15.04.1956 - ŁKS Łódź - Górnik Zabrze 4:1

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
15 kwietnia 1956
1. liga 1956, 4. kolejka
ŁKS Łódź 4:1 (1:1) Górnik Zabrze Łódź
Sędzia: Julian Mytnik (Kraków)
Widzów: 40 000
HerbLKSLodz.gif Herb.gif

Kowalec 35
Soporek 58
Jańczyk 60
Pilarski 81
0:1
1:1
2:1
3:1
4:1
Jankowski 15
Henryk Szczurzyński
Henryk Stusio
Stanisław Wlazły
Stanisław Baran
Wiesław Jańczyk
Stefan Gustowski
Leszek Jezierski
Henryk Pilarski
Henryk Szymborski
Władysław Soporek
Kaziemierz Kowalec
SKŁADY Józef Machnik
Henryk Zimmermann
Antoni Franosz
Karol Dominik
Eryk Nowara
Marian Olejnik
Manfred Fojcik
Ginter Gawlik
Edward Jankowski
Henryk Czech
Ewald Wiśniowski
Trener: Władysław Król Trener: Augustyn Dziwisz

Dodatkowe informacje

  • Według Przeglądu Sportowego gola dla Górnika zdobył Czech.

Relacja

Sport

Łódź. Była 35 min. meczu, gdy Kowalec, lewoskrzydłowy ŁKS, oddał z niewielkiej odległości piorunująco ostry strzał. Machnik zdołał co prawda sparować piłkę, padła ona jednak ponownie łupem napastnika łodzian i wobec następnego strzału bramkarz Górnika był już bezradny. 40 tysięcy widzów wydało entuzjastyczny okrzyk, a na tablicy wyników pojawił się rezultat 1:1. Aż do tej chwili niepewne nadzieje łodzian na sukces gwałtownie wzrosły. W ciągu paru sekund 23-letni Kowalec stał się bohaterem dnia.

Przez 6 lat łodzianie mieli nieustanne kłopoty z obsadzeniem lewej flanki i przez pewien czas funkcję tę sprawował Kubocz, jedyny skrzydłowy z prawdziwego zdarzenia. Kubocz jednakże powrócił w rodzinne pielesze I ŁKS stanął ponownie przed trudnym do rozwiązania problemem. Wówczas kierownictwo drużyny postanowiło wypróbować swego 23-letniego chowanka — Kowalca.

Wprowadzony do zespołu zainstalował się on tam wkrótce na stałe. Równie dobry na prawym, jak na lewym skrzydle, śmiały aż do zuchwałości Kowalec jest jednym z najbardziej agresywnych napastników ŁKS. Sytuacja gospodarzy nie była najbardziej pomyślna w pierwszym kwadransie, a nieoczekiwana strata bramki załamała ich atak. Wtedy odegrał swoją rolę zapał młodego skrzydłowego. Rwał się on do walki z ognistym temperamentem i powoli wciągał do niej swych partnerów. Machnik przez blisko pół godziny bezpieczny przed wszelkiego rodzaju zagrożeniem nagle znalazł się w opałach. Niecelnie, ale często strzelali gospodarze i bramkarz Górnika miał pełne ręce roboty.

W drugiej połowie napór łodzian wzrósł. Prawy pomocnik Jańczyk objął komendę nad drużyną i rozpoczął konstruktywnie akcje, a jego celne niemal precyzyjne podania stwarzały podatny grunt do skutecznej ofensywy. W 58 min. po efektownej kombinacji Jańczyk — Justowski — Jezierski, Soporek uzyskał drugą bramkę. Był to zwrotny moment meczu. Górnicy najwyraźniej stracili wiarę we własne siły i ograniczali się do defensywy. Tylko niekiedy Jankowski oraz ruchliwy Fojcik - dawali pokazy błyskotliwej przebojowości jednak wobec liczbowej przewagi przeciwnika ich wysiłki skazane były na niepowodzenie.

