13.09.1959 - Polonia Bytom - Górnik Zabrze 0:2

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
13 września 1959
1. liga 1959, 17. kolejka
Polonia Bytom 0:2 (0:2) Górnik Zabrze Bytom
Sędzia: Koczner (Gdańsk)
Widzów: 30 tyś.
HerbPoloniaBytom.gif Herb.gif
0:1
0:2
Kowal 19
Czech 43
(1-3-2-5)
Edward Szymkowiak
Józef Dymarczyk
Aleksander Olejniczak
Bogusław Widawski
Józef Wieczorek
Ryszard Grzegorczyk
Wacław Sąsiadek
Jan Liberda
Henryk Kempny (46. Stanisław Krasucki)
Norbert Pogrzeba
Jerzy Jóźwiak
SKŁADY (1-3-2-5)
Joachim Szołtysek
Antoni Franosz
Stefan Florenski
Henryk Hajduk
Jan Kowalski
Marian Olejnik
Edward Jankowski
Erwin Wilczek
Edmund Kowal
Ernest Pol
Henryk Czech
Trener: Adam Niemiec Trener: Janos Steiner

Relacja

Przegląd Sportowy

Polonia przekonała się że Górnik jest naprawdę kandydatem na mistrza ligi.

Rekordową ilość motocykli zaparkowano w niedzielę przed stadionem w Bytomiu. Było także wiele samochodów osobowych, wiele ciężarówek. Chyba połowę 30 – tysięcznej widowni stanowili kibice Górnika, którzy wybrali się do Bytomia, aby dopingować swoich kandydatów na mistrza. Do dopingu nie mieli jednak specjalnej okazji, bowiem zwycięstwo ich pupilów ani przez moment nie podlegało dyskusji i mecz toczył się przy jednostronnej przewadze gości. Kibice Górnika mogli zatem spokojnie obserwować bieg wydarzeń, oszczędzając gardła na inną okazję.

Górnik napotkawszy w tym spotkaniu przeciwnika jeszcze od siebie wolniejszego i bynajmniej nie bojowego, grał pierwszorzędnie przez cały mecz. Po przerwie, choć akcje Górnika prowadzone już były w wolniejszym tempie, i wtedy jednak były one jeszcze za szybkie dla piłkarzy Polonii. Można by nawet powiedzieć, że chociaż po przerwie Górnik nie zdobył bramki, to jednak w tej części posiadał jeszcze większą przewagę, niż w pierwszych 45 minutach.

Cała jedenastka lidera rozegrała bardzo dobry mecz, uważny, spokojny i w pewnym stylu. Formacją popisową był napad, którego kilka zagrań było najwyższej marki. Piłka wędrowała, jak na sznurku, od nogi do nogi, a piłkarze Polonii musieli tylko przyglądać się temu niemal bezradnie. Przy odrobinie większym szczęściu w strzałach, Górnik mógł ten mecz wygrać znacznie wyżej 4:0, a nawet 5:0. Dwukrotnie Jankowski nie wykorzystał stuprocentowych pozycji, nie potrafiąc strzelić do pustej już bramki (51 i 75 minuta).

Spotkanie było nieco bezbarwne, gdyż jak już się wyżej rzekło, nader jednostronne. Mogło one nabrać rumieńców jedynie wówczas, gdyby Polonia dysponowała także groźnym przebojowym atakiem. Że tak jednak nie było, świadczy najlepiej fakt iż w czasie przerwy trener Polonii Niemiec zdecydował się na zastąpienie bardzo słabego Kempnego – Krasuskim. Wprawdzie Krasuski nie błysnął żadna klasą, jednak wymiana ta była o tyle celowa, że przynajmniej zaniechano grania wyłącznie na środkowego napastnika.

Zapracowani po uszy obrońcy i pomocnicy Polonii, nie mogli nawet myśleć o konstruktywnym podawaniu piłek do napadu. Hasło naczelne i jedyne brzmiało: wybić piłkę tylko spod własnej bramki. Toteż na środku boiska buszowali zupełnie swobodnie pomocnicy Górnika, raz po raz skierowując piłkę do przodu.

Lider wygrał w stylu godnym lidera, natomiast Polonia swą niedzielną postawą absolutnie nie uzasadniała tak wysokiej pozycji w tabeli pierwszej ligi. Zespół bytomski, wydaję się, nie wytrzymał kondycyjnie trudów mistrzostw, grając w drugiej rundzie rozgrywek grubo, grubo gorzej niż na wiosnę.

Ernest Pohl znowu nie strzelił bramki, ale był on chyba najlepszym graczem na boisku. Każde jego zetknięcie się z piłką znamionowało wysoką klasę. Spośród dobrze grających Górników na szczególne wyróżnienie zasłużyli jeszcze Kowal i Olejnik. Z zespołu bytomskiego wyróżniamy pracowitego Grzegorczyka.

Z.D., Przegląd sportowy nr 165, 14 września 1959 r.

Linki zewnętrzne