12.04.1964 - Górnik Zabrze - Gwardia Warszawa 3:1

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
12 kwietnia 1964
1. liga 1963/64, 17. kolejka
Górnik Zabrze 3:1 (1:1) Gwardia Warszawa Zabrze, stadion Górnika
Sędzia: Urbański
Widzów: 20 000
Herb.gif HerbGwardiaWarszawa.gif

Pol 45
Szołtysik 67
Lentner 72
0:1
1:1
2:1
3:1
Marx 38
Bernard Kobzik
Waldemar Słomiany
Stanisław Oślizło
Norbert Gwosdek
Stefan Florenski
Ernest Pol
Erwin Wilczek
Włodzimierz Lubański
Zygfryd Szołtysik
Jerzy Musiałek
Roman Lentner
SKŁADY Pocialik
Woźniak
Jurczak
Piotrowski
Lewandowski
Wspaniały
Marks
Wasiak
Szarzyński
Troczyński
Trener: Ferenc Farsang Trener: Kazimierz Górski

Relacja

Sport

Nienowy hymn kibiców Zabrza "Bez Ernesta Pola nie ma gola

ZABRZE. – Grypa Kowalskiego, Kostki i Olszówki spowodowała, że trenerzy Farszang i Skolik zmuszeni byli „przemeblować” drużynę Górnika. Do bramki wszedł Kobzik, na lewa obronę desygnowano Gwozdka, a miejsce Kowalskiego zajął Pol. W takim ustawieniu zabrzanie grali przez 40 minut. Nie była to jednak gra, jakiej oczekiwali kibice Górnika. Cóż z tego, że mieli oni wyraźną przewagę, a zastępca Kostki był w ogóle bezrobotny? W akcjach Górnika brakowało myśli przewodniej, dynamiki, zdecydowania i celnych strzałów. W tym okresie najwięcej krwi napsuły widowni „kaczuszki” profesora Motoczyńskiego, jak nazwał ktoś na trybunie pupilków kapitana PZPN: Lubańskiego, Musiałka i Szołtysika. Środkowa trójka zabrzan grała bowiem wczoraj bardzo źle. Najgorzej Lubański. W 5, 8, 12, 23 i 33 minucie miał on stuprocentowe okazje wpisania się na liste strzelców i za każdym razem fatalnie pudłował. Nie umiał trafić do celu nawet z odległości dwóch metrów od bramki, będąc sam na sam z Pocialikiem (5 i 33 min.). Musiałek był też wyrazu – grał chaotycznie, a niezależnie od tego miał poważne problemy z przyjęciem piłki. Szołtysik próbował operować prostopadłymi podaniami, ale brakowało mu wyczucia dystansu i precyzji. Jeśli dodamy jeszcze, że Lentner poruszał się w pierwszej połowie bardzo niemrawo, będziemy mieli niewesoły obraz „popisowej” formacji zabrzan. Punkt zwrotny w takiej postawie Górników stanowiło zdobycie prowadzenia przez Gwardię. W 38 minucie Wasiak zagrał do Szarzyńskiego, a ten, nie namyślając się długo, „wypuścił” Marksa: „Ósemka Gwardii poszła jak burza i za chwilę Kobzik musiał wyciągać piłkę z siatki. Rajd, a następnie lot Marksa nad wybiegającym bramkarzem Górnika były dobrej marki. Utrata tej bramki miała korzystne następstwa dla zabrzan. Trenerzy Górnika poszli wreszcie po rozum do głowy i zdecydowali się na zmianę, którą prosiło się już dobre 20 minut. Ernest Pol przesunięty został do pierwszej linii, Szołtysik zajął jego miejsce w pomocy. Efekt był niemal natychmiastowy. Kulejący dotąd atak gospodarzy zmienił się nie do poznania. Pol nadał mu zupełnie inny wyraz, przywrócił tej formacji szybkość i operatywność. W 40 minucie idealne podanie Ernesta do Lubańskiego powinno było przynieść wyrównanie. I tym razem jednak Lubański, będąc sam na sam z Pocialikiem, strzelił z kilku metrów w aut. Jak takie pozycje należy wykorzystywać pokazał Lubańskiemu Ernest 5 minut później, gdy zdobył wyrównanie. W