13.03.2013 - Autor historycznego gola stawia na remis

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj

18 października 1998 roku Górnik wygrał w stolicy z Legią 1:0 po golu w 90. minucie Tomasza Sobczaka. To było ostatnie zwycięstwo wyjazdowe zabrzan ze stołecznym zespołem, za którym stał nieco już zapomniany Sobczak.

Bohater wydarzenia sprzed 15 lat jest teraz drugim trenerem IV-ligowego Górnika 09 Mysłowice, ale nadal darzy sporym sentymentem zabrzański klub. O historycznej bramce w stolicy mówi tak: - To są rzeczy miłe, które pamięta się bardzo długo. A jak padła ta bramka? O ile pamiętam, to Michał Probierz po rogu wrzucał piłkę i z woleja trafiłem do siatki. Wcześniej miałem sytuację "sam na sam", ale jej nie wykorzystałem - wspomina popularny "Sopel".

Czy następcy Sobczaka znajdą sposób na warszawski zespół, który na swoim boisku nie bardzo niegościnny dla Górnika? - W końcu Górnik musi wygrać na boisku Legii, ale czy stanie się to już teraz? Legia ma skład, który pozwala jej na walkę o mistrzostwo Polski. Ale wiosnę rozpoczęła od porażki i remisu, dopiero w trzecim meczu, z Podbeskidziem, przyszło zwycięstwo. Z kolei Górnik rozpoczął wiosnę bardzo dobrze, wygrana z Piastem, ale potem były dwie porażki. Jest mały dołek, ale nie ma co wpadać w panikę. Będzie dobrze. Nie ma wprawdzie już Arka Milika, ale są inni, którzy go zastąpią. Jak tylko mam czas to oglądam Górnika w telewizji i mu kibicuję. Sentyment na pewno pozostał. Interesuję się także innymi klubami, w których występowałem. A jest ich sporo - dodaje Sobczak, który ma swój typ na piątkowe spotkanie w stolicy. - Chciałbym bardzo, by Górnik wygrał, ale rozum mi podpowiada, że będzie remis. Myślę, że 1:1.

Z Sobczakiem, który dla Górnika strzelił 3 gole w ekstraklasie, wiąże się ciekawa anegdota. W 1997 roku, po jednym z kompletnie nieudanych meczów zabrzan wściekły prezes Stanisław Płoskoń spytał swoich piłkarzy, czy wszyscy uważają, że powinni grać w I lidze. Tylko Sobczak podniósł wówczas rękę i przyznał, że brakuje mu kwalifikacji do miana pierwszoligowca... - Tak było, zaś prezes Płoskoń to była w tamtym okresie barwna postać - śmieje się na koniec były napastnik Trójkolorowych.