14.09.1963 - Górnik Zabrze - Unia Racibórz 2:0

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
14 września 1963
1. liga 1963/64, 7. kolejka
Górnik Zabrze 2:0 (1:0) Unia Racibórz Zabrze, stadion Górnika
Sędzia: Marcinkowski
Widzów: 20 000
Herb.gif HerbUniaRaciborz.gif
Kapciński 6
Pol 75
1:0
2:0

Hubert Kostka
Stefan Florenski
Waldemar Słomiany
Edward Olszówka
Karol Kapciński
Jan Kowalski
Joachim Czok (Zygfryd Szołtysik)
Erwin Wilczek
Henryk Broja
Ernest Pol
Roman Lentner
SKŁADY
Wiesiołek
Fink
Klimaszka
Hibner
Boczek
Liszka
Zaczek
Lazar
Urbas
Michalski
Hibner
Trener: Ewald Cebula, Feliks Karolek, Hubert Skolik

Dodatkowe informacje

  • W 63. minucie Ernest Pol nie wykorzystał rzutu karnego podyktowanego za faul na Szołtysiku.

Relacje

Sport

"Wszystkie siły na Austrię" - dewizą zabrzan

Zabrze. "Generalna próba" górników przed meczem z Austrią zawiodła blisko 20 000 widzów. Zabrzanie wyszli na boisko w osłabionym składzie i... na zamierzali demonstrować swej "gotowości bojowej" przed środowym pojedynkiem. Mistrz Polski uznał, że generalna próba jest mu niepotrzebna, że ważniejsze jest dla niego oszczędzanie sił zawodników. "Gramy z Unią tylko na pół gazu, gramy jednak tak, aby zdobyć dwa punkty" - brzmiały dyrektywy trenerów Karolka i Cebuli oraz nowo zaangażowanego coacha Skolika.

200 PROCENT ZABRZAN

Zalecenie to górnicy zrealizowali w 200 procentach. Gry w pełnym tego słowa znaczeniu było bardzo mało. Unia myślała przede wszystkim o obronie swej bramki, a atak zabrzan nie chciał czy też nie umiał rozwinąć pełnej szybkości na przedpolu bramkowym przeciwnika. W tych warunkach widowisko nie mogło nikogo zbudować. Przez długie okresy oglądaliśmy na boisku chaotyczną kopaninę, "strzały - niewypały", "rajdy-niedorajdy" i podania do... urzędu mieszkaniowego - jak powiedziałby o nich trener wrocławskiego Śląska - Giergiel.

JEDNA BRAMKA

Przed przerwą zrobiliśmy w naszym notesie tylko jedną uwagę. Odnotowaliśmy okoliczności zdobycia bramki przez zabrzan. Rezerwowy zawodnik Górnika, Broja, otrzymał równoległe do bramki podanie od Kapcińskiego i nie miał żadnych problemów z ulokowaniem piłki w siatce po nieudolnej interwencji Wiesiołka. Była to jedyna akcja godna uwagi. Poza nią, jeśli nie liczyć strzałów Czoka, Wilczka, Kowalskiego, kierowanych "Panu Bogu w okno" oraz pudeł Broi - na boisku nie działo się nic ciekawego. W drugiej połowie trochę ożywienia do gry wniósł Szołtysik. Pol miał nareszcie partnera, z którym rozumiał się i razem z nim przeprowadził szereg akcji, jakich przed przerwą nie było. Cóż z tego, kiedy ani on ani Szołtysik nie mieli szczęścia w strzałach. Ernest zdobył co prawda bramkę, ale bez pełnego zadowolenia: padła ona z wyraźnego spalonego, który sygnalizował liniowy. Uprzednio Pol nie wykorzystał rzutu karnego, podyktowanego w 63 minucie za problematyczny faul na Szołtysiku. Do tego doszły jeszcze dwa strzały w poprzeczkę i dwa słupki - i na tym skończyły się "wyczyny" zabrzan. Dorobek niewielki, biorąc nawet przedmeczowe dyrektywy trenerów.