drugiej połowie górnicy nie mieli już większych trudności z uzyskaniem zwycięstwa. Pol dwoił się troił, był w dalszym ciągu dyrygentem i egzekutorem większości akcji. Dzięki Ernestowi rozegrał się Lentner, należąc w tym okresie do najlepszych na boisku. Oto kolejny dowód, że atak Górnika to przede wszystkim Pol i że rację mają kibice gdy mówią: „Bez Pola nie ma gola”. Ostatnio członkowie kapitanatu PZPN i niektórzy dziennikarze lansują opinię, jakoby Pol miał tylko kondycję na 30 minut i dlatego rzekomo nie może już grać w reprezentacji. Pirramidalna bzdura. Życzymy reprezentacyjnym „kaczątkom” takiej kondycji, szybkości i zwrotności, jaką dysponuje w tej chwili Ernest. Górnicy wygrali z Gwardią oczywiście jak najbardziej zasłużenie. Gwardzistom trzeba jednak oddać, że są bezwzględnie lepsi niż w jesieni. Trener Górski, jak się wydaje, przeszczepił bardzo szczęśliwie swym nowym podopiecznym obronny wariant brazylian. W dobrym kryciu, w niezłej współpracy stoperów i pomocników z cofniętym środkowym napastnikiem Wasiakiem, tkwi główna przyczyna ostatnich sukcesów Gwardii. Gorzej jednak z atakiem. W zasadzie tworzy go dwóch zawodników: Szarzyński i Marks. Skrzydłowi są jednak bardzo słabi, pomocnicy nie potrafią pójść we właściwej chwili do przodu. Marks zdobył efektowną bramkę, wykazując w innych sytuacjach cechy rasowego ”desanciarza”. Posiada on również i dużą wadę. Szukając wolnego miejsca do gry, wysuwa się zbyt często na pozycje spalone. Trener Górski musi mu na to zwrócić szczególną uwagę jeśli chce, aby był on jeszcze bardziej skutecznym napastnikiem. Będąc przy Gwardii pochwalić trzeba jeszcze bramkarza Pocialika. Bronił bardzo przytomnie, z dużym refleksem i pewnością. Za przepuszczone bramki nie ponosi winy. W Górniku, obok świetnej gry Pola, prawdziwego bohatera niedzielnego spotkania, podkreślić trzeba jeszcze dużą aktywność Floreńskiego i… Wilczka, Ośliźle, obok gratulacji za 100 ligowy mecz w barwach Górnika, należy wytknąć nonszalancję. Od zawodnika tej klasy mamy bowiem prawo wymagać zawsze sportowej postawy i skromności, która była dotąd jedną z najprzyjemniejszych cech naszego reprezentacyjnego stopera. Sędzia Urbański popełnił kilka błędów (Górnikowi należał się w 80 minucie rzut karny), ale w sumie prowadził spotkanie uważnie i energicznie.

CO MÓWIĄ O MECZU:

TRENER GWARDII, GÓRSKI: „Górnik był drużyną lepszą i wygrał bezwzględnie zasłużenie. Do sędziego mamy pretensje o uznanie bramki zdobytej przez Pola z pozycji spalonej. Wyróżniam Pola, Floreńskiego, Szarzyńskiego i Pocialika”.

WICEPREZES GÓRNIKA, MECENAS JAN PARNOWSKI: „Słaby mecz. Nie rozumiem co stało się z Musiałkiem i Lubańskim. Poniżej swych możliwości grała zresztą większość naszych piłkarzy. Pocieszam się, że w niedzielę z Zagłębiem zagrają lepiej”.

JAN KOWALSKI. POMOCNIK GÓRNIKA: „Nie mogłem niestety grać, ponieważ nabawiłem się grypy. Był to jeden ze słabszych meczów naszej drużyny. No cóż, nie zawsze rozgrywa się spotkania na wyżynach doskonałości. Najważniejsze jednak, że wygraliśmy. Gwardia zrobiła duże postępy i powód do radości ze zwycięstwa jest tym większy”.

(TB), Sport nr. 49 Poniedziałek, 13 kwietnia 1964 r.