12.09.1987 - Górnik Zabrze - Lechia Gdańsk 2:0

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
12 września 1987 (sobota)
1. liga 1987/88, 7. kolejka
Górnik Zabrze 2:0 (2:0) Lechia Gdańsk Zabrze, stadion Górnika
Sędzia: Janusz Eksztajn (Warszawa)
Widzów: 15 000
Herb.gif HerbLechiaGdansk.gif
Cyroń 7 g
Dankowski 20
1:0
2:0
(1-4-4-2)
Józef Wandzik
Jacek Grembocki
Józef Dankowski
Marek Piotrowicz
Marek Kostrzewa
Marek Majka
Ryszard Komornicki
Andrzej Iwan
Jan Urban
Krzysztof Baran (73 Andrzej Orzeszek)
Ryszard Cyroń
SKŁADY (1-4-4-2)
Janusz Stawarz
Andrzej Marchel
Bogusław Oblewski
Andrzej Salach
Marek Ługowski
Zdzisław Puszkarz
Maciej Kamiński
Jacek Bąk
Aleksander Cybulski (46 Ryszard Przygodzki)
Jacek Chociej (79 Jacek Frąckiewicz)
Jarosław Nowicki
Trener: Marcin Bochynek Trener: Zbigniew Kociołek

Relacja

Sport

Filozof (grecki) Iwan

Mistrz bardzo chciał sięgnąć po premie i przejąć wreszcie batute, ale kiedy nadeszła wieść z Łodzi, że skromne zwycięstwo też wystarczy do przywrócenia żółtej koszulki, zaczął grać oszczędnie, zważając na kończyny, które przydadzą się w Atenach do karcenia "Dzieci Pireusu". Regulaminowa premia należała się jednak zabrzanom nawet przy troche kalkulanckiej taktyce, mieli bowiem tyle okazji do uzyskania trzybramkowej przewagi, że starczyłoby ich z pewnością na jeszcze jeden pojednynek z przeciwnikiem klasy "Zielonych" z Gdańska. Sam Urban, w polu więcej niż poprawny, pomysłowy, dość szybki i do końca wytrwały mógł zdobyć trzy gole i byłby chyba już do mety jesieni niedościgniony dla napastników łaknących złotej dubeltówki. Zawszze jednak coś, albo ktoś stanął na przeszkodzie i aktualnie najlepszy strzelec mistrza spóźniał się z decyzją. Tak więc skończyło się dla Lechii szczęśliwie, za co własnie wspomnianemu Urbanowi należy się przydział węgorzy, z czym na razie lepiej poczkać bo mistrz wyjeżdza do Grecji i te przysmaki mogłyby ciut przycuchnąć...

Dwie bramki i trzy gwiazdki. Malkontenci powiedzą – za co trzy skoro w drugiej połowie mecz a raczej z serii chałowatych? A więc za pierwszą znakomitą połowę, wiele kapitalnych akcji no i te bramki. Pierwsza była dziełem spółki autorskiej Piotrowicz-Kostrzewa-Cyroń. Piotrowicza sfaulował Marchel, poszkodowany z wolnego podał piłkę Kostrzewie, ten w swoim stylu popędził kilka kroków, błyskawicznie zacentrował a Cyroń, napastnik nie zaliczający się w naszej ekstraklasie do wieżowców, wyskoczył "nad poziomy", wzorowo uderzył piłkę głową i owacjom nie było końca. Drugi gol również przedniej klasy. Józef Dankowski (spiker zaliczył go do rodziny Jacków) wziął rozbieg z własnego pola karnego, szedł środkiem boiska jak burza, i w końcówce wymienił piłkę z Iwanem, znalazł się przed Stawarzem i było 2-0. Wzorowa akcja, piękna bramka.

Trzeciej, jak wynika z protokołu, nie było, ale był jeszcze na boisku ktoś, kto postanowił zaprezentowac widowni wiele zagrań najwyższej europejskiej klasy – Andrzej Iwan. Takiej właśnie klasy były jego minięcia przeciwników, znakomite podania na dostartowanie, chytre zagrania. Ekstra – klasa. Gotowy piłkarz do reprezentacji. Widać p. Andrzej trenując solidnie zapomniał o ulgowej taryfie zajęć z krakowskich Błoń, zapomniały też jego mięśnie. Jego była więc druga połowa, pierwsza całego Górnika. A Lechia stanowiła jedynie przerywnik dla obydwu szczęśliwych dla niej części, bo minusem pachniało w powietrzu. Inna rzecz, że Lechia nie może się doczekać wizyty w klubie Pękali i powrotu do zdrowia Kupcewicza.

Stanisław Penar, Sport nr 179 z dnia 14.09.1987r