15.03.1986 - Bałtyk Gdynia - Górnik Zabrze 0:0

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
15 marca 1986 (sobota), godzina 11:00
1. liga 1985/86, 22. kolejka
Bałtyk Gdynia 0:0  Górnik Zabrze Gdynia
Sędzia: Krzysztof Czemarmazowicz (Szczecin)
Widzów: ok. 6 000
HerbBaltykGdynia.gif Herb.gif
Toczek Yellow card.gif Kostrzewa
(1-4-3-3)
Andrzej Czyżniewski
Jarosław Kotas
Mieczysław Cirkowski
Dariusz Jaskulski
Wiesław Toczek
Piotr Rzepka
Jan Synoradzki
Romuald Wiszniewski
Ryszard Przygodzki
Witold Witowski (88 Andrzej Konkolewski)
Wojciech Kałużny
SKŁADY (1-4-3-3)
Józef Wandzik
Bogdan Gunia
Józef Dankowski
Waldemar Matysik
Marek Kostrzewa
Marek Majka (66 Werner Leśnik)
Ryszard Komornicki
Jan Urban
Andrzej Iwan (74 Ryszard Cyroń)
Andrzej Zgutczyński
Andrzej Pałasz
Trener: Stanisław Stachura Trener: Hubert Kostka

Relacja

Program meczowy.

Sport

Gdynia. Już po pierwszych akcjach stało się jasne, że gospodarze przystopują do meczu według z góry nakreślonego planu, polegającego na wywalczeniu jednego punktu. Zadanie zostało zrealizowane w stu procentach, choć drużyna gdyńska przeżywała bardzo ciężkie chwile i osiągnięcie wytkniętego celu to dosłownie wisiało na włosku. Mistrz Polski był bowiem zespołem bezsprzecznie lepszym, górującym dojrzałością i wyszkoleniem poszczególnych graczy, niemal cały czas posiadającym inicjatywę taktyczną i stwarza, znaczniej częściej zagrożenie pod bramką Bałtyku. A jednak stoczniowcy rzucając na szale kolosalna ambicję i poświęcenie, wsparte fizycznym przygotowaniem.

Ich sukces jest tym większy że wobec pożegnania Gierszewskiego 1 „kartkowej” absencji Sierackiego, drużyna nie ma ani jednego obrońcy z prawdziwego zdarzenia, a funkcje defensywne spełniana dotychczasowi pomocnicy. Ale, jak się okazało, robią to zupełnie dobrze, o czym najlepiej Świadczy fakt zachowania doborowych napastników śląskich. A poza tym mieli oni za plecami fantastycznie dysponowanego Andrzeja Czyżniewskiego, który miał w sobotę swój naprawdę wielki dzień. Jemu w pierwszym rzędzie zawdzięczają gospodarze uratowanie punktu, bowiem jak to ktoś z pewna przesada określił było to w dużej mierze pojedynek Górnika z Czyżniewskim. Trudno wyjaśni jego wszystkie udane i brawurowe interwencje było ich bowiem kilkanaście, ale jedna na długo pozostanie w pamięci kibiców. W 55 minucie Kostrzewa przedarł się na pole karne, idealnie dośrodkował nad wyciągniętymi rękami padającego Czyżniewskiego piłkę w odległości paru metrów przejął na głowę Pałasz mając przed sobą pustą bramkę. Uderzył mocno i celnie w kierunku ale w tym czasie bramkarz zdążył się podnieść i nieprawdopodobną, akrobatyczną paradą obronił niemal pewną już bramkę.

Górnik od początku przejął inicjatywę, przeprowadzając ją z rozmachem (mimo błotnistej nawierzchni) płynnie i szybkie akcje. Już w pierwszych chwilach przed szansą stanęli Majka i Zgutczyński, ale Czyżewski zawsze był na posterunku. Mimo to Pałasz i Zgutczyński często urywali się spod „czułej” opieki, ale ciągle brakowało skutecznego wykończenia akcji. Bałtyk przed przerwą stworzył tylko jedną groźniejszą sytuację pod bramką Wandzika, natomiast zaraz po przerwie zaskoczył gości nowym natarciem i przez 10 minut wyraźnie przeważał, tworząc dwie doskonałe, ale zaprzepaszczone okazje. Jednak górnicy otrząsnęli się już do końca. Dyktowali warunki, chociaż stoczniowcy nie rezygnowali z groźnych akcji.