12.11.1969 - Górnik Zabrze - Rangers FC 3:1

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
12 listopada 1969
Puchar Zdobywców Pucharów 1969/70, 1/8 finału
Górnik Zabrze 3:1 (2:0) Rangers FC Chorzów, Stadion Śląski
Sędzia: Joseph Hannet (Belgia)
Widzów: 80 000
Herb.gif HerbRangersFC.gif
Lubański 5
Szaryński 11

Lubański 87
1:0
2:0
2:1
3:1


Persson 55
Hubert Kostka
Henryk Latocha
Stanisław Oślizło
Stefan Florenski
Jerzy Gorgoń
Alfred Olek (46 Hubert Skowronek)
Erwin Wilczek
Zygfryd Szołtysik
Jan Banaś
Włodzimierz Lubański
Władysław Szaryński
SKŁADY Gerhard Neef
Kaj Johansen
John Greig
Ronnie McKinnon
Brian Heron
Jim Baxter
Willie Henderson
Andy Penman
Colin Stein
Willie Johnston
Örjan Persson
Trener: Géza Kalocsay Trener: David White
Bilet meczowy.

Relacja

Sport

Wysoka stawka uskrzydliła zabrzan

STADINON ŚLĄSKI. Górnik jest specjalistą od wygrywania ważnych spotkań. Wysoka stawka uskrzydla zabrzan, którzy z reguły w takich prestiżowych pojedynkach wznoszą się na wyżyny. Tym razem nie były to wprawdzie szczyty możliwości ośmiokrotnego mistrza, ale trudno mieć o to pretensje do górników. Wygrali w dobrym stylu ze słynną szkocką jedenastką, która - co tu ukrywać - zaprezentowała się jak z najlepszej strony, Po ostatnim kryzysie, jaki przeżywali rangersi, nawet David White nie oczekiwał takiej gry swoich podopiecznych.

Niełatwo było więc zmusić do kapitulacji Szkotów, którzy grali bardzo agresywnie szybko, ściśle kryli, nie pozwalali nawet na chwilę wytchnienia. Kiedy w 55 minucie Pearson w dość nieoczekiwanej sytuacji zdobył bramkę, pojedynek jeszcze bardziej się skomplikował. Wiadomo, że 2:1 nie dawało żadnej gwarancji wyjścia obronną ręką w bilansie dwu spotkań. Byłaby to zbyt skromna zaliczka, Na szczęście, górnicy wiedzieli o tym doskonale i kiedy w końcówce skonsolidowali swoje szeregi Lubański przypieczętował zasłużony sukces.

Były w tym spotkaniu dwa bardzo dla pomyślne okresy. Właśnie wspomniany moment tuż przed końcem, kiedy zabrzanie powiększyli zaliczkę nad Glasgow oraz pierwszy kwadrans. Wstęp był rzeczywiście imponujący. Górnicy rozpoczęli z takim rozmachem, iż wydawało się, że zmiotą przeciwnika z boiska. W 5 min. po raz pierwszy 70 tysięcy widzów zerwało się z miejsc. Lubański wystartował jak burza do prostopadłego podania Szołtysika, w pełnym biegu minął Gregia i z bardzo ostrego kąta posłał piłkę do siatki. Ale jeszcze większego wyczynu dokonał w 11 min. Szaryński. Bramkę, którą zdobył kapitalnym strzałem pod poprzeczkę można tylko porównać z kapitalnym golem strzelonym w Kijowie przez Szołtysika. Neef usiłował jeszcze ratować sytuację, ale piłka przekroczyła linie i protesty Szkotów były nieuzasadnione. Dla wszystkich obserwatorów aż nadto widoczne było, że piłka znalazła się przynajmniej pół metra za linią.

