12.03.1977 - Górnik Zabrze - Stal Mielec 3:0

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
12 marca 1977
1. liga 1976/77, 18. kolejka
Górnik Zabrze 3:0 (2:0) Stal Mielec Zabrze, stadion Górnika
Sędzia: Jerzy Kacprzak (Gdańsk)
Widzów: 30 000
Herb.gif HerbStalMielec.gif
Lazurowicz 17 k
Marcinkowski 30
Dziedzic 88
1:0
2:0
3:0
Yellow card.gif Tryba

Waldemar Cimander
Zenon Zawada
Henryk Wieczorek
Bernard Jarzina
Zygmunt Bindek (48. Jan Dziedzic)
Zygfryd Szołtysik
Ireneusz Lazurowicz
Józef Kurzeja
Adam Popowicz
Stanisław Gzil
Janusz Marcinkowski
SKŁADY
Kukla
Załężny
Kosiński
Tryba
Rześny
Ornatowski (46. Chamielec)
Henryk Kasperczak
Hnatio
Lato
Andrzej Szarmach
Krawczyk
Trener: Hubert Kostka Trener: Edmund Zientara
Błąd przy generowaniu miniatury: Brak pliku
Bilet meczowy.
Błąd przy generowaniu miniatury: Brak pliku

Relacja

Sport

Wielki mecz – niezwykłe emocje

ZABRZE. - Kiedy Zabrze widziało ostatnio taki mecz? Dawno, bardzo dawno temu! Kiedy Górnik miał równie znakomity występ? To takie odległe czasy, że trzeba byłoby przywołać na pamięć wszystkie znakomitości zabrzańskie z tal chwały Górnika. Został z nich tylko Zygfryd Szołtysik, tymczasem przeciwnikiem była w sobotę drużyna obrońcy tytułu, naszpikowana aktualnymi reprezentantami kraju. Wynik jest dla części obserwatorów rewelacją, większym zaskoczeniem – oczywiście in plus – był poziom widowiska. Od początku prawie do końca wspaniały, pasjonujący mecz, znakomity pod względem taktycznym futbol, maksymalnie zaangażowanie wszystkich zawodników słowem autentycznie duża rzecz!

To było widać już w Chorzowie, że z takim trudem rekonstuorany przez Huberta Kostkę Górnik stać na bardzo dużo. W sobotę eks-mistrz Polski przerósł samego siebie. Był kapitalny pod względem dojrzałości taktycznej, rewelacyjny w organizacji gry, szybki, dynamiczny, zadziwiająco skutczny i co chyba bardzo ważne, a co miało – naszym zdaniem – decydujący udział w ostatecznm wyniku wyrafinowany w wyborze koncepcji gry. Jeśli oceniać zwycięstwo i jego wartość nie tylko w kategoriach samego wyniku to kto wie, czy dla Górnika i Zabrza nie powinien być najważniejszy fakt, iż nowa drużyna kapitalnie kierowana przez Szołtysika pokonała mistrza i zespół od którego mamy prawo wiele wyagać, przede wszystkim chytrością piłkarską, albo inaczej mądrością taktyczną.

Kostka wiedział co aktualnie stanowi siłę Górnika, rozumiał że ograć tej klasy przeciwnika może tylko wtedy jeśli mu się uda stosować jego podstawową broń. To znaczy szybki kontratak. Żeby z niego robić użytek Górnik musiał wpierw stworzyć podstawy do zapewnienia sobie najbardziej my odpowiednich warunków. I to mu się udało. Skoncentrowani w defensywie gospodarze, po dokładnym uszczelnieniu do bramki Cimandera jak gdyby zapraszali przeciwnika na własną połowę, prowokowali go do gromadzenia głównych sił w ich strefie obronnej skąd błyskawicznie, niekiedy we wzorowy sposób, wyprowadzano zabójcze kontry.

Po dwóch kwadransach było 2-0. W 16 minucie partner Kosińsiego w środkowej strefie mielczan Tryba sfaulował Gzila. Sędzia nie wahając się ani chwili wskazał punkt karnego. Strzelał wyborny tego dnia chwilami błyskotliwy pod wzdlędem technicznym, Lazurowicz. Kukla wyczuł jego intencje, ale o ułamek sekundy był spóźniony. W 29 minucie Górnik zbierał ponowne efekty i zasłużone oklaski za akcję, którą zaczął z prawej strony Gzil. Zmylił obrońców wyłożył piłkę Marcinkowskiemu, a ten w pełnym biegu z najbliższej odległości skierował ją pod poprzeczkę.

Stal robiąca dotąd wrażenie spokojnie i rozważnie punktującego boksera, miała prawo w tym momencie mówić o knockdownie. Nic takiego nie dała po sobie poznać, dzięki czemu nawet wtedy a więc, gdy już było 2-0, nikt na trybunach wypełnionych prawie w komplecie nie mógł być pewny sukcesu gospodarzy. Zientara zostawił na ławce Oratowskiego, stanowczo źle czującego się w Zabrzu i po przerwie puścił w bój Chamielca. Zaraz po tym mogło być 3-0. Po wolnym Kurzei Lazurowicz w pełnym biegu przejął piłkę z powietrza i strzelił bardzo silnie na bramkę. W jaki sposób to Kukla obronił pozostanie jego tajemnicą. Dwie minuty później Szołtysik strzelał fałszem z rogu, Kosiński źle przejął piłkę i omal nie doprowadził do nieszczęścia trafiając w poprzeczkę. Rozluźniony i coraz pewniejszy swego Górnik poniósł nieoczekiwaną stratę. Musiał zejść kontuzjowany Bindek, zastąpił go Dziedzic. Stal natarła ze zdwojoną siłą angażując w to cały wysiłek. Ofensywnie grający obrońca Załężny minimalnie chybił, za chwilę Cimander w arcytrudnej sytuacji obronił stzał Szarmacha. Walka rozgorzała na całego, mecz stał się pasjonujący. W 61 i 65 coraz pewniej czujący się w Górniku Marciukowski wymanerwował w efektownym stylu paru obrońców mieleckich wyłożył piłkę idealnie Lazurowiczowi, a zaraz po tym Szołtysikowi, ale obum brakło w tym momencie precyzji.

Przyszedł finał wielkiego meczu. Dwukrotnie w głównych rolach wystąpili Andrzej Szarmach i nowy następca Kostki Waldemar Cimander. Zdumiewające w jaki sposób obronił on dwa strzały, z których drugi oddany był tyłem, piętą z odległości paru metrów. Powiedział ktoś po tym, że nigdy Szarmach tak dobrze nie grał w Zabrzu jak w sobotę i jest w tym sporo racji, ale co wobec tego powiedzieć o Cimandrze, który trzykrotnie wygrał w rewelacyjny sposób pojedynki właśnie z Szarmachem.

6 minut przed końcem Stal straciła kontuzjowanego w twardej walce Henryka Kasperczaka i wkrótce po tym poniosła nową karę. Była nią bramka jaka nieczęsto widuje się na ligowych stadionach. Prawie debiutant Dziedzic strzelił fałszem z odległości ponad 20 metrów, piłka otarła się o słupek i wylądowała w samym górnym rogu bramki. Piękny akcent wspaniałego meczu, za który i Górnikowi i Stali należą się słowa wielkiego uznania.

Janusz Jeleń, Sport nr 50 z 14 marca 1977r.