12.10.1966 - Vorwärts Berlin - Górnik Zabrze 2:1

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
12 października 1966 (środa)
PEMK 1966/67, rewanż 1/16 finału
Vorwärts Berlin 2:1 (2:1) Górnik Zabrze Berlin
Sędzia: Härviniemi (Finlandia)
Widzów: 25 000
Herb.gif
piepenburg 25
Nöldner 31
1:0
2:0
2:1


Lubański 38

Relacja

Kronika Górnika Zabrze

Zabrzańska drużyna wyjechała do Berlina na 4 dni przed spotkaniem, by tam przeprowadzić ostatnie przygotowania do meczu, który nie wyłonił ani zwycięzcy, ani pokonanego. Po 2:1 w Zabrzu, mistrz Polski przegrał w Berlinie 1:2 i o awansie do drugiej rundy zadecydować miało trzecie spotkanie. Natychmiast po zakończonym spotkaniu obie strony uzgodniły, że baraż rozegrany zostanie 26. października na Nepstadionie w Budapeszcie.

Program meczowy.

Kilka minut przed 18.30 na murawę weszli piłkarze obu drużyn na rozgrzewkę. Kiedy spiker przedstawiał poszczególnych aktorów, na widowni zrywały się gromkie brawa. Mecz rozpoczęli Berlińczycy. Od razu w bardzo ostrym tempie, toteż pod bramką górników powstało zamieszanie. W 5. minucie Vorwärts Berlin przeprowadził akcję prawą stroną boiska. Piłkę otrzymał od Noeldnera Piepenburg, ale strzelił ponad poprzeczką. Górnicy zamiast zwalniać i dokładnie rozgrywać, grali chaotycznie. Gomola raz po raz był w niebezpieczeństwie, a Oślizło musiał w ostatniej chwili interweniować. Szczególnie niemiłosiernie ogrywani byli boczni obrońcy. W 16. minucie niewiele brakowało, a wskutek złego zagrania Gwosdka padłaby pierwsza bramka. Dał się on w dziecinny sposób wymanewrować Nachtigalowi, który scentrował dokładnie pod nogi Noeldnera, stojącego jakiś metr przed bramką. Na szczęście czołowy snajper Vorwärts Berlin tym razem spudłował. Dwie minuty później znowu było gorąco pod bramką, gdy sędzia podyktował z odległości 25 metrów rzut wolny. Noeldner zagrał do Fraessdorfa, ale ten strzelił z mur graczy Górnika. W 19. minucie Niemcy zdobywają bramkę, jednak arbiter dopatrzył się spalonego. W dalszym ciągu Niemcy ostro atakowali, gdyż Pol i Szołtysik pozostawiali im dużą swobodę działania. Olek nie mógł ich wesprzeć, bowiem krył indywidualnie Noeldnera. Chodził za nim jak cień, starał mu się przeszkadzać i robił to z dużym powodzeniem. W 24. minucie górnicy mieli pierwszą swoją wielką szansę. Lubański ograł Ungera i pędził prawą stroną boiska. Równolegle z nim biegł Wilczek, będący na wolnej pozycji. Środkowy napastnik popełnił jednak błąd. Zamiast przekazać piłkę koledze - strzelił minimalnie obok słupka. W 25. minucie padła pierwsza bramka. Koerner podał idealnie do Piepenburga, a ten w zamieszaniu podbramkowym, nie będąc atakowany strzelił z woleja obok prawego słupka. Gdyby Gomola wcześniej zareagował, mógłby zażegnać niebezpieczeństwo. Potem zanotowano strzał Lubańskiego, zbyt lekki, aby zmusić do kapitulacji Zulkowskiego, i piąty z kolei korner dla Niemców. W 31. minucie Noeldner strzelił w zamieszaniu drugą bramkę. Od tego momentu górnicy jakby się ocknęli, przechodząc częściej do ataku. Grali składniej i wielokrotnie znaleźli się w dogodnych sytuacjach. W 38. minucie Szołtysik ograł Krampego i podał piłkę na wolną pozycję Lubańskiemu. Ten minął jeszcze Ungera i w pełnym biegi strzelił nie do obrony. W dwie minuty później Lubański znów miał okazję, ale spudłował. W 43. minucie Noeldner znowu trafił do siatki, ale na szczęście boczny arbiter wskazał, że był on na pozycji spalonej. Niewiele brakowało, a w ostatnich sekundach pierwszej części gry Ernest Pol wpisałby się na listę strzelców. Po ładnym zagraniu Wilczka z Lentnerem, Pol otrzymał piłkę na polu karnym. Polak był źle ustawiony i dlatego piłka poszybowała nad poprzeczką. Niemcy tym razem mogli mówić o szczęściu.

W drugiej połowie zabrzanie robili już zupełnie inne wrażenie. Przede wszystkim byli spokojniejsi, przez co ich gra stała się bardziej płynna. W 48. minucie Pol zagrał do Lubańskiego, wystawiając mu piłkę na wolną pozycję. W ostatniej chwili wybił ją spod nóg Fraessdorf. W dwie minuty później Lentner i Wilczek, przeprowadzili udany rajd, ale lewoskrzydłowy górników strzelił za lekko. Między 54. a 60. minutą obie drużyny mają szanse. Większe posiadał Vorwärts Berlin. Koerner będąc w idealnej pozycji, chybił o centymetry, podobnie jak Szołtysik, który po zagraniu z Lubańskim przeniósł z woleja piłkę nad poprzeczką. W 65. minucie Pol sprytnie wystawił Lubańskiego. Polak podciągnął niemal pod samą linię autową, ale gdy miał już scentrować, został ostro zaatakowany przez Ungera, na co sędzia nie zareagował. W chwilę później po kornerze Lentner strzelił ostro, jednak niecelnie, a za moment Wilczek przeniósł piłkę z woleja nad poprzeczką. W 78. minucie po zagraniu z Polem Lubański umieszcza piłkę w siatce. Arbiter jednak dopatruje się spalonego. Ostatnie 10 minut były niezwykle nerwowe. Wówczas to zderzyli się z wyskoku do górnej piłki Kuchta i Zulkowski, wskutek czego arbiter był zmuszony przerwać na dwie minuty grę. W tym okresie górnicy panowali już nad sytuacją i bardzo często byli bliscy upragnionego celu, to jest wyrównania. W 90. minucie gry, gdy wszyscy spoglądali już na zegarek spodziewając się końca, Lubański zagrał sprytnie z Wilczkiem. Ten ostatni został jednak sfaulowany niemal na linii pola karnego. Niemcy zrobili mur, a Lubański huknął jak z armaty, lecz trafił w któregoś z graczy i piłka wróciła w pole.

Po meczu trener Kalocsay powiedział, że piłkarzy grali zbyt nerwowo i to ich zgubiło, w dodatku boczni obrońcy, a w szczególności Olszówka, dawali się zbyt często ogrywać. Cieszył się jednak, że nie skończyło się tragicznie i wierzył, że w trzecim pojedynku Górnicy wywalczą awans, licząc na doping zarówno Węgrów i przyjezdnych Polaków.

Opuszczając Berlin członkowie Górnika byli weseli, zadowoleni z osiągniętego wyniku i tego, że dojdzie do trzeciego meczu. Jedynie opiekun zabrzan doktor Tadeusz Szlachta był zmartwiony, gdyż Kuchta, Florenski, Musiałek i Olek musieli mieć co najmniej 6-dniową przerwę w treningach.