17.07.1974 - Ruch Chorzów - Górnik Zabrze 2:2 pd., k. 7:6

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
17 lipca 1974 (środa), godzina 17:30
Puchar Polski 1973/74, 1/2 finału
Ruch Chorzów 2:2 pd. (1:1, 2:2), k. 7:6 Górnik Zabrze Chorzów, stadion Ruchu
Sędzia: Ernest Gawlik (Cieszyn)
Widzów: 25 000
HerbRuchChorzow.gif Herb.gif

Marx 30

Bon 84 g
0:1
1:1
1:2
2:2
Szarmach 24

Szarmach 62
Piotr Czaja
Konrad Bajger
Marian Ostafiński
Jerzy Wyrobek
Piotr Drzewiecki
Zygmunt Maszczyk (75 Jerzy Faber)
Józef Bon
Bronisław Bula (62 Marian Wasilewski)
Józef Kopicera
Jan Benigier
Joachim Marx
SKŁADY Andrzej Fischer
Jan Wraży
Jerzy Gorgoń
Henryk Wieczorek
Jan Kisiel (90 Ryszard Ciemniewski)
Lucjan Kwaśny
Alojzy Deja
Zygmunt Bindek
Ireneusz Lazurowicz (102 Józef Łysień)
Andrzej Szarmach
Stanisław Gzil
Trener: Michal Vičan Trener: Teodor Wieczorek

Relacja

Marx mija Gorgonia i szarżuje na bramkę Fischera. Bramkarz zabrzan wybiegł z bramki i… skapitulował. (Fot. Halina Pindór [w:] „Sport” nr 144 z dnia 18.07.1974, s. 1)

Po tym jak Ruch zapewnił sobie tytuł, ligę przerwano na czas mundialu w RFN. Mimo to, w czasie jego trwania rozegrano półfinał Pucharu Polski, w którym spotkały się obie górnośląskie drużyny. Nowy mistrz jeszcze nieskończonego sezonu miał najspokojniejsze, ale chyba też najbardziej pracowite wakacje ze wszystkich ligowców. Przez pierwszy tydzień po zawieszeniu rozgrywek niebiescy ćwiczyli w Chorzowie, potem przez dwa kolejne w Zakopanem, gdzie zajęli miejsca opuszczone przez kadrę Mistrzostw Świata, a po powrocie znów wpadli w wir ciężkiej pracy. Nie organizowano jednak jakiegoś specjalnego zgrupowania przed meczem z Górnikiem, ale traktowano ten pojedynek bardzo prestiżowo. Wszystkim zależało na dublecie. Górnik z kolei wciąż przeżywał poważne kłopoty kadrowe. Włodzimierz Lubański i Zygmunt Anczok nadal byli kontuzjowani. W okresie, kiedy Andrzej Fischer, Jerzy Gorgoń, Andrzej Szarmach i Henryk Wieczorek przebywali w RFN, a drużyna stanęła w szranki w turnieju Intertoto, dosłownie trudno było skompletować pełnowartościową drużynę. Jan Banaś był kontuzjowany i nie mógł wznowić treningów, Józef Kurzeja narzekał na bóle mięśni. Zygfryd Szołtysik sposobił się do występów w Valenciennes, a Jan Gomola wyjechał do Meksyku. Dopiero powrót „wielkiej czwórki” z aren MŚ pozwolił zmontować zespół, który po ostatnim szlifie formy na zgrupowaniu w Kamieniu mógł stawić czoła niebieskim.

Jubileuszowy, dziesiąty pojedynek w Pucharze Polski był chyba najbardziej dramatyczny z dotychczasowych. Już w 2 minucie znajdujący się w świetnej pozycji Bronisław Bula strzelił prosto w ręce Andrzeja Fischera. Przewaga Ruchu rosła, publiczność mogła zobaczyć wiele celnych podań z pierwszej piłki, ładne akcje inicjowane w głębi pola, długie przerzuty na skrzydła, przeważnie do szarżującego wzdłuż linii Zygmunta Maszczyka. Jednak to górnicy otworzyli wynik. W 24 minucie pozostawiony bez opieki Andrzej Szarmach, przejął podanie z lewego skrzydła i z najbliższej odległości skierował piłkę do siatki Ruchu. Nie bez winy był tutaj Marian Ostafiński, który nie upilnował szybkiego napastnika Górnika. W 6 minut później Ruch zrewanżował się bramką zdobytą przez Joachima Marxa, który otrzymał idealne podanie od Buli, uciekł defensorom i przerzucił piłkę ponad bramkarzem.

Od tego momentu gra się wyrównała, a po przerwie, mimo ulewnego deszczu, zrobiła jeszcze ciekawsza. Drugą bramkę dla górników ponownie strzelił Szarmach, który niczym sprinter poszedł do przodu, pozostawiając daleko w tyle defensorów i strzelił do bramki ponad wybiegającym Czają. Od tego momentu zaznaczyła się duża przewaga gości, pomysłowe akcje kończyły się celnymi strzałami, a Czaja miał pełne ręce roboty. Niebiescy ograniczali się jedynie do kontrataków. Powoli zabrzanie opadali jednak z sił. Ruch tylko na to czekał, zerwał się do ataku i w 84 minucie po pięknym strzale głową Bon wyrównał na 2:2.

W regulaminowym czasie gry mecz zakończył się wynikiem remisowym. Dogrywka - dwa razy po 15 minut, też nie przyniosła rozstrzygnięcia. Górnik w tym okresie wymienił dwóch zawodników: Józef Łysień zastąpił Lazurowicza (98 minuta), a Ryszard Ciemniewski wszedł w miejsce Kisiela. Mimo świeżych sił, górnicy nie potrafili przechylić szali meczu na swoją korzyść. Po 120 minutach przystąpiono więc do egzekwowania rzutów karnych. Rozpoczął Górnik. Gorgoń 1:0, Marx – obok słupka, Wieczorek – w słupek! Seria celnych strzałów piłkarzy Ruchu: Bajgera, Kopicery, Bona i Fabera oraz górników: Wrażego, Kwaśnego i Deji. Pierwsza kolejka rzutów karnych również więc nie przyniosła rozstrzygnięcia. 4:4! Druga kolejka: Wasilewski – strzał w poprzeczkę, strzał Szarmacha obronił Czaja, Ostafiński 5:4, Bindek 5:5, Drzewiecki 6:5, strzał Ciemniewskiego obronił Czaja, Wyrobek strzelił w słupek, Czaja broni trzeci rzut karny, tym razem egzekwowany przez Gzila. Benigier 7:5, Łysień 7:6 i koniec. Lepszym stosunkiem rzutów karnych do finału Pucharu Polski zakwalifikował się więc Ruch.

W ostatnim pojedynku tej edycji Pucharu Polski rozegranym na stadionie Wojska Polskiego w Warszawie, Ruch okazał się lepszy od stołecznej Gwardii wygrywając 2:0 (0:0).