13.11.1966 - Górnik Zabrze - Szombierki Bytom 3:1

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
13 listopada 1966
1. liga 1966/67, 11. kolejka
Górnik Zabrze 3:1 (1:1) Szombierki Bytom Zabrze, stadion Górnika
Sędzia: Eksztajn (Warszawa)
Widzów: 4 000
Herb.gif HerbSzombierkiBytom.gif
Lentner 22

Lubański 46
Lubański 55
1:0
1:1
2:1
3:1

Golly 41
Hubert Kostka
Norbert Gwosdek
Stanisław Oślizło
Jan Kowalski
Rainer Kuchta
Zygfryd Szołtysik
Alfred Olek
Erwin Wilczek
Włodzimierz Lubański
Ernest Pol
Roman Lentner
SKŁADY Ochman
Cygan (46. Wieczorek)
Kliński
Hajnisz
Strzelczyk
Wilim II
Golly
Mandziara
Wilim I
Stanek
Nowak

Relacja

Kronika Górnika Zabrze

Forma Górnika wzrastała bardzo szybko i było to widoczne w meczu z lokalnym rywalem. W pierwszej połowie ataki skrzydłami przeprowadzali Lentner i Olek, ale napastnicy Lubański i Pol na grząskim terenie pokrytym śniegiem mieli problemy z oddaniem skutecznego strzału. Sztuka ta udała się w 22. minucie Lentnerowi i niespodziewanie Gollemu w 41. Druga połowa wyglądała zdecydowanie lepiej jednak bramki strzelali już tylko górnicy. W 46. minucie Lubański po wrzutce Lentnera głową zdobył swoją pierwszą bramkę. Drugą dołożył natomiast strzelając między nogami bramkarza Szombierek.

Sport

Ćwierćfinał PKME w pełni realny

ZABRZE. - Na stadionie Górnika nie doszło do niespodzianki. Ogromna ambicja i nieustępliwość Szombierek nie wystarczyła im nawet na nawiązanie równorzędnej walki Mistrz Polski odniósł łatwe zwycięstwo, które nie było ani przez chwilę poważnym zagrożeniem. Kibice Szombierek nie mieli jednak do swej drużyny pretensji. Dała ona z siebie wszystko, grając o wiele lepiej niż w ostatnich ligowych występach. Nie jej wina, że Górnik był wczoraj nie do pobicia!

Rzecz godna szczególnego podkreślenia: boisko w Zabrzu znajdowało się w wyjątkowo fatalnym stanie (śnieg, grudy śniegu, śliska nawierzchnia) a jednak nie przeszkodziło to górnikom w zademonstrowaniu futbolu na najwyższym poziomie. Były w nim szybkie i pomysłowe kombinacje, były wysokiej klasy zagrania indywidualne, wzorowa współpraca wszystkich formacji i zawodników. Najbardziej jednak znamienne, że górnicy nie stosowali ani przez chwilę ulgowej taryfy. Przez 90 minut grali i walczyli na pełnych obrotach, tak, jak wymaga tego ich trener, dr Kalocsai. Walka na całej szerokości i długości boiska, jest podstawą wytyczną jego poleceń taktycznych. Wczoraj górnicy przykładnie realizowali te jego wskazania i m. in. dlatego gra ich zrobiła tak duże wrażenie.

Z kondycją mistrz Polski nie miał najmniejszych problemów. Drugą część meczu górnicy rozegrali z dużo większym rozmachem, niż pierwszą. Szybkie do przerwy tempo zostało wydatnie wzmocnione bez najmniejszych trudności. Szybciej rozgrywano piłkę, szybciej wychodzono na pozycję, płynniej i precyzyjniej operowano prostopadłymi podaniami. Wszyscy dysponowali wystarczającym zasobem sił, by grać tak do końcowego gwizdka.

