14.04.1985 - Górnik Zabrze - Bałtyk Gdynia 1:0

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
14 kwietnia 1985, godzina 19:00
1. liga 1984/85, 21. kolejka
Górnik Zabrze 1:0 (1:0) Bałtyk Gdynia Zabrze, stadion Górnika
Sędzia: Wacław Kacałko (Wrocław)
Widzów: 12 000
Herb.gif HerbBaltykGdynia.gif
Zgutczyński 11 1:0
Yellow card.gif Filipczak
Eugeniusz Cebrat
Bogdan Gunia
Józef Dankowski
Joachim Klemenz
Marek Kostrzewa
Marek Majka
Waldemar Matysik
Ryszard Komornicki (Werner Leśnik)
Andrzej Zgutczyński
Andrzej Pałasz
Ryszard Cyroń (Marek Piotrowicz)
SKŁADY Czyżniewski
Sieradzki
Walczak
Gierszewski (Konkolewski)
Cirkowski
Miszewski
Witowski
Piotr Rzepka
Przygodzki
Filipczak
Kałużny
Trener: Hubert Kostka Trener: Jan Pieszko

Relacja

Program meczowy.

Sport

Sto okazji – jedna bramka.

ZABRZE. Nokturn zapowiadał się na spacerek zabrzan, którzy znając już wyniki rozstrzygniętych wcześniej spotkań, wiedzieli, że nawet remis gwarantuje im powrót na fotellidera. Górnik szybko zdobył bramkę, po akcji rozpoczętej przez Kostrzewę, następnie rozprowadzonej przez Cyronia i zakończonej bezwlędnym uderzeniem Andrzeja Zgutczyńskiego, który nie... poznał swoich eks kolegów i sam ich „załatwił”. W 14 minucie znów przed szansą stanął młodziutki Cyroń, ale Czyzniewski okazał się sprytniekszy, w 25 minucie Matysik idealnie w uliczkę wypuścił Pałasza i też nic z tego. Wreszccie w 38 min. – Zgutczyński obslużył Cyronia a ten z kilku metrów trafił w słupek. Kibice chwytali się za głowę. Jak można, jak można – zadawali pytania. Okazało się, że jednak można, a reaczej nie mozna wykorzystać tak wybornych sytuacji. Goście rzadko przedzierali się przez bramkę Cebrata. Zdziwić może wysoka nota, jaką mu przyznaliśmy. Jest to po prostu nota całego zespołu.

Druga część rozpoczęła się od popisu Andrzeja Pałasza. Grał w drugiej odsłonie kapitalnie. Z łatwością mijał przeciwników, ogrywał ich różnymi sztuczkami technicznymi, wręcz idealnie podawał. Cóż jednak z tego, skoro zabrakło...tłumacza i wiele jego wyśmienitych akcji i intencji poprostu nie zostało zrozumianych przez kolegów, szczególnie zaś przez Cyronia, który nie miał w tym meczu szczęścia. Tymczasem Bałtyk zaczął grać coraz śmielej, uzyskał pierwsze kornery (przed przerwą nie miał żadnego). Im bliżej końca, tym bardziej zaczęto nawet obawiać się o wynik. Wiadomo, licho nie śpi, zwłaszcza w takich meczach, w których ma się sto okazji. Dwukrotnie z wolnych groźnie strzelał Walczak, ale to wszystko nic w porównaniu z końcówką, w której Leśnik trafił w Czyżniewskiego, Gunia dokonał podobnej sztuki. I znów były znakomite były podania Pałasza, rozrywające szyki obronne gdynian, o co zresztą była bardzo trudno. Wysztko skończyło się pomysli gospodarzy, jeden ze zwolenników nowego lidera nie wytrzymał jednak i już wcześniej wylądował w karetce pogotowania. A kandydatów mogło być znacznie więcej, bo nerwówka była ogromna.

Sport Nr. 73 (6864), poniedziałek 1985.04.15