16.07.1961 - Wiener SC - Górnik Zabrze 0:2

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
16 lipca 1961 (niedziela)
Puchar Intertoto 1961, grupa A3, 5. kolejka
Wiener SC 0:2 (0:2) Górnik Zabrze Wiedeń
Sędzia: Vogel (NRD)
Widzów: ok. 6 000
HerbWienerSC.gif Herb.gif
0:1
0:2
Jankowski 38
Pol 41
Meisner
Johann Windisch
Bretiwasser
Müller
Rudolf Oslansky
Heinrich Büllwatsch
Krestenberger
Gaenzthaler
Erich Hof
Josef Hamerl
Stampfer
SKŁADY Joachim Szołtysek
Antoni Franosz
Stanisław Oślizło
Edward Olszówka
Ginter Gawlik
Jan Kowalski
Edward Jankowski
Jerzy Musiałek
Erwin Wilczek
Ernest Pol
Roman Lentner
Trener: Augustyn Dziwisz

Relacja

Sport

Oklaski Wiednia dla Pola i Musiałka.

Kiedy przewodnik naszej ligi wybierał się do stolicy Austrii, jego kierownictwo i trener zapewniali, że przywiozą do Zabrza dwa punkty. Górnicy dotrzymali słowa. Nie tylko powiększyli swój dorobek, ale zdobyli sobie uznanie wiedeńskiej publiczności. Sobotni sukces był wynikiem dobrze zrealizowanych założeń taktycznych. Zdając sobie sprawę, że główne niebezpieczeństwo tkwi w lotnym napadzie przeciwnika, Polacy postarali się ograniczyć jego możliwości przez zastosowanie szczelnego krycia. Plan ten udał się całkowicie. Atak wiedeńczyków daremnie starał się przebić pod bramkę Szołtyska. Mniej więcej po upływie pół godziny ustawicznych niepowodzeń Austriacy podejmowali coraz rzadsze próby forsowania obrony Zabrza. Wówczas górnicy przeszli sami do natarcia.

W 38 minucie Jankowski po raz pierwszy zmusił Meisnera do kapitulacji, a w 3 minuty później Pohl, który był siłą napędową naszego ataku uczynił to po raz drugi. Serdecznie oklaskiwani przez obiektywną publiczność schodzili Polacy na przerwę. Po zmianie wyższość naszego reprezentanta w interlidze nadal nie podlegała dyskusji. Defensywa spokojnie blokowała dostęp do bramki Szołtyska. Szczególnie niezawodny był stoper Oślizło, który wygrywał wszystkie pojedynki. Oglądając jego popisowe interwencje, Austriacy nie bez żalu wzdychali, że przydałby się im tej klasy reprezentacyjny obrońca. Oślizło miał znakomite wsparcie w osobach obu twardo grających bocznych obrońców, a przede wszystkich w pomocniku Kowalskim. Zabrzanin rozegrał w Wiedniu jedną z lepszych partii. Gdy Polacy znajdowali się w ataku spełniał rolę także szóstego napastnika.

W napadzie zabrzan oglądaliśmy w sobotę popisową grę Pohla, Ernest grał bez egoizmu, spokojnie dyrygował kolegami, a kiedy dochodził do pozycji strzałowych zawsze bramka Meisnera była w niebezpieczeństwie. Dzielnie sekundował mu Musiałek, oraz pracowity Jankowski. Publiczność miała sporo pretensji do pupilów, że nie potrafili dostroić się do gry partnera, wydaje się jednak, że niesłusznie. To nie wiedeńczycy grali słabo, lecz Polacy byli tego dnia dobrze usposobieni i nawiązanie z nimi równorzędnej walki przekraczało ich możliwości.

Sport nr 84 z 17 lipca 1961 r.