Stwierdzamy to wszystko z niemałą radościa. Patrzyliśmy bowiem na wczorajszy mecz nie tylko przez pryzmat ligowych punktów. Interesowały nas w równej mierze szanse i możliwości Górnika w najbliższym występie PKME przeciwko Czerweno Zname w Sofii. Przekonaliśmy się do możliwości, te są bardzo duże. Pewne jest w każdym razie, że o jakimkolwiek kryzysie formy górnikó nie ma mowy. Pewne jest również, że do meczu z Czerweno Zname przystąpią oni lepiej przygotowani, niż do pierwszego spotkania z berlińskim Vorwaertsem. Postawa z Szombierkami była najlepszym tego dowodem. Zabrzanie grali tak, jak gdyby mecz nie odbywał się w drugiej połowie listopada, a w pierwszej połowie maja. Chęć do gry , świeżość, szybkość i kondycja, były u nich godne najwyższego uznania.

Kilka jeszcze słów o przebiegu meczu. Górnicy przejęli z miejsca inicjatywę i mogli już w 10 min. prowadzić 1:0. Szołtysik nie wykorzystał jednak stuprocentowej pozycji i z trzech metrów strzelił w bramkarza Szombierek Ochmana. W 22 min, większą przytomność umysłu wykazał Lentner. Otrzymał od Pola idealne podanie, który wykorzystał bez pudła.

Zabrzanie mieli następnie trzy dalsze dobre okazje podwyższenia wyniku, ale Lubański, Lentner i Pol, albo strzelali niecelnie, albo na przeszkodzie stawał bramkarz Szombierek, Ochman. Szombierki operowały jedynie wypadami. Jeden z nich w 44 min. przyniósł im nieoczekiwane wyrównanie. Zdobył je Golly główką z dośrodkowania Nowaka, nie bez winy bramkarza Kostki.

Druga połowa przyniosła popis zabrzan. Już w 46 min. było 2:1, Lentner wykonał precyzyjny rzut wolny z lewej flanki, po którym Lubański skierował piłkę głową obok wybiegającego Ochmana do siatki. W 9 minut później Lubański ustalił wynik meczu. Poszedł na przebój, minął kilku graczy Szombierek i z ostrego kąta strzelił płasko do siatki. Była to piękna akcja, za którą Lubański otrzymał huczne oklaski. Od tej chwili zabrzanie opanowali całkowicie boisko, demonstrując piękne zagrania i kombinacje. Było też dużo strzałów na bramkę, ale wszystkie niedostatecznie celne lub mało plasowane.

W tym względzie gra zabrzan pozostawiała dużo do życzenia i to był właściwie mankament w ich wczorajszym koncercie. Poza tym nic im nie można zarzucić. Drużyna bez słabych punktów(patrz noty), jeśli przymkniemy oczy na dwa błędy obrony w ostatnich pięciu minutach, które zakończyć się mogły utratą bramek. Były to jednak błędy wynikające w dużym stopniu ze śliskości terenu co usprawiedliwia częściowo defensorów Górnika.

W Szombierkach podkreślić trzeba doskonałą grę Klińskiego i Nowaka. Bardzo dobrze i szczęśliwie bronił Ochman. Poniżej oczekiwać wypadł natomiast Wilim I, który był mało widoczny i nieproduktywny. Szombierki miały poza tym w zespole dwóch graczy chorych (!). Z grypą mianowicie przystąpili do gry Cygan i Strzelczyk. Cygan opuścił po przerwie boisko, natomiast Strzelczyk męczył się do końca. Dziwne tylko, że kierownictwo drużyny i trener Suchy zgodzili się na ich występy.

Po meczu powiedzieli:

Dr G. KALOCSAI: "Bardzo jestem zadowolony z gry Górnika. Tak właśnie musimy grać zawsze jak dzisiaj. Nikogo nie wyróżniam, wszyscy stanęli na wysokości zadania. Podobały mi się Szobmierki. Bardzo dobry zespół"

HENRYK SUCHY: " Wygranie z tak grającym Górnikiem przerastało nasze możliwości. Uważam jednak, że gdyby nasz atak grał bardziej zdecydowanie, moglibyśmy zremisować"

(TB), Nr 135 (2752) Poniedziałek, 14 listopada 1966 r.