12.08.1989 - Górnik Zabrze - Olimpia Poznań 3:1

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
12 sierpnia 1989 (sobota), godzina 18:00
1. liga 1989/90, 4. kolejka
Górnik Zabrze 3:1 (2:0) Olimpia Poznań Zabrze, stadion Górnika
Sędzia: Sławomir Redziński (Zielona Góra)
Widzów: 8 702
Herb.gif HerbOlimpiaPoznan.gif
Urban 17
Cyroń 39

Cygan 66
1:0
2:0
2:1
3:1


Kaziów 54
Kraus, Wałdoch Yellow card.gif Skrobowski, Motyliński, Brzęczek, Kaziów
Józef Wandzik
Tomasz Wałdoch
Józef Dankowski
Mirosław Staniek
Piotr Jegor
Robert Warzycha
Piotr Rzepka
Zenon Lissek
Jan Urban
Krzysztof Zagórski (68 Ryszard Kraus)
Ryszard Cyroń (52 Bogusław Cygan)
SKŁADY Grzegorz Stencel
Jacek Motyliński
Piotr Skrobowski
Mariusz Lisowski
Jerzy Brzęczek
Sławomir Najtkowski
Andrzej Borówko (68 Adam Olszewski)
Bernard Siebert
Piotr Soczyński
Jerzy Kaziów
Marek Filipczak (46 Jacek Burkhardt)
Trener: Zdzisław Podedworny Trener: Eugeniusz Różański

Relacja

Sport

Przypadki Jana Urbana

Zabrze. Górnik powoli odzyskuje siłę przebicia, wprawdzie idzie to trochę opornie, ale już widać, że drużyna zaczyna się rozumieć. W meczu z Olimpią zabrzanie mieli kilka dobrych momentów gry, przeplatanych – jak to zwykle bywa – chwilami przestojów. Najtrudniej chyba ocenić postawę Jana Urbana. Ten doświadczony piłkarz nie potrzebuje elaboratów analizujących jego grę, bo sam najlepiej wie jak wypadł. Był jednym z najbardziej aktywnych zawodników, świetnie wychodził na pozycje strzeleckie, zażarcie walczył o każdą piłkę, nie oszczędzał się w ostrych starciach i jednocześnie spaprał kilka doskonałych okazji do podwyższenia wyniku. Rzecz zrozumiała – kibice mieli o to pretensje. Mimo to Urban zachował się elegancko. Z wszystkich sił starał się zatrzeć złe wrażenie i w sumie mógł zejść z boiska z podniesioną głową.

W 17 minucie wspomniany wyżej Jan Urban zagrał tak jak przystało na zawodnika tej klasy. Precyzyjnym lobem ukoronował niezłą akcje kolegów z zespołu. Mniej szczęścia miał natomiast w 31 i 35 minucie. W tym pierwszym przypadku strzelił za słabo i piłka została przez poznaniaków wybita z linii bramkowej. Kolejny atak był bodaj najlepszy w tym spotkaniu. Warzycha świetnie poradził sobie w defensywie, przyjął piłkę, podał do Zagórskiego, a ten dokładnie „obsłużył” Urbana. Skończyło się na tym, że futbolówka trafiła w słupek i przeturlała się wzdłuż bramki.

Drugi gol padł w chwilę później: Ryszard Cyroń uwolnił się spod opieki obrońców i sam pewnie pokonał Stencla. Po przerwie goście postanowili odkuć się na Górniku. I słusznie, bo lepiej nie liczyć przy stanie 0:2 na uśmiech losu. Jerzy Kaziów, energicznie wspierany przez partnerów, dwukrotnie dał się we znaki Józefowi Wandzikowi. Za drugim razem uzyskał kontaktowego gola. Potem na boisku było sporo zamieszania (błędy sędziego, faule, zmiany w obu drużynach). Najmniej przejął się tym Bogusław Cygan, który wniósł do gry dużo ożywienia – biegał, strzelał, słowem starał się. W końcu zaowocowało to „wpisową” bramką do Górnika. W 66 minucie, po aucie wywalczonym przez Urbana, były zawodnik Szombierek z 14 metrów nie dał szans Stencelowi.

Od tego momentu Olimpia zupełnie spasowała. Czy tylko obrona przed minusowym punktem to nie za mało jak na 1 ligę?

Adam Barteczko, Sport nr 160, 16 sierpnia 1989