15.05.1976 - Górnik Zabrze - ŁKS Łódź 1:0

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
15 maja 1976
1. liga 1975/76, 26. kolejka
Górnik Zabrze 1:0 (0:0) ŁKS Łódź Zabrze, stadion Górnika
Sędzia: Alojzy Jarguz (Olsztyn)
Widzów: 1 000
Herb.gif HerbLKSLodz.gif
Szołtysik 60 g 1:0
Andrzej Fischer
Adam Popowicz
Jerzy Gorgoń
Henryk Wieczorek
Zygmunt Bindek
Stanisław Gzil
Alojzy Deja
Ireneusz Lazurowicz (Lucjan Kwaśny)
Zygfryd Szołtysik
Andrzej Szarmach
Maksymilian Kluger (Józef Kurzeja)
SKŁADY Tomaszewski
Lubański
Bulzacki
Polak
Dziuba (Maćkowiak)
Drozdowski
Miłoszewicz
Marchewka
Galand
Mszyca
Terlecki (Ostalczyk)
Trener: Józef Trepka

Relacja

Błąd przy generowaniu miniatury: Brak pliku
Bilet meczowy.

Sport

Popisowy mecz Szołtysika

ZABRZE. Pięć kolejnych porażek Górnika w lidze spowodowało, że zabrzanie do meczu z ŁKS przystąpili w dużym napięciu nerwowym. Także łodzianie, znajdujący się w niezwykle trudnej sytuacji byli w podobnych nastrojach. Nic tedy dziwnego, iż gra nie kleiła się, niecelne podania były chlebem powszednim, a tempo z powodzeniem można nazwać wakacyjnym. Gospodarze posiadali optyczna przewagę, lecz długo nie potrafili uwidocznić tego na tablicy wyników. Najlepszy piłkarz na boisku, wiecznie młody Zykfryd Szołtysik, w 60 minucie pokonał jednak Tomaszewskiego. Dośrodkowanie Kurzei przejął na głowę Szarmach kierując piłkę, w kierunku łódzkiej bramki. Tomaszewski niechybnie sparowałby strzał Szarmacha, ale w ostatnim momencie wyrósł przed nim, jak spod ziemi, Szołtysik i głową zmienił lot piłki.

Najskuteczniejszy strzelec Górnika Andrzej Szarmach robił wrażenie, iż czyni wszystko, by jak najdokładniej schować się za plecami łódzkich obrońców. W ciągu 90 minut Szarmach tylko dwa razy skierował piłkę w kierunku bramki ŁKS. Dziwiła wszystkich tak pasywna postawa piłkarza, który przecież ubiega się o miano najskuteczniejszego strzelca ligi. Srodze więc zawiedli się wszyscy, którzy liczyli na wielki pojedynek Szarmach – Tomaszewski. A ‘’Tomek’’ akurat był w świetnej dyspozycji. W 60 Szołtysik dostrzegł wybiegającego z bramki Tomaszewskiego i natychmiast posłał pod poprzeczkę mierzony lob. Po drodze piłka odbiwszy się od Lazurowicza zmieniła kierunek, ale mimo to Tomaszewski kapitalną paradą dosięgnął ją i skierował na kornert. W kilkadziesiąt sekund później bramkarz ŁKS musiał jednakże skapitulować przed strzałem Szołtysika. Ale wcześniej obronił w wielkim stylu ‘’pocisk’’ Lazurowicza, ‘’główkę’’ Deji, zaś w 88 minucie sobie tylko wiadomy sposób sparował piłkę po jedynym strzale Szarmacha z woleja.

Łodzianie przegrali, bowiem nie potrafili ani raz zatrudnić Fischera. W ostatnim kwadransie ŁKS całkowicie opanował grę, jednakże brakarz Górnika był niemal bezrobotny. Głównie za sprawą dobrze grającej pary stoperów Gorgoń – Wieczorek, a także wskutek słabiutkiej postawy łódzkich napastników. Tych ostatnich starał się wyręczyć Hulzacki. w 75 minucie po kontrze Mszycy Bulzacki dosięgł piłki głową lecz strzelił tuż koło słupka. Słabiutko prezentował się Terlecki, niczym nie mogli zaimponować tak doświadczeni piłkarze jak Drozdowski, Polak czy Mszyca. Pewne ożywienie do gry łodzian wprowadził dopiero Ostalczyk, ale nie znajdował partnerów do zorganizowania skutecznej akcji ofensywnej.

Niewątpliwie bohaterem tego mecz był Zygmunt Szołtysik. Nie dość, że umiejętnie kierował poczynaniami młodszych kolegów, to jeszcze sam wystąpił w roli egzekutora. Jego błyskotliwa technika gry, olbrzymia ambicja i serce do walki były godne podziwu. ‘’ Mały’’ był profesorem na boisku – powiedział po spotkaniu Tomaszewski. Nic dodać, nic ująć.

Jan Fiszer, Sport nr 95 (4701), 17 maja 1976