TRUDNA OCENA

Zwycięzców trudno oceniać wg normalnych kryteriów. Bramkarz Kostka i obrońcy nie mieli wiele zatrudnienia. W pomocy Kapciński zaczął nieźle ale w miarę upływu czasu coraz bardziej denerwował niedokładnością podań, zbytecznym wózkowaniem oraz... prowokacyjnymi manierami. Kowalski za bardzo się oszczędzał, aby można było wydać o nim konkretną opinię. Pewne jest tylko, że zwrócił na siebie uwagi żadnym pomysłowym zagraniem.

O ataku była już częściowo mowa. Znacznie więcej oczekiwaliśmy od debiutanta Broi. Jest to na pewno utalentowany chłopak, ale opinie jakie słyszeliśmy jego umiejętnościach, okazały się stanowczo przesadzone. Brak mu przede wszystkim koordynacji ruchów i zwrotności, a bez tych zalet trudno mu grać dobrze w piłkę. Do Pola nie wnosimy żadnych zastrzeżeń, podobnie jak do Szołtysika. Oby tylko strzelali w środę lepiej niż w sobotę! Gorzej z Czokiem i Wilczkiem. Czok grał znów bardzo słabiutko, a Wilczek nie był od niego lepszy. O Lentnera nie mamy raczej obaw. Szybkość ma niezłą i całe zagadnienie polega na tym, by częściej zagrywał z pierwszej pułki do łącznika względnie środkowego napastnika, zamiast uciekać do chorągiewki, skąd jego półgórne centry nie mają dostatecznej precyzji i stają się z reguły łupem obrony przeciwnika.

DWIE KONCEPCJE

W jakim więc ostatecznie składzie wystąpi mistrz Polski do meczu z Austrią? Ostateczna decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła. Wiele wskazuje jednak na to, że Pol zagra w pierwszej linii, mając u boku Musiałka. mawia również za tą koncepcją fakt, że Austriacy Fruehwirt i Ster obserwowali grę polaków w roli pomocnika i na pewno ich plan taktyczny będzie bazował na utrudnianiu mu roli rozgrywającego. Przesunięcie więc Ernesta do ataku miałoby również w tym wypadku charakter taktycznego zaskoczenia. Pewny jest również udział Lubańskiego. Czyży na prawej flance? Doceniamy w pełni zalety naszego reprezentacyjnego juniora jako bombardiera, ale na skrzydle wolimy mimo wszystko Wilczka lub nawet Czoka. W tyłach "żelazne" ustawienie: Kostka, Słomiany, Oślizło, Olszówka. Kowalski, Floreński i Szołtysik albo Pol jako rozgrywający. Oślizło nie mógł w sobotę wystąpić, cierpiąc jeszcze na dolegliwości żebra, kontuzjowanego w meczu z Norwegią. Na środę Oślizło ma jednak być całkowicie zdrów. Tak twierdzi przynajmniej lekarz klubowy Górnika, który opiekuje się kapitanem drużyny mistrza Polski niezwykle troskliwie.

BRAWO RACIBORZANIE!

Unię trzeba przede wszystkim pochwalić za ambitną walkę i sportowe zachowanie się na boisku. Nawet po podyktowaniu wątpliwie jedenastki i uznaniu bramki z offsidu, nie widzieliśmy ze strony gości żadnych protestów czy też targów z arbitrem, jakże często praktykowanych przez inne drużyny w takich okazjach.

W zespole gości zawiódł niewątpliwie Urbas. Najlepszy zazwyczaj obok Michalskiego zawodnik raciborzan był w Zabrzu wybitnie niedysponowany, psując niemal każdą piłkę. Zepsuł nawet takie podania, z których normalnie zdobywa się "nieuchronne" bramki. I to była główna przyczyna, dla której gra beniaminka nie zrobiła w sobotę większego wrażenia.

Tadeusz Bagier, Sport, 16 września 1963