17.03.1968 - Szombierki Bytom - Górnik Zabrze 2:0

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
17 marca 1968
1. liga 1967/68, 15. kolejka
Szombierki Bytom 2:0 (1:0) Górnik Zabrze Bytom
Sędzia: Stanisław Januszyk (Kraków)
Widzów: 10 000
HerbSzombierkiBytom.gif Herb.gif
Mandziara 34
Wilim II 85
1:0
2:0

Matysek
Cygan
Strzelczyk
Nowak
Stanek
Kliński
Mandziara
Jerzy WilimI
Jan Wilim II
Bednarek (Knop)
Hubert Kulanek
SKŁADY
Hubert Kostka
Rainer Kuchta
Stanisław Oślizło
Henryk Latocha
Stefan Florenski
Zygfryd Szołtysik
Alojzy Deja (Hubert Skowronek)
Alfred Olek
Jerzy Musiałek
Włodzimierz Lubański
Roman Lentner
Trener: Józef Burda Trener: Géza Kalocsay

Relacje

Sport

Bramka z finału MŚ na boisku Szombierek

Bytom. Mistrz Polski przegrał w Bytomiu! Duża sensacja, ale nieprzypadkowa. Środowy mecz z Manchesterem United na Stadionie Śląskim kosztował zabrzan tyle wysiłku, że nie mogło to pozostać bez następstw. Piłkarzom Górnika zabrakło w Bytomiu świeżości, a więc elementu niezbędnego dla zaskoczenia przeciwnika i wypracowania pozycji strzało- wych.

Kondycję górnicy mieli niezłą. Na ciężkim, błotnistym boisku Szombierek czuli się oni nawet nadspodziewanie dobrze. Posiadali przez większą cześć gry inicjatywę, były okresy, w których gnietli gospodarzy niemiłosiernie. W akcjach Górnika dominował jednak chaos i szablon. Atakowano niemal wyłącznie środkiem boiska, usiłowano z piłką wjechać do bramki Szombierek, której z największym poświęceniem broniło zawsze 7-8 zawodników. Frontalny szturm na tę zaporę lub solowe przeboje nie miały żadnych szans powodzenia. Piłkarze Górnika uparli się jednak, aby dojść do efektów bramkowych tylko tą drogą. Zapomnieli całkowicie o długich prostopadłych podaniach, rozciąganiu gry na flanki, dośrodkowaniach ze skrzydła na przeciwległą flankę.

Czy zapomnieli? Obserwując grę zabrzan wyczuwało się, że wielu z nich nie stać w ty dniu na stosowanie bardziej urozmaiconego repertuaru zagrań. Lubański nie zdradzał ochoty do wychodzenia na pozycje, Musiałek nie był Musiałkiem ze spotkań z United, Lentner sprawiał wrażenie jakby nie wierzył w swe siły i możliwości. Do przerwy trójka ta spisywała się jeszcze jako tako. W drugiej połowie jednak, II linia Górnika straciła sytuacyjny przegląd, Lubański, Musiałek, Lentner zniknęli w kotłowaninie pod bramką bytomian.

Psychiczne zmęczenie cechowało również Olka i Deję. Ten pierwszy zdobył się wprawdzie na kilka typowych dla niego rajdów, ale w miarę upływu czasu gra jego pozostawiała coraz więcej do życzenia. Młodziutki Deja nie dysponował normalną operatywnością. Odczuł on chyba najbardziej trudy spotkania z United i raczej słusznie trener Kalocsai wymienił go w drugiej połowie na wypoczętego Skowronka. Zmęczony Deja grał wprawdzie lepiej od swego następcy, ale rozsądek nakazywał, aby nie eksploatować jego sił przez 90 minut.

Mistrz Polski nie dysponował więc pełnią swych możliwości w pierwszej i drugiej linii.Nie posiadał zarówno zawodników, którzy potrafiliby dyrygować grą, jak i strzelać bramki.Był wprawdzie „świeży” Szołtysik, ale zawiódł on raczej oczekiwania, operował wyłącznie krótkimi podaniami, wdawał się w dryblingi, hamował tempo.

Przy takiej grze zabrzanie nie mogli tego spotkania wygrać. Mogli najwyżej zremisować, ale przy stanie 1:0 kontratak Szombierek postawił kropkę nad i. Błyskawicznie strzelona przez Wilima II piłka trafiła w wewnętrzną stronę poprzeczki i po rykoszecie o ziemię znalazła się w rękach Kostki. Sędzia Januszyk z Oświęcimia wskazał jednak na środek boiska. Protesty zabrzan nic nie pomogły. Arbiter nie uwzględnił ich reklamacji, Przyznając bramkę Szombierkom.

Czy postąpił słusznie? Czy piłka istotnie przeszła obwodem linię bramkową? Odpowiedź jest bardzo trudna. Strzał Wilima był tak piorunujący, że nie pozwalał na dokładną analizę następstw. Na poprzeczce bramki Kostki pozostał czarny ślad, świadczący o tym, że piłka trafiła częścią obwodu w górną belkę. Czy spadając jednak na ziemię przekroczyła ona bramkową linię, czy nie, tego nie byliśmy w stanie dostrzec z prasowej ławki. Wszystko rozegrało się w tak błyskawicznym tempie, jak podczas pamiętnego finału MŚ Anglia-NRF w Wembley, kiedy to szwajcarski sędzia Dienst zaliczył w podobnych okolicznościach bramkę Anglikom. Nie pozostaje więc nic innego, jak wierzyć p.Januszykowi i jego pomocnikowi, Ławczysowi, że sytuację w Bytomiu widzieli dokładnie i wydali decyzje zgodną z przepisami i swym sędziowskim sumieniem.

