13.03.1976 - Górnik Zabrze - Widzew Łódź 2:0

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
13 marca 1976
1. liga 1975/76, 18. kolejka
Górnik Zabrze 2:0 (0:0) Widzew Łódź Zabrze, stadion Górnika
Sędzia: Marian Środecki (Wrocław)
Widzów: 15 000
Herb.gif HerbWidzewLodz.gif
Szarmach 63
Popowicz 69
1:0
2:0

Piotr Gajda
Lucjan Kwaśny
Jerzy Gorgoń
Henryk Wieczorek
Zygmunt Bindek
Zygfryd Szołtysik
Ireneusz Lazurowicz
Adam Popowicz
Stanisław Gzil
Andrzej Szarmach
Maksymilian Kluger (46 Joachim Hutka)
SKŁADY
Stanisław Burzyński
Zdzisław Kostrzewiński
Paweł Janas
Andrzej Grębosz
Andrzej Możejko
Tadeusz Błachno (12 Ryszard Kowenicki)
Zbigniew Boniek
Andrzej Pyrdoł
Zdzisław Rozborski
Henryk Dawid
Tadeusz Gapiński
Trener: Andrzej Gajewski Trener: Leszek Jezierski

Relacja

Sport

Górnik coraz groźniejszy

Zabrze.- Prawdę mówiąc byliśmy zawiedzeni. Dlaczego? A no dlatego, że więcej spodziewaliśmy się, przede wszystkim po Widzewie. W Szczecinie trzy bramki, w Łodzi to samo- tu pochwały, tam wyrazy uznania, w sumie wysokie oceny i opinia jednej z najciekawszej drużyny sezonu. A w Zabrzu nic z tych rzeczy, porażka i koniec serii trwającej od września. Trener Jezierski, współtwórca wszystkiego, co ostatnio Widzew zrobił w naszym futbolu miał na usprawiedliwienie dwie rzeczy: braku w obrobię Chodakowskiego, a po pierwszych minutach także Błachny, którego w zabrzańskiej borowinie pokręciły korzonki nerwowe. Pierwszego zastąpił Grębosz, o którym wiadomo ,że obrońcą bywa tylko z konieczności. W roli drugiego próbował wystąpić Kowenicki, zdaje się, że po dolegliwości nogi jeszcze nie zupełnie przygotowany do gry. Czy to mogło mieć wpływ na postawę całości? Może i tak, ale na pewno nie decydujący o ogólnej ocenie zespołu, która- obojętnie jak nań patrzeć- nie może być budujący. Na dobrą sprawę Widzew miał trzy silne atuty , co uwzględniając sobotnie walory Górnika nie mogło przynieść innego rezultatu i tak zresztą szczęśliwego dla Łodzian. Dalece od wniosków podejmowanych na podstawie jednego tylko meczu wyrażamy opinię, że Widzew czeka jeszcze sporo, wytrwałej roboty zanim stanie się zespołem autentycznie dojrzałym.

Górnik gra z meczu na mecz lepiej, a ci, którzy postawili nad nim krzyżyk, gdy się dyskutowało nad czołówką, mogą się w niedalekiej przyszłości mieć z pyszna.. Nie gra Fischer, ciągle czeka na prawo startu Deja, a mimo to Górnik w trzech meczach i to nie z byle kim zdobywa cztery punkty. Zabrzanie znów mają mocną obronie w której Gorgonia i Wieczorka coraz skuteczniej wspiera nadal rozwijający się Bindek. W drugiej linii młodzieżowo usposobionego Szołtysika bardzo dobrze uzupełnia Lazurowicz. Tylko z atakiem kłopot, nawet najbardziej natchniony Szarmach w pojedynkę nic nie zdziała jeśli będzie miał tak dysponowanych partnerów jakimi w sobotę byli Glik i Kluger. Ciekawą postacią wydaje się młody Hutka, może więc śmielej z niego korzystać? …

A propos Szarmach. Dwa tygodnie temu piłkarskie Zabrze nie mogło się pogodzić z fuszerką tego zawodnika, demonstrowaną w spotkaniu z Ruchem. Później była męska rozmowa z trenerem Górskim i całkiem inna gra w Tychach. Ale futbol do którego Szarmach nas wcześniej przyzwyczaił, oglądaliśmy dopiero w sobotę. Pracował jak trzeba, walczył, umiał się uwolnić i celnie strzelać, a w razie potrzeby także i nagrać. W 63 min. strzelił przytomnie pięknym wolejem bramkę, sześć minut później znów posiał zamęt na przedpolu Łodzian, ściągnął na siebie przeciwników, wystawił idealnie pozbawionego opieki Popowicza, a ten spokojnie, mając czas na to, żeby robić z piłką co mu się podobało, skierował ją do siatki.

Co należy wiedzieć o przebiegu spotkania? Już w pierwszej połowie nadmiernie ostrożny Widzew, jakby usztywniony świadomością tego, że się od niego oczekuje zwycięstwa w Zabrzu powinien ponieść karę. Parokrotnie kotłowało się na przedpolu Burzyńskiego, zawsze w decydującym momencie brakowało zabrzanom precyzji. Dzięki temu konto przeciwnika pozostawało czyste. Zaraz po przerwie, Górnik nadał akcją jeszcze większego rozmachu i już w 48 min. mógł prowadzić 1;0, ale Gzil z Szołtysikiem w znakomitej sytuacji popsuli dynamicznie rozpoczętą akcję. To był okres wyraźnej supremacji Zabrzan i chociaż Burzyński z Janasem oraz Bońkiem jak mogli starali się zrównoważyć zalety przeciwnika to jednak nie byli w stanie odwrócić złego losu. Mógł on być dla gości znacznie gorszy, gdyby Popowicz wykazał więcej dojrzałości w sytuacji sam na sam z bramkarzem i gdyby Burzyński nie obronił w kapitalnym stylu strzału Bindka.

W sumie zasłużone zwycięstwo Górnika poniesione w meczu, który- ze względu na słabszą niż powszechnie oczekiwano postawy jednego z rywali- mógł otrzymać tylko dwie gwiazdki.

Janusz Jeleń, Sport nr 51 z dnia 15.03.1976r