nic do powiedzenia. Jeszcze kilka akcji Górnika potwierdziło dużą klasę zespołu gości, bliski wpisania się na listę strzelców był Szołtysik, mieli okazję i inni. W sumie mecz , chociaż nie stał na wysokim poziomie, zadowolił publiczność. Był to futbol, który na rozpoczęcie piłkarskiego sezonu można było oglądać z satysfakcją.

Po meczu powiedzieli: ANTONI BRZEŻAŃCZYK – trener Górnika: Warunki tego meczu były wyjątkowo trudne, ponieważ silny i przenikliwy wiatr dawał się mocno we znaki obydwu zespołom. Uważam jednak, że obie drużyny, moja oczywiście w większym stopniu, mogą być zadowolone z gry. O naszym sukcesie zadecydowały większe indywidualne i zespołowe kwalifikacje przy czym dużą rolę w najważniejszym fragmencie pojedynku odegrał Lubański. Wyróżniam także Anczoka, Gorgonia, Wrażego i Szołtysika. Stal rozpoczęła dobrze, ale po przerwie za szybko straciła dynamikę i przestałą wierzyć w możliwość uzyskania korzystnego wyniku.

NANDOR HIDEGKUTI – trener Stali: Za dużo miałem piłkarzy, którzy ciągle grali w środkowej linii, zapominając o tym, że w walkę trzeba się angażować na pierwszej linii, bo tam jest najwięcej okazji do zdobycia bramek, a na tym przecież polega futbol. Górnik to duża klasa. W sytuacji, kiedy nie wykorzystaliśmy swoich szans w pierwszej części spotkania, wynik 2:0 dla Górnika trzeba ocenić jako sprawiedliwy. Wyróżniam w Stali Ostafińskiego, Janiaka i Domarskiego.

J. FILIPOWICZ, Sport nr 42 z dnia 13 marca 1972 r.