Takie przebiegu wydarzeń nikt nie oczekiwał. 11 minut gry - i 2:0! Gdyby zabrzanie “poszli za ciosem” mogli już wczoraj zapewnić sobie awans do następnej rundy. Ale nawet prowadząc 2:0 czuli respekt przed rywalem. Zwolnili więc tempo, starali się opanować środkową strefę boiska. Nie była to sprawa łatwa, ponieważ rangersi zaczęli grać jeszcze ostrzej. Ich pressing okazał się skutecznym lekarstwem na rozpędzonego Górnika. Goście zaczęli stopniowe przejmować inicjatywę, a dwa strzały (Johnston w 30 min. i “główką” Hendersona w 34 min.) stanowiły poważne ostrzeżenie dla górniczej defensywy. Dopiero przed samą przerwą podopieczni trener Kalocsaia odzyskali rytm z pierwszego kwadransa i efektem był strzał w poprzeczkę (Banaś).

Obiecująco rozpoczęła się również druga część, przede wszystkim dzięki doskonale wczoraj usposobionemu Lubańskiemu. Dwa jego rajdy mogły się zakończyć zdobyciem dalszych bramek. w 46 min. jego intencji nie zrozumieli jednak koledzy z przedniej linii, a w 48 min. nie popisał się arbiter. Faul McKinnona na Lubański to ewidentna jedenastka. Belgijski arbiter, p. Hannet uznał, że interwencja była zgodna z przepisami. Był to o oczywisty prezent dla Szkotów. Zresztą w kilku innych sytuacjach nasz stary znajomy (prowadził mecz Anglia - Polska 1:1 w Liverpoolu) większą sympatią darzył gości. Jakoś nie mamy ostatnio szczęścia do obiektywnych arbitrów.

Wspomnieliśmy o Lubańskim. Włodek grał o wiele lepiej, niż w niedzielę z Bułgarią. Tym razem angażował się w walkę, był szybki, zdecydowany. Kilka jego akcji znamionowało wysoką klasę. Niestety, nie miał on pełnowartościowych partnerów i mógł liczyć tylko na siebie. Banaś sprawił wielki zawód, a Szółtyski w pojedynkach z wysokim McKinnonem i Greigiem był bez szans. Tymczasem koledzy bardzo często adresowali do niego wysokie piłki, które, rzecz jasna, stawały się łupem szkockich obrońców.

W drugiej linii najmniej pretensji można mieć do… Olka. Sęk jednak w tym, że występował tylko do przerwy. Trener Kalocsai uważał widocznie, że agresywny Skowronek będzie bardziej przydatny w grze ofensywnej od Olka, ale przewidywania te nie sprawdziły się. Z czwórki obrońców najlepiej grał Oślizło. Wygrywał większość pojedynków o górne piłki, we właściwym momencie stopował Steina i Johnstona. Kostka znów pokazał się z jak najlepszej strony, a obrona “główki” Hendersona zjednała mu powszechne uznanie. Ale czy nie był trochę bez winy przy utracie bramki?

Jak grał Rangers? Wspomnieliśmy już o metamorfozie ulubieńców Glasgow. Szkoci tworzyli bardziej scementowany kolektyw, w którym pełnym blaskiem jaśniały gwiazdy Hendersona, Baxtera, Greiga. Sławny Baxter, który ostatnio siedział na ławce rezerwowych, był prawdziwym dyrygentem zespołu. Henderson sprawiał naszym obrońcom znacznie więcej kłopotu od reklamowanego Steina. Dobrze grał Greig. W sumie Szkoci reprezentowali się z jak najlepszej strony i fakt, że Górnik wygrał 3:1 wystawia mu tylko dobre świadectwo. Trzeba bowiem wziąć pod uwagę fakt, iż pięciu górników występowało w niedziele przeciwko Bułgarii i trudy tego pojedynku dały się poważnie odczuć. Widać to było najlepiej po Latosze, który w Warszawie grał znakomicie, a wczoraj był wyraźnie niedysponowany.

Z najwyższym uznaniem trzeba napisać o publiczności. Wzorowe zachowanie kibiców, sportowa postawa, kulturalny doping, stanowiły piękną oprawę tego efektywnego widowiska. A więc podwójne brawa: dla piłkarzy Górnika i dla jego zwolenników.

STANISŁAW PENAR, Sport Nr 135 (3221), Czwartek, 13 listopada 1969 r.