Jak do wielkiego święta szykowała się Łódź do tego spotkania i w mieście panował nastrój wielkiego wydarzenia sportowego. Łodzianie nie zawiedli się w swych nadziejach i niezależnie od wyniku byli świadkami interesującej walki. Przeciwnicy mimo porażki pozostawili korzystne wrażenie, szybkością i opanowaniem piłki górowali nad gospodarzami. Jankowski popisał się kilkoma świetnymi strzałami, które wywołały aplauz widowni. Bezbłędny i niezmordowany Olejnik był przez 90 minut ostoją swej defensywy jednakże nie był w stanie odwrócić porażki. Wymieniani już Jańczyk | Kowalec oraz inteligentny Jezierski nadawali ton swemu zespołowi

Wiesław Kaczmarek, Sport nr 31 z dnia 16 kwietnia 1956 r.

Przegląd Sportowy

ŁKS efektownym zwycięstwem zainaugurował sezon w Łodzi

Przez pierwszy kwadrans meczu ŁKS - Górnik Zabrze goście śląscy rozwinęli tak gwałtowną i szybką ofensywę, iż zdawało się, że wszelkie nadzieje na sukces gospodarzy były nierealnym maniactwem. Kiedy w 15 minucie Czech uzyskał efektowną bramkę Górnik w ciągu jednej chwili zdobył sympatię widzów. Dla odmiany gwizdy wywoływały ślamazarne i niezdarne poczynania gospodarzy. Wszystko zmienił młodociany wychowanek ŁKS, lewoskrzydłowy Kowalec. Przede wszystkim wniósł on bojowość w szeregi swej drużyny, skonsternowanej niepowodzeniem. Buława kierownika napadu leżała na boisku i Kowalec bez wahania ujął ją w swe dłonie. On porwał do walki napad. Kiedy w 35 min. uzyskał wyrównanie, w ciągu paru sekund spokój wrócił w szeregi całego zespołu. Wkrótce Kowalec otrzymał inteligentnego partnera w Jezierskim. Ubezpieczywszy blok defensywy, na pomoc pośpieszył napastnikom Jańczyk i tak zostały stworzone podstawy do sukcesu.

W drugiej połowie Górnik został przytłamszony energicznym i pełnym rozmachu atakiem gospodarzy. Linia ofensywna tego zespołu została zdemontowana, tylko Jankowski, a okresami Fojcik próbował rozbić taran obronny łodzian, Jankowski oddał kilka doskonałych strzałów, szczęśliwe obronionych przez Szczurzyńskiego.

Tymczasem łodzianie rozwijali pełne rozmachu akcje i wykorzystywali każdą szansę do strzału. Machnik raz spóźnił się z paradą i już wynik brzmiał 2:1 dla ŁKS. To definitywnie rozłożyło Ślązaków. Panicznie trzymali się odtąd tyłów, mimo to jednak Jańczyk i Pilarski zdołali dwukrotnie przedrzeć się przez mur obronny i podwyższyć wynik.

O ile Kowalec swoją żywiołowością, a Jezierski bogactwem pomysłów zasłużyli na oklaski, to prawdziwym bohaterem tego meczu był prawy pomocnik łodzian Jańczyk. Dał on prawdziwy koncert gry, a po meczu trener Górnika Dziwisz powiedział: - Ten jeden piłkarz spowodował naszą porażkę. Nigdy nie przypuszczałem, że Jańczyk dojdzie do takiej klasy.

Jest rzeczą charakterystyczną, że także górnicy mieli najlepszego swego zawodnika w pomocniku – kapitanie zespołu Olejniku. Obrona zabrska szybko traciła spokój i dokładność kryciu.

Mecz był niezwykle żywy, pełen ostrych spięć, pięknych strzałów i efektownych parad. Pod tym względem w pierwszej połowie dwukrotnie popisał się prawdziwymi majstersztykami Machnik, wywołując gorący aplauz widowni.

(Z.T.), Przegląd Sportowy nr 45 z 16 kwietnia 1956 r.

Linki zewnętrzne