17.08.1966 - GKS Katowice - Górnik Zabrze 0:3

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
17 sierpnia 1966
1. liga 1966/67, 3. kolejka
GKS Katowice 0:3 (0:1) Górnik Zabrze Katowice
Sędzia: Bogusław Kasprzyk (Kraków)
Widzów: 8 000
HerbGKSKatowice.gif Herb.gif
0:1
0:2
0:3
Szołtysik 27
Szołtysik 63
Kuchta 70

Piotr Czaja
Jan Wraży
Jan Piecyk
Jerzy Geszlecht
Piotr Sobik
Stanisław Minol
Józef Morcińczyk
Paweł (?) Glück
Zygmunt Schmidt
Eryk Anczok (46 Stanisław Zuzok)
Andrzej Strzelczyk
SKŁADY (1-4-2-4)
Jan Gomola
Jan Kowalski
Stanisław Oślizło
Stefan Florenski
Edward Olszówka
Zygfryd Szołtysik
Rainer Kuchta
Zygmunt Dudys
Włodzimierz Lubański
Jerzy Musiałek
Alfred Olek
Trener: Jerzy Nikiel Trener: Géza Kalocsay

Relacja

Kronika Górnika Zabrze

Górnik zwyciężył zasłużenie, a o wyniku zadecydowała dobra postawa pomocników. Zabrzanie zaprezentowali dojrzały i skuteczny futbol, dając z siebie tylko tyle, ile potrzeba, by odnieść okazałe zwycięstwo. Najlepszym graczem meczu był Szołtysik, który pozwolił rozkręcić się także Musiałkowi i Lubańskiemu. Defensywa Górnika nie miała w tym meczu za dużo roboty, jednak nie ustrzegła się drobnych błędów jak np. ten Gomoli, który wypuścił w pierwszej połowie piłkę z rąk, ale szybko później naprawił swój błąd. Natomiast gdyby nie bramkarz katowiczan, zwycięstwo Górnika mogło być jeszcze wyższe.

Sport

PRZEMEBLOWANY GÓRNIK NIE DO POZNANIA.

KATOWICE. Trener Kalocsai zdobył się na śmiały eksperyment. Zrezygnował z obu „etatowych” skrzydłowych, Kowalskiego przesunął na stanowisko prawego obrońcy, a Kuchcie przydzielił, podobnie jak w meczu finałowym o Puchar Polski, rolę „piłkarza do wszystkiego”.

Próba wypadła więcej niż dobrze. Zabrzanie odnieśli pewne zwycięstwo, demonstrując szybki, dojrzały i skuteczny futbol. W repertuarze mistrza Polski widzieliśmy sporo prostopadłych podań, przyspieszeń, krzyżowych przerzutów oraz szybkie wyjścia do piłek przeznaczonych na dostartowanie. Był to jak gdyby nie ten sam zespół, który denerwował wszystkich w poniedziałkowym finale PP.

Najlepszym graczem Górnika był wczoraj Szołtysik. Raz po raz uruchamiał atak szybkimi passingami, a ponadto przyczynił się walnie do sukcesu, zdobywając dwie bramki. Dzięki Szołtysikowi b. dobrze wypadli również Musiałek i Lubański, którzy otrzymywali od niego z reguły podania otwierające drogę do bramki przeciwnika. Nowi skrzydłowi Dudys i Olek mają sporo braków, ale na ich plus zaliczyć należy dużą pracowitość, gdyż niejednokrotnie cofali się wzmacniając łączność między napadem i obroną.

Defensywa Górnika miała na ogół łatwe życie. Wynikało ono ze schematycznych poczynań katowickich napastników. Niewiele zatrudnienia miał też Gomola, który tylko raz – w pierwszej połowie, podczas jednego z nielicznych „kotłowisk” pod zabrzańską bramką wypuścił piłkę z rąk, ale natychmiast skorygował swój błąd.

W Katowicach kompletnie zawiodła pomoc. Należący przed rokiem do najmocniejszych punktów drużyny Minol grał wprost katastrofalnie. Zawodnik ten nie zdobył się w ciągu całego meczu na jedno dokładne podanie, nie wygrał nawet jednego pojedynku. Niewiele lepiej od niego spisywał się Morcińczyk oraz czwórka obrońców. Przy każdym przyspieszeniu zabrzan defensywa Katowic traciła głowę, ujawniając surowość techniczną, niezwrotność oraz nieumiejętność kontrolowania poszczególnych stref.

Bohaterem w szeregach pokonanych był bramkarz Czaja. Już w pierwszym kwadransie obronił kilka mierzonych strzałów. Gdyby je przepuścił, nikt by nie mógł mieć o to do niego pretensji. Również w drugiej połowie – szczególnie w końcówce, Czaja popisał się zdecydowanymi wybiegami, pewnością chwytu i dobrym refleksem. Gdyby nie on, Katowice przegrałyby wczorajsze spotkanie w katastrofalnych rozmiarach.

POMECZOWE OPINIE:

TRENER KALOCSAI: „Uważam, że mecz stał na dobrym poziomie. Górnik grał ekonomicznie, dając z siebie tylko tyle ile potrzeba było do odniesienia zwycięstwa”.

TRENER NIKIEL: „Górnik zwyciężył zasłużenie. O wyniku zdecydowała lepsza gra zabrzan w II linii. Nasz atak zdany był na własne siły, nie mając należytego wsparcia ze strony pomocników. W tej sytuacji trudno mu było dojść do pozycji strzeleckich”.

Karol Weisberg, Sport nr 98, 19 sierpnia 1966