Jak oceniamy zwycięzców? Mamy dla nich najwyższe uznanie. Najlepszym tego dowodem noty przyznane dla poszczególnych piłkarzy. Ambicja, wola zwycięstwa i dyscyplina taktyczna drużyny, musiały wszystkim zaimponować. Górnik choć przemęczony meczem z United, nie był wcale łatwy do pokonania. Wymagał ustawicznej czujności ze strony obrony, wymagał niezwykle inteligentnej gry pomocników i napastników Szombierek. Z zadania tego podopieczni trenera Burdy wywiązali się na czwórkę z plusem.

Największy udział w sukcesie bytomian miała czwórka Kliński, Mandziara, Stanek i Wilim II. Na niej spoczywał główny ciężar walki, ona nadawała ton grze całego zespołu.

Pomeczowe opinie:

Trener Szombierek Józef Burda: Bardzo się cieszę ze zwycięstwa. W trudnych warunkach terenowych moi piłkarze wykazali większą operatywność od zabrzan. Mecz z Manchesterem dał się mistrzowi Polski trochę we znaki, ale sądzę, że nie umniejsza to w niczym naszego sukcesu. W swoim zespole nikogo nie wyróżniam. Wszyscy stanęli na wysokości zadania. Inż. Franciszek Gładych, kier. Drużyny Górnika: Szombierki były bardzo wymagającym przeciwnikiem, ale nie musieliśmy przegrać. Anemię naszego ataku usprawiedliwia częściowo zmęczenie środowym pojedynkiem z United. Bytomianie zaimponowali mi duchem walki. Największe wrażenie zrobiła na mnie gra Stanka i Mandziary. Druga bramka była prezentem sędziego dla gospodarzy.

Sędzia Januszyk: Zabrzanie mają pretensję, że uznałem bramkę, której nie było. Podjąłem jednak słuszną decyzję. Strzelona przez Wilima piłka, odbijając się od poprzeczki, spadła za linię bramkową, po czym wyszła w pole. Dziwię się tylko bramkarzowi Górnika Kostce, że nie stać go było na sportową postawę i stwierdzenie faktu, którego oczywistość nie podlega dyskusji.

Sędzia liniowy Ławczys: Bramka Wilima II była prawidłowa. Piłka odbiła się od wewnętrznej strony poprzeczki i przekroczyła obwodem linię bramkową. Znajdowałem się obok bramki Górnika i widziałem ten moment dokładnie.

Najciekawsze momenty z gry. Przed przerwą w 32 min. Lubański znajdował się w doskonałej pozycji strzałowej po wystawieniu przez Szołtysika, ale zaatakowany przez Klińskiego wywrócił się. W 11 minut później Mandziara uzyskał prowadzenie po rzucie rożnym egzekwowanym przez Nowaka. Zasłonięty Kostka patrzył tylko bezradnie jak piłka przeszła tuż obok jego nogi.

W 55 min. Drugiej połowy Lentner zmarnował jedyną idealna okazję do wyrównania. Otrzymał podanie na dwa metry przed bramką Szombierek, lecz zamiast natychmiast strzelić, wjechał z piłką na aut bramkowy. W 80 min. Matysek popisał się obroną strzału Lubańskiego na róg, a w 5 minut potem Wilim II ustalił wynik spotkania.

Tadeusz Bagier, Sport nr 35 z dnia 18.03.1968r.

Kronika Górnika Zabrze

Mistrz Polski przegrał w Bytomiu, co było dużą sensacja jednak nie przypadkową, bowiem w środę górnicy rozegrali ciężki mecz z Manchesterem United na Stadionie Śląskim, który kosztował zabrzan tyle wysiłku, że nie mogło to pozostać bez następstw. Piłkarzom Górnika zabrakło w Bytomiu świeżości, co pozbawiło ich elementu niezbędnego dla zaskoczenia przeciwnika i wypracowania pozycji strzałowych. Obserwując grę zabrzan wyczuwało się, że wielu z nich nie stać w tym dniu na stosowanie bardziej urozmaiconego repertuaru zagrań. Wyraźnie słabiej zaprezentował się Lubański, który nie zdradzał ochoty do wychodzenia na pozycje. Psychiczne zmęczenie cechowało także Olka i Deję. Ten pierwszy zdobył się co prawda na kilka typowych dla niego rajdów, ale w miarę upływu czasu, jego gra pozostawiała coraz więcej do życzenia. Młodziutki Deja najbardziej odczuł trudy spotkania z United i raczej słusznie trener Kalocsay wymienił go w drugiej części gry na Skowronka. Mistrz Polski nie dysponował więc pełnią swych możliwości w pierwszej i drugiej linii, nie posiadał zarówno zawodników, którzy potrafiliby dyrygować grą jak i strzelać bramki. Przy takiej grze zabrzanie nie mogli tego spotkania wygrać, mogli najwyżej zremisować, jednak przy stanie 1:0 kontratak Szombierek postawił "kropkę nad i".