14.06.1958 - ŁKS Łódź - Górnik Zabrze 4:1

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
14 czerwca 1958 (niedziela)
1. liga 1958, 11. kolejka
ŁKS Łódź 4:1 (3:1) Górnik Zabrze Łódź
Sędzia: Kulczyk (Sosnowiec)
Widzów: 30 000
HerbLKSLodz.gif Herb.gif
Szymborski 9

Soporek 31
Szymborski 33
Kowalec 76
1:0
1:1
2:1
3:1
4:1

Lentner 22

Henryk Szczurzyński
Józef Walczak
Henryk Szczepański
Antoni Stusio
Wiesław Jańczyk
Robert Grzywocz
Leszek Jezierski
Stanisław Baran
Henryk Szymborski
Władysław Soporek
Kazimierz Kowalec
SKŁADY
Józef Kaczmarczyk
Rajnhold Dworaczek
Stefan Florenski
Henryk Hajduk
Henryk Czech
Jan Pieczka
Henryk Szalecki
Edward Jankowski
Roman Lentner
Ginter Gawlik
Marian Olejnik
Trener: Władysław Król Trener: Zoltán Opata

Relacja

Sport

ŁÓDŹ. Trzy bramki ŁKS zdobył ze strzału głową, a jej autorami byli Szymborski i Baran. Jest to rzadki wypadek w spotkaniach ligowych i jedyny ewenement sobotniego spotkania. ŁKS wygrał co prawda zasłużenie, lecz w meczu, w którym 3 kwadranse były obustronnym popisem nudy i ślamazarności.. Górnik wystąpił z 4 rezerwowymi, bez kontuzjowanych Fojcika i Kowala, bez zawieszonego Pohla. Ten zlepek nie był w stanie przeciwstawić się skutecznie gospodarzom Był wprawdzie taki moment w pierwszej połowie zawodów, gdy po strzeleniu wyrównującej bramki przez Lentnera górnicy ostro ruszyli do ofensywy, ale ten zryw trwał dosłownie parę minut i znów łodzianie panowali na boisku.

Górnicy całkiem bezwolnie pozwolili dyktować sobie styl i metodę tej walki. Na nic zdały się pojedyncze rajdy Jankowskiego lub Lentnera. Obaj dobrze usposobieni, nie mieli jednak zrozumienia u partnerów. Gawlik w roli kierownika napadu był zupełnym nieporozumieniem. Częściej też widzieliśmy go wspierającego linie defensywne zabrzan, niż w roli napastnika.

Bezpośrednio z Łodzi górnicy odjechali autokarem do Kutna, gdzie wsiedli do pociągu paryskiego. W takim stanie, w jakim zaprezentowali się w sobotę nie mają czego szukać na za granicznych boiskach i z prawdziwą trwogą oczekujemy relacji z ich występów.

Zgodnie z tradycją, obowiązującą od szeregu tygodni, po pierwszej niezłej połowie napad ŁKS-u w drugiej dosłownie stanął i tylko obaj skrzydłowi usiłowali wkraczać na pole karne przeciwników. Ospałość i powolność łódzkiego ataku uchroniła niezbyt dobrze dysponowanego Kaczmarczyka przed ciężkimi komplikacjami. Co by się jednak chciało powiedzieć krytycznego o grze ŁKS-u pozostaje faktem, że zarobił on znów 2 punkty i zdołał utrzymać swoją czołową pozycję w tabeli.

(W.K.), Sport nr 72 z dnia 16.06.1958r.

Przegląd Sportowy

W Łodzi grano "głową". Pech strzałowy ŁKS i szczęście Kaczmarczyka uchroniły zabrzan od wielkiej klęski.

Zgodnie z przewidywaniami mecz był ciekawy i stał na dobrym poziomie. Co prawda grę godną czołowych ligowców obserwowaliśmy tylko w pierwszej połowie, ale i druga znacznie słabsza część mecz obfitowała w szereg krótkich spięć pod bramką Ślązaków. Górnicy przyjechali do Łodzi z głębokimi rezerwami, gdyż obok Fojcika i Pohla w ich drużynie zabrakło także Kowala i Franosza. W tej sytuacji zabrzanie nie mogli myśleć o prowadzeniu otwartej gry. Siłą rzeczy musieli zastosować wzmocnienie własnej defensywy. Kierownik ataku śląskiego Gawlik bez przerwy trzymał się tyłów i operował w głębi pola, podobną rolę spełniało także na przemian dwóch łączników i skrzydłowych. Pomimo takiego "muru" Górnika łodzianie już w 9 minucie zdobyli prowadzenie. Piłkę scentrował Soporek, a Szymborski z bliskiej odległości główką przeniósł ją nad Kaczmarczykiem, zdobywając pierwszą bramkę W 22 minucie Lentner Szybko wyszedł do podania w uliczkę i po ograniu po drodze Szczurzyńskiego, strzelił do pustej bramki wyrównując na 1:1. Zdobyta przez Lentnera bramka zachęciła gości do dalszych ataków, co w poważnym stopniu rozluźniło ich formacje defensywne. Był to poważny błąd taktyczny Ślązaków. ŁKS w mig wykorzystał luki w obronie rozciągając grę na skrzydła. W 31 minucie grający pierwsze skrzypce w ataku gospodarzy Jezierski, pędził z piłką wzdłuż linii, a kiedy zbliżał się do niego Hajduk, łodzianin z pełnego biegu posłał piłkę w pole karne.. Nieobstawiony Soporek dokonał tylko formalności, kierując nieuchronnie główką piłkę do siatki. W 2 minuty później również z dośrodkowania Jezierskiego podobną bramkę zdobył Szymborski. Po zmianie stron początkowo odnosiło się wrażenie, że obydwie strony mają dość gry i są z wyniku zadowolone. Przede wszystkim ustał napór łodzian. Gra się nieco wyrównała. Dopiero po 20 minutach łodzianie ponownie ruszyli na bramkę Kaczmarczyka. Napastnicy raz po raz przedostawali się na najbliższe sąsiedztwo Kaczmarczyka i tylko dzięki nieudolności strzałowej łodzian bramkarz Górnika nie musiał wyjmować piłki z siatki. Szczęście przyszło dopiero w 76 minucie kiedy Kowalec otrzymał podanie i z pełnego biegu przyziemnym strzałem zdobył czwartą bramkę. Od tego momentu łodzianie bez przerwy przesiadywali w polu karnym zabrzan, ale mimo takiego oblężenia nie byli w stanie zdobyć się na skuteczny strzał. Zabrzanie muszą być zadowoleni z takiego obrotu sprawy, gdyż tylko szczęście, które sprzyjało Kaczmarczykowi, uchroniło ich od wyższej porażki. W drużynie łódzkiej najlepiej zagrali Szczepański w obronie, Grzywocz w pomocy, oraz Jezierski i Szymborski w ataku. W drużynie pokonanych na wyróżnienie zasługują Lentner i Szalecki w ataku, oraz na tle słabo grających bocznych obrońców rezerwowy stoper Dworaczek. Nieźle także grał Czech, który w 73 minucie doznał kontuzji i do końca meczu Górnik grał w dziesiątkę.

Przegląd Sportowy nr 95, 16 czerwca 1958

Linki zewnętrzne